Zbigniew Pawlak, Jerzy A.
Wlazło, Pęknięte miasto Biesłan, wyd. Znak
Równo dziesięć lat temu
blisko tysiąc osób, przede wszystkim dzieci, które przyszły na
rozpoczęcie roku szkolnego, zostało uwięzionych przez terrorystów
w budynku szkoły podstawowej numer jeden w Biesłanie. Jedna trzecia
z nich zginęła kilka dni później, gdy wybuchy i wystrzały
rozpoczęły rozpaczliwą ucieczkę zakładników. I ich rzeź. Po
szkole zostały ruiny, a co z tymi, którzy przeżyli? Zbigniew
Pawlak był w Biesłanie we wrześniu 2004 roku. Rozmawiał z
rodzinami zabitych, słuchał historii cudownych ocaleń, obserwował.
Ponownie zawitał do Biesłanu w tym roku.
„Pęknięte miasto”
jest po części relacją z tych rozmów i obserwacji, po części
próbą przekazania istoty skomplikowanych stosunków łączących na
dobre i złe narody Kaukazu. Przedstawienia ich obyczajowości,
źródła wzajemnych uprzedzeń, ale i wspólnej im gościnności i
serdeczności. Oraz tego, co w górach Kaukazu pozostało z
mentalności człowieka radzieckiego i jakie pokłosie pozostawiły
po sobie wojny rosyjsko-czeczeńskie. Udało się to nad podziw
bardzo dobrze. Są bowiem takie fakty, bez których nie jesteśmy w
stanie pojąć większości z tego, co doprowadziło do wydarzeń w Biesłanie i ich przebiegu.
Przeszkadza nam w tym brak wiedzy, a nawet uprzedzenia. Chodzi choćby
o takie sprawy, jak to, dlaczego pierwszy dzień szkoły w byłych
republikach ZSSR jest wielkim rodzinnym świętem, dlaczego Rosja nie
podejmuje pertraktacji z terrorystami, skąd wzajemna niechęć
między Inguszami a Osetyjczykami. Czy wreszcie pozytywna i
niedoceniana na świecie rola rosyjskiego specnazu w ratowaniu
biesłańskich dzieci.
Z dwójki autorów tej
książki tylko Jerzy A. Wlazło jest dziennikarzem, Zbigniew Pawlak
ma inne doświadczenia życiowe i zawodowe. Tragedia w
Biesłanie rozegrała się tuż po jego powrocie do Polski. Po
dziesięciu latach pobytu w krajach Azji Środkowej, gdzie brał
udział w projektach edukacyjnych, humanitarnych, zajmował się
coachingiem i strategiami rozwoju. Jego podejście do wydarzeń na
Kaukazie ma podłoże bardzo osobiste, bo dotyczy ludzi, wśród
których żył, z którymi spędzał wiele czasu, którzy go gościli
i dopuszczali do prywatności i wśród których wychowywały się
jego dzieci. Być może dlatego „Pęknięte miasto” jest inne niż
większość reportaży, z którymi miałam do tej pory do czynienia.
Przede wszystkim autorzy
rezygnują z suchego wykładu na rzecz metody obrazowej, narracyjnej,
w której to ludzkie losy i zachowania są kluczem do poznania i
zrozumienia. Jeśli tylko to możliwe, każdy ma swoje imię,
nazwisko i choćby najkrótszą historię. Dotyczy to także, choć
było to dla mnie na początku szokujące, bojowników, którzy
napadli na szkołę wypełnioną dziećmi. I towarzyszących im
szahidek, tzw. czarnych wdów z pasami wypełnionymi ładunkami
wybuchowymi i zapiętymi nad talią, które wysadzają się w
samolotach lub w moskiewskim metrze. Bo Pawlak i Wlazło wspominają
także inne zamachy.
„Pęknięte miasto”
posiada bogatą bibliografię, równie cenny jest zebrany materiał
wspomnieniowy oraz doświadczenie samego Zbigniewa Pawlaka, które
otwierało mu wiele drzwi, rozwiązywało wiele języków i za pomocą
którego tłumaczy nam różne zjawiska. Niemniej – i tego autorzy
nie ukrywają - do dziś pozostaje niewyjaśnione, kto odpowiadał za
pierwszy wybuch i rozpoczęcie strzelaniny, kto ukrył broń pod
sceną w sali gimnastycznej i ściął drzewa przed szkołą,
pozbawiając zakładników ochrony przed kulami snajperów. W
„Pękniętym mieście” jest wszystko – od wyrzutów sumienia,
akty bohaterstwa i bezsensownej śmierci po ludzką zawiść i
traumatyczne wspomnienia, od opisów ślubnych zwyczajów i
przygotowania jedzenia po jazdę po coraz lepszych kaukaskich
drogach.
„Pęknięte miasto”
czyta się bardzo szybko i można się z niego dużo dowiedzieć,
chociaż jest to lekko niedoskonała relacja. Czasem brakowało mi w
niej większej konkretności, właśnie tego wykładu, z którego
zrezygnowali autorzy. Czasem dalszego ciągu jednego z bardzo wielu wątków. Z drugiej
strony czytelnik wyciągnie z „Pękniętego miasta” o wiele
więcej niż tylko opis tragicznych wydarzeń w biesłańskiej szkole. A pewnych
scen nie zapomni nigdy w życiu.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz