Piotr Adamczyk, Dom
tęsknot, wyd. Agora SA
Ostatnio mam szczęście
do dobrych książek, ale „Dom tęsknot” zdaje się je wszystkie
przebijać! Z wielu względów trudno się oderwać od tej powieści,
której akcja dzieje się w powojennym Wrocławiu. Po pierwsze Piotr
Adamczyk (nie mylić z aktorem o tym samym imieniu i nazwisku!)
bajecznie lekko prowadzi fabułę. Po drugie, łączy różne odmiany powieści
w jedną spójną całość. I tak historia pierwszej miłości,
powrót do lat dziecinnych i powolne wkraczanie w świat dorosłych nagle rozrastają się o wątki przygodowe, historyczne, a
nawet awanturnicze. Adamczyk postarał się, by niemożliwe było podporządkowanie
rozgrywających się wydarzeń jakiejś odgórnej myśli. Dla czytelnika oznacza to nieprzewidywalność do
ostatniej strony. Każdy rozdział jest niespodzianką, wyciąganiem
kolejnych tajemnic - rodzinnych i sąsiedzkich - na światło
dzienne. Ale też miejsce zamieszkania bohaterów tylko pozornie jest
zwykłe. Jak i oni sami.
To poniemiecka kamienica
pełna dóbr i pamiątek po opuszczających ją w pośpiechu
pierwszych mieszkańcach. Tajnych skrytek, portretów na ścianach, pięknie
wydanych książek zgromadzonych w domowej biblioteczce. Z mundurem
oficera Abwehry w szafie, własnością Gustava Freytaga należącego
do organizacji Ahnenerbe, która na rozkaz Himmlera poszukiwała
m.in. cennych przedmiotów ważnych z punktu widzenia historii
Niemiec. Taka jest sceneria dzieciństwa Piotra, głównego bohatera „Domu
tęsknot”. Tym, co odróżnia go od innych
urodzonych we Wrocławiu po wojnie dzieci, jest matka Niemka, która
nie wzięła udziału w ewakuacji Breslauerów, a ostatecznie została
żoną... polskiego partyzanta z Kielecczyzny! Dzięki niej Piotr
żyje w dwóch światach – w niemieckim i w polskim. Z
naturalnością dziecka przyjmuje fakt istnienia Breslau, żyjącego
innym rytmem i ideami niż jego kontynuacja w postaci polskiego
Wrocławia. To coś, z czym problem mają dorośli, choćby
nauczyciele, wojskowi, urzędnicy, a nawet nowi mieszkańcy stolicy
Dolnego Śląska starannie zacierający, a nawet niszczący
niemieckie ślady. Podczas gdy jedne kłują w oczy, jak pomniki,
pamiątkowe tablice i okazałe grobowce, inne celowo pozostają w
ukryciu. Zegarki, medaliony, złoto. Oraz Kielich Lutra, o którym
dowiemy się wiele interesujących rzeczy.
Proza Adamczyka odkrywa
niejeden ciekawy fakt z przeszłości Wrocławia i Dolnego Śląska,
a jej specyficzne poczucie humoru, perspektywa z punktu widzenia
zwykłych ludzi, brak patosu i sensacyjne wtręty tylko zwiększają
apetyt na lekturę. Losy Piotra i pozostałych mieszkańców
kamienicy Freytagów jak w soczewce skupiają dzieje miasta,
któremu z dnia na dzień odebrano dawną historię i nadano nową
tożsamość, na nowo stworzono legendy miejskie i mianowano
nowych, już nie niemieckich bohaterów. Powstanie „Domu tęsknot”
to także znak czasów, gdy kolejne pokolenie polskich wrocławian
zaakceptowało niemiecką przeszłość miasta i regionu jako swoją
własną. Wcześniej była ona czymś niechcianym, upiorem czającym
się w kącie piwnicy. Teraz, co widać po książce Adamczyka, stała
się źródłem inspiracji. Mam nadzieję nie ostatnim w dorobku
autora.
Notatka biograficzna (za
wydawcą):
Piotr Adamczyk – Z
wykształcenia filozof, z zawodu redaktor i publicysta. Autor
kilkuset felietonów i reportaży. Jego publikacje ukazały się
m.in. w „Polityce”, „Wprost”, „Przeglądzie”, „Pulsie
Biznesu”. Przez pięć lat pełnił funkcję redaktora naczelnego
„Słowa Polskiego”, największego dziennika na Dolnym Śląsku.
Opublikował książkę "Pożadanie mieszka w szafie"
(2012). Pochodzi z Wrocławia, obecnie mieszka w Gdańsku i Łodzi,
zależnie od pory roku.
Kuszący opis, a i temat interesujący. Może nie w najbliższym czasie, ale chciałabym przeczytać.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zrobi na Tobie takie samo wrażenie, jak na mnie.
UsuńHm, chyba dobrze "złowiona" książka. Skuszę się. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńProszę :) Miłej lektury :)
Usuń