czwartek, 13 września 2018

Ałbena Grabowska, Tam, gdzie urodził się Orfeusz



Ałbena Grabowska, Tam, gdzie urodził się Orfeusz, wyd. Wydawnictwo Zwierciadło

Ałbena Grabowska zaprasza na spotkanie z Bułgarią, a dokładniej jej górzystą częścią, z której pochodzi rodzina jej matki i gdzie ona sama spędzała co roku wakacje, poznając język, obyczaje, potrawy i rodzinne historie. I niemal tak samo miały poznawać tę krainę jej dzieci. To dla nich powstała ta książka, opisująca ich letnie pobyty w Rodopach z rodzicami, choć pisana z punktu widzenia ich matki, Ałbeny. Składające się na nią teksty dotyczą przede wszystkim towarzyskich spotkań, wycieczek, spędzania wolnego czasu, przyjemnych zderzeń z bułgarską mentalnością krewnych, sąsiadów, obcych ludzi.

Chyba to najbardziej ujęło mnie w tej książce – uchwycenie codzienności, znajomość lokalnych zwyczajów i spraw wydawałoby się tak banalnych, jak sposób kiszenia kapusty, koncerty na żywo czy podejście do dzieci. To jednak rzeczy nie do wychwycenia przez kogoś, kto przyjeżdża na krótko, chce zaliczyć jak największą liczbę zabytków i na następne wakacje pojechać w inne miejsce. Na początku zresztą miałam takie podejście do tej książki, jak taki ekspresowy turysta. Byłam zniechęcona jej spokojnym tempem, czytaniem o rzeczach zwyczajnych, a nie tylko spektakularnych, luźnymi powiązaniami pomiędzy częścią rozdziałów. Taki styl zakłada jednak osobiste, nawet intymne spojrzenie na ludzi mieszkających w innym kraju i w innych warunkach.

Na „Tam, gdzie urodził się Orfeusz” złożyło się także wiele mniej i bardziej rozbudowanych opowieści o przeszłości Bułgarii. Niektóre są przygotowane pieczołowicie przez autorkę, inne poznajemy przytoczone bezpośrednio przez Bułgarów, z którymi autorka miała styczność podczas zwiedzania Rodopów. Bez względu na ich pochodzenie, zadziwia bogactwo kulturowe i historyczne Bułgarii, nieznane i mam wrażenie niedoceniane w Polsce. A to stąd pochodzi kult Dionizosa, tu urodził się mityczny Orfeusz i tutaj zstąpił do Hadesu po ukochaną Eurydykę. To tutaj żył przed pojmaniem przez Rzymian Spartakus. A to tylko czasy starożytne.

Bułgaria Ałbeny Grabowskiej nie ogranicza się do Złotych Piasków i wychwalania uroków Morza Czarnego. Tak naprawdę autorka niemal o nim nie wspomina, opisując piękno rodopskich szczytów, dolin, jaskiń, miast, uzdrowisk, wiosek otoczonych przez kapliczki zwane paraklisami, dawnych twierdz i zamków, ruin po starożytnych miejscowościach. Bułgaria według Grabowskiej to kraina o niezwykłej, często burzliwej przeszłości, zamieszkała przez życzliwych ludzi, najbardziej ceniących kontakty towarzyskie i wyśmienitą, choć jednocześnie prostą kuchnię. Mam nadzieję, że nie zmieni się za bardzo, nim i ja ją odwiedzę.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz