Michael Katz Krefeld,
Wykolejony, tłum. Elżbieta Frątczak-Nowotny, wyd. Wydawnictwo
Literackie
Policjant, który stacza
się na dno rozpaczy po morderstwie ukochanej. Dorastający chłopiec,
który jest świadkiem rozpadu małżeństwa rodziców. Dziewczyna,
która nie gardzi łatwym groszem, ale nie spodziewa się, że
zostanie zdradzona i potraktowana jak rzecz. „Wykolejony” to właśnie
tych kilka naprzemiennie podanych wątków opowiadających o
ludzkich nieszczęściach i o walce z okolicznościami, na które nie
mamy wpływu. Jednak to ten dotyczący Maszy przypomina wstępowanie
do kolejnych kręgów piekieł, budzi najwięcej współczucia, bo
pokazuje, jak stopniowo można coraz bardziej upodlić człowieka.
Odebrać mu wolną wolę i prawo do decydowania o sobie.
Kryminały są obecnie
najbardziej rozpoznawalnym towarem eksportowym Skandynawii.
„Wykolejony” reprezentuje akurat Danię, ale część jego akcji
rozgrywa się także w Szwecji i przy okazji jest zawoalowaną
krytyką tego państwa, jego prawnych procedur oraz instytucji
policyjnych. Inna sprawa, że może to być wynik zwyczajowych
sąsiedzkich uprzedzeń. Coś w rodzaju przytyków, które w Polsce
kieruje się w stronę Czechów. To tylko przypuszczenie, ale faktem
jest, że z czymś podobnym miałam już do czynienia w przypadku
innego Duńczyka, Jussiego Adlera-Olsena, autora „Zabójcy
bażantów”, też kryminału.
Problematyka
„Wykolejonego” jest jednak dużo poważniejsza niż utarczki
między dwoma krajami o zbliżonej kulturze i wspólnych
historycznych dziejach. I międzynarodowa. Historia pochodzącej z
Litwy Maszy jest może banalna, ale nie umniejsza to tragizmu jej
losów oraz nie odbiera grozy przeżyć innych młodych kobiet
będących zmuszanych do prostytucji i wykorzystywanych za cenę
zdrowia, a nawet życia. Krefeld dawkuje ją stopniowo, z przerwami i
gdy wydaje się, że już gorzej być nie może, następuje zwrot
akcji, który udowadnia, że jednak tak. Na szczęście Masza ma
swoich sprzymierzeńców, w tym matkę, która rozpaczliwie pragnie
dowiedzieć się czegoś o losie zaginionej córki, oraz detektywa
Thomasa Ravnsholdta, drugiego głównego bohatera tej powieści (oraz
kolejnych części cyklu napisanego przez Krefelda). Problem w tym,
że policjant zwany Ravnem jest na przymusowym urlopie, który upływa
mu na pijaństwie i włóczeniu się po knajpach. Determinacja matki
Maszy popycha go do działania i robienia tego, w czym jest najlepszy
– tropienia.
Każdy wątek powieści
Krefeld opisuje bardzo sugestywnie, sceny przedstawiające Ravna,
Maszę czy Erika są tak samo wyraziste i działające na wyobraźnię.
To duża zaleta „Wykolejonego”, którego dzięki temu bardzo dobrze
i szybko się go czyta. Fabuła jest może pod koniec trochę
przewidywalna, ale nie przeszkadza to w oczekiwaniu w napięciu na
rozwiązanie. Krefeld zresztą ma u mnie dużego plusa za pokazanie
prostytucji bez upiększeń i pokrętnych tłumaczeń, w formie
najbrutalniejszej, ale też najbardziej odpowiadającej prawdzie.
Wstrząsający jest nie tylko cynizm i przemoc gangów, które
uczyniły z niej swój główny interes. Ale też niemoc sił
porządkowych, ich nieskuteczność i brak chęci w egzekwowaniu
prawa (i tu obrywa się Szwedom). Oraz obojętność społeczeństwa,
które sankcjonuje de facto niewolnictwo i chętnie z niego korzysta.
Solidny warsztat zawodzi
autora dopiero w końcówce powieści, która wydaje się trochę
naprędce sklecona i być może stąd wpadka autora, który
rodowitemu Duńczykowi pozwala na odczytanie sekretnego dziennika
Maszy, pisanego najprawdopodobniej po rosyjsku lub litewsku. Jeśli
jednak przymkniemy na to oko, w „Wykolejonym” znajdziemy ciekawą
pozycję o ostrej wymowie społecznej, z ciekawie zarysowanymi
postaciami i atrakcyjną w przebiegu akcję. Słowem jest to pozycja, która powinna spodobać się miłośnikom kryminałów.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz