Michael Ende, Nie kończąca
się historia, tłum. Sławomir Błaut, wyd. Znak Emotikon
„Nie kończąca się
historia” to nie tylko opis pełnego cudów baśniowego świata, w
którym piękno i dobro współistnieje z tym złe i odrażające. To
także książka o podwójnym dnie, z niezwykłym przekazem ukrytym
pod warstwą przygód w krainie z marzeń, Fantazjanie.
Pamiętam tę historię w
filmowej postaci jeszcze w tym zamierzchłych czasach, kiedy jedne z
pierwszych odtwarzaczy znajdowały się w domach kultury. I właśnie
w takim miejscu, na sali, gdzie dzieciaki siedziały nabite głowa
przy głowie, oglądaliśmy pod ukosem „Nie kończącą się
historię” na maleńkim odbiorniku umieszczonym przy ścianie. Mimo
warunków przekaz filmowej opowieści był tak silny i tak pozytywny,
że teraz, po wielu latach bardzo się ucieszyłam, że mogę poznać
jej pierwowzór, książkę Michaela Ende o tym samym tytule. I że
będzie mi w tym towarzyszyć moje dziecko. Dodam od razu, że ta
powieść obok „Baśnioboru” przyczyniła się do tego, że
dziecko stało się samodzielnym czytelnikiem. Zniecierpliwione, że
trzeba czekać na ciąg dalszy do wieczora, wzięło sprawę w swoje
ręce. Od tej pory chętnie czyta samo. Mi pozostało samodzielne
nadgonienie lektury.
Przede wszystkim okazało
się, że w przeciwieństwie do wersji filmowej, książka jest
zdecydowanie bardziej rozbudowana i składa się z dwóch istotnych
części. W pierwszej Bastian (o nim za chwilę) tylko zagląda do
baśniowego świata Fantazjany, czytając księgę zabraną z
antykwariatu bez wiedzy jego właściciela. W drugiej staje się
jednym z jego bohaterów, ale pociąga to za sobą pewne,
niebezpieczne dla niego konsekwencje. Tak bardzo groźne, że mogą
uniemożliwić mu powrót do rzeczywistego świata. Bastian jest
półsierotą, emocjonalnie zaniedbywanym przez ojca po śmierci
matki. Grubym, niepozornym i przeciętnie uzdolnionym chłopakiem,
obiektem głupich żartów i dokuczania. Jego jedyny talent – do
wymyślania i opowiada historii – nie jest czymś, co budzi u
innych podziw. Szczerze mówiąc, mało kto nawet o nim wie. Lektura
pięknie oprawionej książki o zagadkowym tytule pozwala mu na
zapomnienie o przykrościach. Bastian z zapartym tchem śledzi losy
Atreju, zielonoskórego chłopca, który ma misję ocalenia
Fantazjany przed zagładą. Bastian w trakcie czytania w cudowny
sposób opuszcza szkolny strych, na którym znalazł schronienie i
staje u boku Atreju.
„Nie kończąca się
historia” mądrze opowiada o potrzebie równowagi pomiędzy światem
wyobraźni a światem rzeczywistym. Oba są niezbędne, oba są sobie
nawzajem potrzebne. Wybór tylko jednego z nich staje się
katastrofą, życiem w kłamstwie lub w oderwaniu od prawdziwych
radości i bliskości z ludźmi, którzy znają nas i akceptują -
niedoskonałych, nie tak mądrych i nie tak pięknych jak w
marzeniach, za to prawdziwych. Ponieważ to książka dla dzieci, jej
przekaz jest ukryty w scenach poszukiwań, bitew i przygód w
niezwykłych miejscach. Dzieje się tu zatem dość, by zająć
młodego czytelnika, pobudzić jego wyobraźnię, a wreszcie -
wzruszyć zakończeniem.
Koniecznie uwzględnić w
kompletowaniu domowej biblioteczki dla pociechy!
Pamiętam jak tata mi to czytał. :)
OdpowiedzUsuńJedna z najlepszych książek jakie znam...
Zgadzam się z Tobą, Zosiu. Ja na końcu popłakałam się ze wzruszenia...
Usuń