piątek, 2 września 2016

Tracy Rees, Tajemnice Amy Snow



Tracy Rees, Tajemnice Amy Snow, tłum. Tomasz Wyżyński, wyd. Czarna Owca

Amy Snow dostała imię po lalce, a nazwisko zawdzięczała okolicznościom, w jakich odnalazła ją Aurelia Venneway. Nieślubne dziecko cudem uratowane od śmierci i dziedziczka bogatego rodu. Przypadek złączył ich losy, obdarzył przyjaźnią na przekór konwenansom i pozycji społecznej, ale nie zlikwidował wszystkich komplikacji wynikłych z tej sytuacji. To, że obie dziewczęta były sobie tak bliskie, było możliwe tylko dzięki determinacji Aurelii. Kiedy jej zabraknie, Amy będzie musiała opuścić Hatville, posiadłość Vennewayów, jedyny dom, jaki kiedykolwiek znała. Mierząc się z żałobą i samotnością, Amy odkrywa, że zmarła przyjaciółka wyznaczyła jej zadanie do wykonania.

Odtąd życiem Amy kierują wskazówki i zagadki zawarte w listach od zmarłej przyjaciółki. Aurelia miała swoje powody, by zachowywać się tak tajemniczo, i z czasem je poznamy. Amy w międzyczasie zdobywa wiedzę o otaczającym ją świecie, powoli nabiera pewności siebie. Mierzy się z pogardą, ale i doznaje wielkiej serdeczności. Stopniowo zagadki Aurelii zaczynają męczyć Amy, lojalność walczy w niej z chęcią życia po swojemu. „Tajemnice …” między innymi są opowieścią o zmaganiu się tych uczuć. Ale nie tylko. Książka Tacy Rees stawia pod znakiem zapytania to, co wiemy o nam najbliższych. Pokazuje, że majątek, choć ważny, może wiązać się z brakiem wolności, choć może nie widać tego na pierwszy rzut oka. Opowiada, jak silna jest potrzeba decydowania o własnym losie. I robi to z kobiecej perspektywy.

Tajemnice Amy Snow” to powieściowy debiut Tracy Rees, nagrodzony w konkursie „Search for a Bestseller” brytyjskiego klubu książki. Muszę przyznać, że autorka wybrała oryginalny pomysł, by przenieść swoich czytelników w wiktoriańskie czasy. W jej prozie pojawiają się nawiązania do powieści Dickensa, fascynacja możliwościami, jakie przyniosło z sobą wstąpienie na tron młodziutkiej królowej Wiktorii – wzór dla młodych kobiet tej epoki, które chciały wziąć życie w swoje ręce, nadać mu głębszy sens. Zadanie niełatwe w czasach, w których pojawienie się na ulicy damy bez odpowiedniego towarzystwa mogło wywołać nieprzyjemności lub niepotrzebne plotki.

Przy tym wszystkim „Tajemnice Amy Snow” są powieścią prostą w odbiorze. Czasem intrygującą, może niekiedy ciut przydługawą, ale w sumie sympatyczną i obdarzoną specyficznym wiktoriańskim klimatem. Może tylko chciałabym znaleźć w niej jeszcze więcej zagadek. Szkoda, że autorka zarzuciła w pewnym momencie ten pomysł na rzecz miłosnych (i nieco nudnych) dylematów Amy Snow. Ta część książki nie wychodzi poza schemat, a postać ukochanego Amy nie budzi zaufania. Na szczęście książka Rees skupia się także na innych relacjach niż typowo damsko-męskie. To również jest jej atut.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz