Tracy Rees, Tajemnice Amy
Snow, tłum. Tomasz Wyżyński, wyd. Czarna Owca
Amy Snow dostała imię po
lalce, a nazwisko zawdzięczała okolicznościom, w jakich odnalazła
ją Aurelia Venneway. Nieślubne dziecko cudem uratowane od śmierci
i dziedziczka bogatego rodu. Przypadek złączył ich losy, obdarzył
przyjaźnią na przekór konwenansom i pozycji społecznej, ale nie
zlikwidował wszystkich komplikacji wynikłych z tej sytuacji. To, że
obie dziewczęta były sobie tak bliskie, było możliwe tylko dzięki
determinacji Aurelii. Kiedy jej zabraknie, Amy będzie musiała
opuścić Hatville, posiadłość Vennewayów, jedyny dom, jaki
kiedykolwiek znała. Mierząc się z żałobą i samotnością, Amy
odkrywa, że zmarła przyjaciółka wyznaczyła jej zadanie do
wykonania.
Odtąd życiem Amy kierują
wskazówki i zagadki zawarte w listach od zmarłej przyjaciółki.
Aurelia miała swoje powody, by zachowywać się tak tajemniczo, i z
czasem je poznamy. Amy w międzyczasie zdobywa wiedzę o otaczającym
ją świecie, powoli nabiera pewności siebie. Mierzy się z pogardą,
ale i doznaje wielkiej serdeczności. Stopniowo zagadki Aurelii
zaczynają męczyć Amy, lojalność walczy w niej z chęcią życia
po swojemu. „Tajemnice …” między innymi są opowieścią o
zmaganiu się tych uczuć. Ale nie tylko. Książka Tacy Rees stawia
pod znakiem zapytania to, co wiemy o nam najbliższych. Pokazuje, że
majątek, choć ważny, może wiązać się z brakiem wolności, choć
może nie widać tego na pierwszy rzut oka. Opowiada, jak silna jest
potrzeba decydowania o własnym losie. I robi to z kobiecej
perspektywy.
„Tajemnice Amy Snow”
to powieściowy debiut Tracy Rees, nagrodzony w konkursie „Search
for a Bestseller” brytyjskiego klubu książki. Muszę przyznać,
że autorka wybrała oryginalny pomysł, by przenieść swoich
czytelników w wiktoriańskie czasy. W jej prozie pojawiają się
nawiązania do powieści Dickensa, fascynacja możliwościami, jakie
przyniosło z sobą wstąpienie na tron młodziutkiej królowej
Wiktorii – wzór dla młodych kobiet tej epoki, które chciały
wziąć życie w swoje ręce, nadać mu głębszy sens. Zadanie
niełatwe w czasach, w których pojawienie się na ulicy damy bez
odpowiedniego towarzystwa mogło wywołać nieprzyjemności lub
niepotrzebne plotki.
Przy tym wszystkim
„Tajemnice Amy Snow” są powieścią prostą w odbiorze. Czasem
intrygującą, może niekiedy ciut przydługawą, ale w sumie
sympatyczną i obdarzoną specyficznym wiktoriańskim klimatem. Może
tylko chciałabym znaleźć w niej jeszcze więcej zagadek. Szkoda,
że autorka zarzuciła w pewnym momencie ten pomysł na rzecz
miłosnych (i nieco nudnych) dylematów Amy Snow. Ta część książki
nie wychodzi poza schemat, a postać ukochanego Amy nie budzi
zaufania. Na szczęście książka Rees skupia się także na innych
relacjach niż typowo damsko-męskie. To również jest jej atut.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz