Timur Vermes, On wrócił,
tłum. Eliza Borg, czyta Jarosław Boberek, wyd. Biblioteka
Akustyczna
Timur Vermes zafundował
czytelnikom nieprawdopodobną historię, która z początku wygląda
jak science-fiction. Bo jak inaczej nazwać powieść, w której na
samym początku, w środku współczesnego Berlina budzi się w
poplamionym benzyną mundurze sam... Hitler! Zdezorientowany, ale jak
najbardziej żywy. Bez dokumentów i pieniędzy, z charakterystycznym
wyglądem i sposobem wysławiania się. Nie zostaje jednak wzięty za
wariata, ale jak najszybciej adaptuje się do nowych warunków i
zaczyna robić medialną karierę jako artysta-komik. Tak jak
wcześniej demokratyczne wybory ułatwiły mu przejęcie władzy, tak
teraz wolność słowa winduje go na szczyt popularności. Jedyne, co
usprawiedliwia otaczających go ludzi, to przekonanie, że
zachowanie Hitlera i głoszone przezeń poglądy to tylko taki
niekończący się po zejściu ze sceny artystyczny image, rodzaj
oryginalnej satyry smagającej niedoskonałości rzeczywistości.
Długo nie mogłam zrozumieć przyczyn tego sukcesu, dopóki nie
doszłam do rozdziału, który – słowami Hitlera, a jakże! -
mówił o pewnej, niezbyt miłej specyfice niemieckiego
społeczeństwa. A jest nią wyśmiewanie w programach telewizyjnych
obcokrajowców, a raczej przejawów ich głupoty, niedbalstwa i
zapóźnienia cywilizacyjnego.
Być może nadal byłoby
to science-fiction, gdyby nie pioruńsko wiarygodny portret
psychologiczny głównego bohatera (daleki od żałosnego,
infantylnego obrazu w „AmbaSSadzie” Machulskiego). Jako
czytelnicy mamy dostęp do jego monologów, na które składają się
wspomnienia oraz pozbawione jakiejkolwiek skruchy wyjaśnienia
podejmowanych przez führera
III Rzeszy politycznych decyzji, jego niechęć do intelektualistów
i przeciągających się dyskusji, gloryfikacja prostego frontowego
żołnierza i jego poświęcenia na polu walki, za którymi powinien
pójść cały naród bez względu na koszty. 21. wiek, jego dobrobyt
i możliwości, nie zmieniają zapatrywań Hitlera. W swoich
cudownych przenosinach do przyszłości widzi on znak od losu, który
po raz drugi pozwoli mu „uratować” Niemcy. Internet, telefony
komórkowe i telewizja to genialne wynalazki mogące skutecznie
służyć propagandzie. No i nie zaszkodzi tworzyć pierwszych list
ludzi do likwidacji, na którą trzeba poczekać z braku bojówek. Na
razie.
I teraz mam do Was kilka
pytań? Czy nie uważacie, że dobro i przyszłość dzieci są
najważniejsze? Że stan cywilny ich rodziców nie powinien mieć
znaczenia? Że zbyt wiele informacji różnej jakości bombarduje nas
na co dzień, z jednej strony nas ogłupiając, z drugiej każąc
podejmować decyzje odnośnie przyszłości niczym ekspertom? A
przestępcy powinni być dotkliwiej karani? Jeśli wierzyć Timurowi
Vermesowi, taki właśnie był Adolf Hitler. Do tego jeszcze –
wegetarianin, przeciwnik alkoholu, który kochał swojego psa Blondi.
Szanujący oddanych współpracowników, po staroświecku uroczy wobec kobiet. Przyzwyczailiśmy się do zbitek Hitler-potwór, Hitler-szaleniec,
Hitler-morderca, i żadnemu z przyzwoitych ludzi nie przyjdzie do
głowy podziwiać Hitlera za cokolwiek. Nawet imię Adolf wyszło z
mody. A tu taki Vermes robi nam psikusa, pokazując że Hitler był
jednym z nas, nie kosmitą, a człowiekiem, z którym bezwiednie możemy
dzielić niektóre, niewinnie brzmiące przekonania.
Czy to znaczy, że
jesteśmy źli? Nie sadzę. W końcu nie chcemy chronić naszych
dzieci przed rozpędzonymi kierowcami, żeby mogła z nich potem
powstać dywizja żołnierzy, którzy będą atakować sąsiednie
kraje po to, by one pierwsze nie podbiły nas. Książka Vermesa jest
ostrzeżeniem przed umysłowym lenistwem i chwytliwymi
populistycznymi hasełkami, przed tak kuszącą, zwalniająca z
odpowiedzialnością chęcią oddania władzy w jedne, silne ręce.
Bo może historia demokracji jest krótka i opowiada o wielu jej
niedociągnięciach, to jeszcze dłuższa jest lista krwawych
dyktatur czy choćby monarchii, której niektórzy przedstawiciele –
poza rodowodem – nie mieli swoim poddanym nic wartościowego do
zaofiarowania.
„On wrócił”
słuchałam z zapartym tchem, czasem z niedowierzaniem, ale zawsze z
ciekawością co do tego, jak dalej potoczy się ta historia. Głos
Jarosława Boberka sprawiał, że wręcz widziałam Hitlera jak wali
pięścią i potrząsa głową tak, że rozwala mu się grzywka
(niczym na kronice filmowej). Mimo wielu humorystycznych akcentów
uważam, że ta książka nie jest zwykłą zabawną opowieścią.
Vermesowi się chwali, że użył lekkiej formuły, która ma większe
szanse dotrzeć do szerszego ogółu, do powiedzenia czegoś ważnego
– Hitler może w każdej chwili powrócić i nie poznamy go po
charakterystycznym wąsiku.
Lektura jak najbardziej
obowiązkowa, świetna do słuchania!
Wywiad z Timurem Vermesem:
http://www.polskieradio.pl/10/482/Artykul/1061244,Hitler-wrocil-jako-celebryta
Wywiad z Timurem Vermesem:
http://www.polskieradio.pl/10/482/Artykul/1061244,Hitler-wrocil-jako-celebryta
Fragment do wysłuchania:
Szkoda, że do słuchania - ale tematyka jak najbardziej pomysłowa. Przecież prawdą jest, że Hitler miał w sobie to "coś" co pozwoliło mu porwać za sobą tłumy. Myślę, że wiele z jego poglądów w tamtych czasach były po prostu jakimś tam pomysłem na swój wizerunek - brutalny i okrutny a jak szalenie popularny. Nie wiem jednak, czy da się tę postać historyczną oceniać wyłączając fakty, które świadczą o jego zaburzeniach i licznych problemach emocjonalnych...
OdpowiedzUsuńKsiążka jest też w wersji papierowej, wydało ją W.A.B. - można ją więc i czytać, i słuchać w zależności od upodobania :).
UsuńJa odbieram ją jako swego rodzaju biografię ze względu na ogrom informacji i stworzenie bardzo wiarygodnego portretu psychologicznego Hitlera. Odnoszę wrażenie, że autor bardzo starannie się do tego przygotował. Trudno mi stwierdzić, czy wziął pod uwagę wszystkie aspekty jego osobowości. Przerażające w jego książce jest to, że Hitler ponownie zaczął "uwodzić" Niemców. I jak słuchając go, łatwo przyznać mu rację lub obrócić wszystko w żart. Czytelnika/słuchacza broni jedynie dostęp do wszystkich przemyśleń tej postaci. Polecam tę powieść jak najbardziej. Daje do myślenia.
Bardzo, bardzo interesująca książka. Intrygujący pomysł i w ogóle zapowiada się świetnie. A że douszna, tym chętniej dorwę. Słucham regularnie, codziennie kawalek książki. Kiedy skończę obecną (czyta Maria Peszek), poszukam tej czytanej przez Boberka.
OdpowiedzUsuńBardzo, to prawda. A interpretacja Boberka - jest świetna! Szczególnie w chwilach wzburzenia Hitlera. A co takiego czyta Maria Peszek?
UsuńNie lubię audiobooków, ale w postaci książki, z ogromną chęcią przeczytam ten tytuł. Intrygująca okładka i niebanalny, a jakże istotny temat.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w stu procentach! A książka w postaci papierowej istnieje, wydało ją W.A.B.
UsuńDla zainteresowanych link do wywiadu z Timuerm Vermesem
OdpowiedzUsuńhttp://www.polskieradio.pl/10/482/Artykul/1061244,Hitler-wrocil-jako-celebryta
Muszę to przeczytać! Obiecuję to sobie od dłuższego czasu. A tu dzisiaj widzę, że jest audiobook i ... chyba w końcu dzięki temu będę miała okazję się z tym tytułem zapoznać. Taka swoista groteska na Niemcy to dla mnie fascynatki Niemiec i języka niemieckiego coś szalenie intrygującego :)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam - można się wiele z tej książki dowiedzieć o Niemcach.
UsuńPo internecie krąży zdaje się taki "test", w którym po opisach wybiera się jednego z trzech mężczyzn i wychodzi na to, że najnormalniejszy jest właśnie Hitler ;) Dla mnie to od zawsze postać ciekawa - mimo wszystko - i jestem pewna, że w wielu aspektach i poglądach nie różnił się od większości z nas.
OdpowiedzUsuńRóżnił się sposobem wprowadzania swoich pomysłów w życie. I nie brał pod uwagę innego niż swoje zdanie. Był zabójczo skuteczny, dosłownie :(
Usuń