Harvey Pitcher, Gdy panna
Emmie była w Rosji. Dzieje angielskich guwernantek na tle rewolucji
październikowej, tłum. Justyna Grzegorczyk, wyd. Zysk i S-ka
Przybywały do Rosji
zazwyczaj w bardzo młodym wieku. Z pobladłymi twarzami i szeroko
otwartymi oczami wpatrywały się w nieznany, egzotyczny dla nich
świat. Chociaż nie zawsze i nie od razu, zazwyczaj bywały otaczane
serdecznością równą członkom rodziny, a koleje ich życia w
wielu wypadkach mocno związały się z losem rosyjskich pracodawców.
Brytyjskie guwernantki. Z Irlandii, Szkocji, Walii, Anglii. Ceniono
je za zdrowy rozsądek, dobre maniery, umiejętność wprowadzenia
dyscypliny i oczywiście za znajomość języka angielskiego. A także
za aktywny tryb życia, który zakładał jak największą ilość
spacerów i przebywanie na świeżym powietrzu. „Gdy panna Emmie
była w Rosji” opowiada właśnie o losach kilku z nich. Tym
bardziej niezwykłych, że przyszło im poznać jeszcze carską
Rosję, przeżyć jej upadek i widzieć z bliska następstwa
rewolucji.
Książka ta została
napisana w latach 70. ubiegłego wieku. To duży atut, gdyż komuś
współczesnemu mogłoby nie udać się - w taki bezpośredni i
fascynujący sposób, jak Harveyowi Pitcherowi - opowiedzenie o roli
brytyjskich nauczycielek domowych w rosyjskim, przedrewolucyjnym
społeczeństwie. Autor miał to szczęście, że część byłych
guwernantek, o których przeżyciach pisze, spotkał osobiście jako
wiekowe, ale często krzepkie, obdarzone świetną pamięcią
staruszki. Ich wspomnienia są podstawą tej książki. Ale nie
tylko.
Autor postawił też przed
sobą zadanie wprowadzenia czytelników w specyfikę zawodu
guwernantki. Podejmuje się wyjaśnień, kim były one z pochodzenia,
jak były przygotowane do nauczania i jak je postrzegano i szanowano
w różnych okresach przez brytyjskie społeczeństwo. A także jak
stopniowo rosło ich znaczenie w Rosji, do której dużo wcześniej
docierały Francuzki, Szwajcarki, a nawet Niemki, i gdzie pierwszym
językiem rosyjskich dzieci z wyższych warstw był... francuski!
Byłoby to może mało
zajmujące, gdyby nie to, że Harvey Pitcher postawił na
indywidualny przekaz - dał głos przede wszystkim guwernantkom,
pozwolił im mówić o prywatnych sprawach, siłą rzeczy
niezwiązanych z wielką polityką, o ich obserwacjach i odbiorze
świata. I tak dowiadujemy się, że guwernantka carskich dzieci,
panna Eagar, przez gadatliwość dopuściła do tego, by wielka
księżna Maria biegała po pałacowych korytarzach naga i
mokrusieńka, a Marguerite Bennet natarto wódką po tym, jak załamał
się pod nią lód podczas jazdy na łyżwach (alkohol miał ją
uchronić przed zapaleniem stawów). Że podczas wojny stano po 13
godzin po czarny chleb, a jednocześnie plaże nad Morzem Czarnym
były pełne zamożnych letników.
Harvey Pitcher swoją rolę
ograniczył do porządkowania faktów i nadania wspomnieniom
guwernantek bardziej zwięzłej formy, która nie wyklucza ich
urywków podanych w pierwszej osobie. Autor - tam, gdzie może -
przywołuje fragmenty listów, pamiętników, także tych
nieopublikowanych, zwłaszcza w przypadku tych Brytyjek, których nie
miał możliwości poznać osobiście. Ponadto (co bardzo mi się
podoba) Pitcher nie tworzy odrębnych portretów swoich bohaterek,
ale stopniowo wprowadza nas w perypetie różnych guwernantek w
zależności od okresu, w którym miały one miejsce. Dzięki temu
uzyskujemy efekt ciągłości historycznej i wgląd w najrozmaitsze
doświadczenia kobiet, które podróżowały ze swoimi rosyjskimi
rodzinami, razem z nimi odpoczywały, bawiły się i przeżywały
chwile grozy.
To wszystko sprawia, że
„Panna Emmie” jest książką napisaną w bardzo zajmującym
stylu, pełną interesujących spostrzeżeń i będącą ciekawym
wkładem do historii, którą jak widać w czasach niepokoju
niesłusznie ogranicza się do ruchów wojsk, bitew i liczb zabitych.
Podczas gdy życie może zmienić (i uratować) pół kilograma
żurawin albo utopienie w stawie wraz ze srebrnymi łyżkami kilku
sztuk zakazanej przez nowy rząd broni. A w ogóle to ciekawe, ile
takich skarbów udało się wyłowić lub wykopać w Rosji? W sam raz
temat na kolejną książkę.
Właśnie czekam na przesyłkę z tą książką. Cieszę się niezmiernie, że już jest w drodze. Nie mogę się doczekać. Narobiłaś mi smaku swoją recenzją ;)
OdpowiedzUsuńI oto chodziło ;) Jestem pewna, że Ci się spodoba :)
Usuń