środa, 7 maja 2014

Harvey Pitcher, Gdy panna Emmie była w Rosji. Dzieje angielskich guwernantek na tle rewolucji październikowej




Harvey Pitcher, Gdy panna Emmie była w Rosji. Dzieje angielskich guwernantek na tle rewolucji październikowej, tłum. Justyna Grzegorczyk, wyd. Zysk i S-ka

Przybywały do Rosji zazwyczaj w bardzo młodym wieku. Z pobladłymi twarzami i szeroko otwartymi oczami wpatrywały się w nieznany, egzotyczny dla nich świat. Chociaż nie zawsze i nie od razu, zazwyczaj bywały otaczane serdecznością równą członkom rodziny, a koleje ich życia w wielu wypadkach mocno związały się z losem rosyjskich pracodawców. Brytyjskie guwernantki. Z Irlandii, Szkocji, Walii, Anglii. Ceniono je za zdrowy rozsądek, dobre maniery, umiejętność wprowadzenia dyscypliny i oczywiście za znajomość języka angielskiego. A także za aktywny tryb życia, który zakładał jak największą ilość spacerów i przebywanie na świeżym powietrzu. „Gdy panna Emmie była w Rosji” opowiada właśnie o losach kilku z nich. Tym bardziej niezwykłych, że przyszło im poznać jeszcze carską Rosję, przeżyć jej upadek i widzieć z bliska następstwa rewolucji.

Książka ta została napisana w latach 70. ubiegłego wieku. To duży atut, gdyż komuś współczesnemu mogłoby nie udać się - w taki bezpośredni i fascynujący sposób, jak Harveyowi Pitcherowi - opowiedzenie o roli brytyjskich nauczycielek domowych w rosyjskim, przedrewolucyjnym społeczeństwie. Autor miał to szczęście, że część byłych guwernantek, o których przeżyciach pisze, spotkał osobiście jako wiekowe, ale często krzepkie, obdarzone świetną pamięcią staruszki. Ich wspomnienia są podstawą tej książki. Ale nie tylko.

Autor postawił też przed sobą zadanie wprowadzenia czytelników w specyfikę zawodu guwernantki. Podejmuje się wyjaśnień, kim były one z pochodzenia, jak były przygotowane do nauczania i jak je postrzegano i szanowano w różnych okresach przez brytyjskie społeczeństwo. A także jak stopniowo rosło ich znaczenie w Rosji, do której dużo wcześniej docierały Francuzki, Szwajcarki, a nawet Niemki, i gdzie pierwszym językiem rosyjskich dzieci z wyższych warstw był... francuski!

Byłoby to może mało zajmujące, gdyby nie to, że Harvey Pitcher postawił na indywidualny przekaz - dał głos przede wszystkim guwernantkom, pozwolił im mówić o prywatnych sprawach, siłą rzeczy niezwiązanych z wielką polityką, o ich obserwacjach i odbiorze świata. I tak dowiadujemy się, że guwernantka carskich dzieci, panna Eagar, przez gadatliwość dopuściła do tego, by wielka księżna Maria biegała po pałacowych korytarzach naga i mokrusieńka, a Marguerite Bennet natarto wódką po tym, jak załamał się pod nią lód podczas jazdy na łyżwach (alkohol miał ją uchronić przed zapaleniem stawów). Że podczas wojny stano po 13 godzin po czarny chleb, a jednocześnie plaże nad Morzem Czarnym były pełne zamożnych letników.

Harvey Pitcher swoją rolę ograniczył do porządkowania faktów i nadania wspomnieniom guwernantek bardziej zwięzłej formy, która nie wyklucza ich urywków podanych w pierwszej osobie. Autor - tam, gdzie może - przywołuje fragmenty listów, pamiętników, także tych nieopublikowanych, zwłaszcza w przypadku tych Brytyjek, których nie miał możliwości poznać osobiście. Ponadto (co bardzo mi się podoba) Pitcher nie tworzy odrębnych portretów swoich bohaterek, ale stopniowo wprowadza nas w perypetie różnych guwernantek w zależności od okresu, w którym miały one miejsce. Dzięki temu uzyskujemy efekt ciągłości historycznej i wgląd w najrozmaitsze doświadczenia kobiet, które podróżowały ze swoimi rosyjskimi rodzinami, razem z nimi odpoczywały, bawiły się i przeżywały chwile grozy.

To wszystko sprawia, że „Panna Emmie” jest książką napisaną w bardzo zajmującym stylu, pełną interesujących spostrzeżeń i będącą ciekawym wkładem do historii, którą jak widać w czasach niepokoju niesłusznie ogranicza się do ruchów wojsk, bitew i liczb zabitych. Podczas gdy życie może zmienić (i uratować) pół kilograma żurawin albo utopienie w stawie wraz ze srebrnymi łyżkami kilku sztuk zakazanej przez nowy rząd broni. A w ogóle to ciekawe, ile takich skarbów udało się wyłowić lub wykopać w Rosji? W sam raz temat na kolejną książkę.

2 komentarze :

  1. Właśnie czekam na przesyłkę z tą książką. Cieszę się niezmiernie, że już jest w drodze. Nie mogę się doczekać. Narobiłaś mi smaku swoją recenzją ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I oto chodziło ;) Jestem pewna, że Ci się spodoba :)

      Usuń