Cathy Glass, Skrzywdzona,
tłum. Magdalena Osip-Pokrywka, wyd. Hachette Polska
Z lekką podejrzliwością
przyglądam się książkom, które na okładce mają olbrzymi napis
głoszący wszem i wobec, że mamy do czynienia ze światowym
bestsellerem, sprzedanym na świecie w milionie egzemplarzy. Jestem
odporna na sielskie obrazki oraz buzie ślicznych, słodkich dzieci.
W przypadku „Skrzywdzonej” moje powątpiewanie brało się m.in.
stąd, że nigdy wcześniej nie słyszałam ani o Cathy Glass, ani o
jej podopiecznej Jodie. A ich historia wydarzyła się niestety
naprawdę. Zaufałam czytelniczemu wyborowi mojej przyjaciółki
Małgosi, która pozwoliła mi swobodnie pobuszować po swojej
domowej biblioteczce i wynieść z domu dwie pękate torby książek,
wśród których znalazła się właśnie „Skrzywdzona”. Nie
mogłam też zignorować rzeczowych opinii i objęcia książki
patronatem przez Fundację „Dzieci Niczyje” i Komitet Ochrony
Praw Dziecka.
Książek takich jak
„Skrzywdzona” nie czyta się dla ich walorów literackich. Raczej
dla wybudzenia z letargu, dla wyrwania z obojętności, dla
otworzenia oczu na krzywdę dzieci, które być może w najbliższym
sąsiedztwie niewyobrażalnie cierpią i są wykorzystywane przez
najbliższych. „Skrzywdzona” to jednocześnie poruszający obraz
spustoszenia, jakie nieodwracalnie wywołało w psychice ośmioletniej
Jodie wieloletnie okrucieństwo, poniżanie i molestowanie, ale także
obraz poświęcenia, cierpliwości i bezinteresownego oddania, jakich
dziewczynka doznała w domu Cathy Glass. Autorka książki od lat
prowadzi rodzinę zastępczą, wychowuje również swoje dzieci.
Jednak Jodie okazała się wyzwaniem niemal ponad siły tej
doświadczonej i wytrwałej kobiety. Jodie była pierwszym dzieckiem,
wobec którego spokój, pochwały i rutyna dnia codziennego okazały
się nie dość wystarczające. Poczucie bezpieczeństwa
paradoksalnie okazało się pułapką dla dziewczynki, która dotąd,
żeby przetrwać, musiała się psychicznie wycofać i znieczulić na otoczenie. To dlatego nie przejawiała zainteresowana kontaktem z drugim
człowiekiem, dlatego nie zależało jej na tym, by być lubianą i docenianą (a to dobry klucz do poprawy dziecięcych zachowań i nawyków),
dlatego też nie znosiła, gdy ktoś jej się przyglądał.
Przy Cathy Jodie powoli
się otwiera, jednak jej krucha psychika nie potrafi sobie poradzić
z koszmarem przeszłości. Tu taka mała uwaga – jeśli dojdziecie
do fragmentu, w którym dowiecie się, w jaki sposób rodzice Jodie
krzywdzili córkę, bądźcie pewni, że to nie koniec. Stopniowo na
jaw wychodzą coraz to inne fakty, coraz okropniejsze i tym bardziej
niewyobrażalne, że Jodie od urodzenia znajdowała się na liście
ryzyka brytyjskiej opieki społecznej. A na pewno molestowano ją już
jako kilkunastomiesięcznego berbecia.
Cathy Glass opisuje krok
po kroku pojawienie się Jodie w jej domu, jej koszmary i lęki,
ataki agresji, krótkie chwile radości z postępów podopiecznej, po
zwątpienie we własne umiejętności pomożenia dziewczynce i lęk o
jej przyszłość i zdrowie psychiczne. Przy okazji autorka wskazuje
niedostatki opieki społecznej, jej biurokratyczność i bałagan
organizacyjny, które biorą górę nad zaangażowaniem wielu
porządnych ludzi. Niemniej gniew autorki kieruje się tylko i
wyłącznie w stronę rodziców Jodie i ich tzw. przyjaciół. Oraz
wszystkich im podobnym, którzy odbierają dzieciom niewinność,
zdrowie i szansę na normalne życie.
„Skrzywdzona” może
się okazać trudną lekturą dla bardzo wrażliwych osób, ale
uważam, że należy ją przeczytać. Choćby po to, by czujniej
rozglądać się dookoła i nie przyklejać zbyt pochopnie łatek
„niegrzecznego” dziecka, by nie udawać, że w domu obok wszystko
jest w porządku, gdy od dawna mamy wątpliwości.
Zachęciłaś mnie do przeczytania. Ja mam fioła na punkcie dzieci, traktowania ich z szacunkiem i uważam że Ci którzy zabrali bezbronnemu dziecku niewinność powinni ponieść największy z możliwych wymiar kary
OdpowiedzUsuń( i nie mogą ich bronić habity,sutanny, stanowiska, pieniądze). Każdy kto skrzywdził dziecko zasługuje na dożywocie w kamieniołomach.
Zgadzam się z Tobą!
Usuń