Jennifer A. Nielsen,
Trylogia władzy. Król uciekinier, tłum. Janusz Ochab, wyd. Egmont
Jest taka powieściowa
dziedzina, która nadal sprawia mi niemało frajdy. Oczywiście pod
warunkiem, że autor/autorka przyciągnie mnie do swojego
powieściowego świata czymś pomysłowym, ożywczo świeżym. Na
szczęście wśród przygodowych książek młodzieżowych - bo to je
mam na myśli – od czasu do czasu trafia się jakaś intrygująca
historia. Podobają mi się także z innego powodu. Książki
przygodowe pisane głównie dla młodzieży mają tę zaletę, że
jednocześnie są bliskie tzw. prawdziwemu życiu z jego
nieprzewidywalnością i wyzwaniami, a z drugiej strony zachowują
mniejszy lub większy margines na szczęśliwe rozwiązania. A ja
miewam od czasu do czasu potrzebę szczęśliwych zakończeń.
Zwłaszcza po lekturze takich książek, jak zrecenzowany przeze mnie
ostatnio „Kontener”, reportaż o syryjskich uchodźcach.
„Król uciekinier” dał
mi to, co lubię: niepewność, co do rozwoju wydarzeń, wartką
akcję, bohatera, który staje się dla nas najserdeczniejszym
przyjacielem, garść problematycznych sytuacji i dylematów, które
na pozór wydają się nie do rozwiązania. A ponadto – wciąż
nowe szczegóły, które rzucają światło na wcześniejsze
wydarzenia. „Król uciekinier” jest bowiem drugą częścią
„Trylogii władzy”, kontynuacją „Fałszywego księcia”,
gdzie po raz pierwszy mamy okazję spotkać chłopaka imieniem Sage,
zwanego też Jaronem. To właśnie postać głównego bohatera jest
tym, co w powieściowym cyklu Nielsen najlepsze. I chociaż jego
akcja rozgrywa się w nieistniejących krainach i dotyczy fikcyjnych
królestw, autorka nie sięga po fantastyczne rekwizyty, nie wymyśla
czarodziejów, smoków i nie daje nikomu nadnaturalnych zdolności.
Stawia na osobowość Jarona (która ponoć zawiera cechy dwóch
chłopców znanych przez Nielsen osobiście). I wygrywa.
Jaron to kłopoty. Jaron
to bezczelne i zabawne - ale zazwyczaj nie dla jego rozmówców -
odzywki. Jaron – niepokorny charakter i żywa inteligencja. To
także młodociany, nieletni król, który zaginął kilka lat temu w
dziwnych okolicznościach, a pojawił się na dworze po tragicznej
śmierci całej rodziny królewskiej. Brakuje mu uległości,
gładkich manier, zadaje zbyt wiele pytań, drąży sprawę otrucia
rodziców i starszego brata. Jest niewygodny dla wielu, więc jego
powrót wzmaga na dworze falę intryg. Brak poparcia i wewnętrzna
słabość państwa wystawiają je na niebezpieczeństwo i groźbę
zagrabienia przez sąsiadów. Jaron, by uratować swój kraj, rusza
samotnie załatwić stare porachunki z piratami, przez których
latami błąkał się jako wyrzutek i stracił swoją pozycję
księcia.
Przyznaję, że rozdziały
o piratach i złodziejach trochę grzeszą naiwnością. Autorka
próbuje nas przekonać, że jedni i drudzy to bardzo groźni i
nieobliczalni ludzie (zwłaszcza piraci). Po czym tłumaczy ich
postępowanie, nieprzystające do tego złowrogiego obrazu,
specjalnym kodeksem, który nie tylko nie pozwala im na pewne
zachowania, a nawet wręcz je potępia. Jest to pewna
niekonsekwencja. Ale też mój jedyny zarzut. Postać Jarona za to
jest skonstruowana bezbłędnie. Jego postępowanie nadal bywa
kontrowersyjne i nieraz pakuje go prosto w kłopoty, ale też pomaga
mu znaleźć prawdziwą przyjaźń w najmniej oczekiwanych
okolicznościach. Wiarygodny jest także stosunek Jarona do
nieżyjącego ojca – mimo tęsknoty i żalu za utraconą rodziną,
młody król nie idealizuje swojego poprzednika, z bólem dostrzega
ślady nieudolności jego rządów i unikania latami zdecydowanych
działań.
W „Fałszywym księciu”
i „Królu uciekinierze” prócz rozrywki odnalazłam obecnie
rzadko spotykaną pochwałę odwagi, szlachetności i umiejętności
wybierania drogi pod prąd. I to bez dydaktycznego smrodku, za to z
przygodami, które wciągają bez reszty. Teraz będę czekać na
kolejny tom. Z niecierpliwością!
Tu znajdziecie recenzję "Fałszywego księcia", pierwszej części cyklu "Trylogia władzy"
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz