Garth Nix, Clariel, tłum.
Agnieszka Kuc, wyd. Wydawnictwo Literackie
Książki Gartha Nixa są
idealne dla lubiących fantasy – pomysłowe i jedyne w swoim
rodzaju, napisane z rozmachem i wprowadzające do światów, w
których nie będziemy po raz setny czytać o elfach i krasnoludach.
I to bez względu na to, czy sięgniemy po serię „Klucze do
Królestwa” czy po któryś z tomów „Starego Królestwa”
(wbrew podobieństwu nazw stanowią one odrębne całości i opierają
się na innym założeniu fabularnym). Z powieściami obu cyklów
Nixa zapoznałam się już kilka lat temu i pamiętam, jak dobrze i
przyjemnie mi się je czytało (chociaż klasyfikowane są jako
literatura młodzieżowa). Dlatego z wielką ochotą sięgnęłam po
najnowszą książkę australijskiego pisarza, czyli właśnie po
„Clariel”, tematycznie należącą do „Starego Królestwa”, a
której akcja rozgrywa się sześćset lat wcześniej niż w
„Sabriel”, pierwszej części tej serii.
Garth Nix ma to do siebie,
że jeśli nawet sięga po jakiś motyw częsty w literaturze
popularnej, potrafi nadać mu nową jakość, nie zatrzymuje się w
pół kroku, jak przytrafia się to niestety wielu autorom fantasy.
Weźmy jako przykład samą Clariel. Jest młoda, niezależna, ma
swój pomysł na życie. Nie interesuje ją moda ani ewentualne
zamążpójście. Swoje miejsce widzi w lesie, na samotnych
polowaniach. Prawda, że aż za dobrze przypomina inne młode
gniewne? Z tym, że w trakcie lektury książki Nixa wychodzi na jaw,
że upodobania Clariel nie biorą się z powietrza (bo tak napisał
autor i nie ma dyskusji), tylko wynikają z cech odziedziczonych po
przodkach. Do nich należy również wpadanie w bojowy szał czy
wyczuwanie tzw. Magii Kodeksu. Są to jednak zdolności, którymi
Clariel, podobnie inni bohaterowie wywodzący się z jej rodziny,
jest obdarzona nierówno. Podczas gdy jedne ją fascynują i chce je
rozwijać, inne nie budzą w niej emocji i nie ma na ich polu
większych sukcesów. Na jej przykładzie widać, że Nix nie
upraszcza swoich postaci. Nie będę przekonywać, że zostały one
przedstawione z psychologiczną głębią, bo to jednak literatura
przygodowa i nie ma tu miejsca na podobne portrety. Ale mogę
zaręczyć, że bohaterowie Niksa są wiarygodni, mają swoje mocne i
słabe strony, targają nimi różne pragnienia i ambicje, nie są
papierowi. Dlatego ich perypetie są takie wciągające i jest w nich
zawsze element niepewności, zaskoczenia. Co ciekawe nie tylko
Clariel nie ma ochoty na wypełnianie powinności, które na niej
ciążą jako bliskiej krewnej rodziny królewskiej i rodu
Abhorsenów, z których wywodzą się obrońcy ludzi i życia przed
Wolną Magią i zmarłymi.
No właśnie, kwestia
magii, czarów i zaklęć. Oryginalność powieści „Starego
Królestwa” zasadza się właśnie na podziale magii, ale nie na
dobrą, złą, białą czy czarną. Raczej na taką, która służy
życiu i je chroni (Magia Kodeksu). I na taką, która wykorzystuje
emocje, instynkty, a także różnego rodzaju magiczne istoty. To
Wolna Magia, łatwiejsza w użyciu, a zarazem niebezpieczna, bo
wykorzystująca najmniejszą słabość jej użytkowników i
błyskawicznie zwracająca się przeciw nim. Jeden rodzaj magii
oznacza porządek, bezpieczeństwo i przewidywalność, drugi –
wolność, chaos i anarchię.
Clariel żyje w świecie,
w którym nie wierzy się już w niszczycielską moc Wolnej Magii ani
nie poważa Magii Kodeksu. Nie przeciwstawia się temu stanu rzeczy
ani ród Abhorsenów, którego głowa oddaje się rozrywkom zamiast
obowiązkom, ani król, który wycofał się z zarządzania krajem.
Problem w tym, że są ludzie ambitni, którzy chcą wypełnić
powstałą próżnię i przejąć pełnię władzy. A rodzina
Clariel, ze względu na swoje rodzinne koneksje, może być w tym
użyteczna, jak i stanąć im drodze. W dodatku pewien rybak znajduje
na morskim brzegu dziwną, zapieczętowaną srebrem butelkę. Otwiera
ją i... wypuszcza na świat dawno tu niewidzianego ducha Wolnej
Magii. I to są najpoważniejsze niebezpieczeństwa, którym musi
stawić czoło Clariel wbrew swoim marzeniom o cichych leśnych
ostępach.
Chciałbym napisać, że
„Clariel”, jak i pozostałe książki Nixa, to pozycje
obowiązkowe dla każdego miłośnika fantasy. Oraz dla każdego
innego czytelnika, który pragnąłby się przekonać, że także i
ten typ literatury ma do zaoferowania coś więcej niż szablonowe
rozwiązania i schematycznie potraktowane postacie. Ale nie napiszę.
Bo czytanie Nixa to przyjemność i świetna przygoda, nie obowiązek
:)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz