czwartek, 5 marca 2015

Dionisios Sturis, Gdziekolwiek mnie rzucisz. Wyspa Man i Polacy. Historia splątania



Dionisios Sturis, Gdziekolwiek mnie rzucisz. Wyspa Man i Polacy. Historia splątania, seria Terra Incognita, wyd. W.A.B.

Za egzotycznie brzmiącym imieniem i nazwiskiem Dionisiosa Sturisa kryje się dziennikarz o grecko-polskich korzeniach, urodzony w Salonikach, ale wychowany w Polsce. Jego debiut - „Grecja. Gorzkie pomarańcze” - został nominowany do Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki. W tamtej książce Sturis opowiadał o dziejach greckiej części rodziny, losach Greków w Polsce, greckich cechach narodowych, powojennej historii Grecji i pięknie jej zakątków, a także o kryzysie ekonomicznym i innych współczesnych problemach tego kraju. Nie na próżno odwołuję się do treści pierwszej książki Sturisa. Charakteryzujący ją miszmasz, łączenie spraw prywatnych z wielką historią, widzenie świata przez zwykłych ludzi z ciekawostkami, spraw wielkich z pozornie małymi – wszystko to znajdziemy także w „Gdziekolwiek mnie rzucisz”, reportażu o Man, niewielkiej wyspie leżącej pomiędzy Irlandią a Wielką Brytanią, politycznie zależnej od tej ostatniej, ale też cieszącej się sporą autonomią.

Wyspa Man – raz przystań dla miejscowych przemytników, to znów raj dla bogaczy chcących uniknąć wysokich podatków. Luksusowe miejsce dla internowanych podczas obu wojen światowej i miejsce ćwiczeń dla brytyjskiego RAF-u. Pierwsze miejsce na świecie, gdzie kobiety ruszyły do urn wyborczych, a zarazem to, gdzie dopiero pod koniec ubiegłego stulecia zrezygnowano z kary chłosty dla czynnych homoseksualistów. Wreszcie – punkt docelowy polskich emigrantów, wśród których znalazł się swego czasu sam Sturis. Co prawda dziennikarz nie osiadł na stałe na wyspie, ale często tam powracał. Dwudziesty wyjazd wykorzystał, by spotkać się z przyjaciółmi, odświeżyć wspomnienia, poznać więcej faktów z przeszłości wyspy i zebrać materiał do tej właśnie książki.

W ten sposób powstał nowy reportaż, w którym poszczególne rozdziały są osobistymi historiami Sturisa, a częściowo należą do innych – polskich emigrantów, rodowitych Manxów i innych Brytyjczyków, którzy osiedlali się na wyspie w różnych okresach i z rozmaitych powodów. Dziennikarza interesują nie tylko znaczące nazwiska czy kluczowe daty. Równie ważne jest dla niego zdanie przyjaciółek poznanych w lokalnej małżowni, co przegląd okolicznych pubów i panujące w nich zwyczaje. Listy od staruszki wciąż zakochanej w polskim lotniku Stanisławie oraz relacje prasowe z wizyt w Polsce w latach 50., zdawane przez miejscową krawcową, której córka wyszła za mąż za Polaka. Są osoby i takie opowieści, do których Sturis wraca co jakiś czas, dorzucając coś nowego do swojej i naszej wiedzy. Nigdy nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle to nastąpi, o czym przeczytamy w kolejnym rozdziale.

Ten pozorny chaos i brak porządku wynagradza nam świadomość, że Dionisios Sturis pisze o tym, do czego sam ma emocjonalny stosunek i co go naprawdę ciekawi. Włącznie z tym, co potrafi zaobserwować w najbliższym otoczeniu, wśród zwykłych ludzi. To właśnie jest to, co wyróżnia jego reportaże – zarówno „Grecję. Gorzkie pomarańcze”, jak i „Gdziekolwiek mnie rzucisz”. W tym rozumieniu podtytuł drugiej książki „Historia splątania” nabiera podwójnego znaczenia, nieograniczonego tylko do obrazu wspólnego życia emigrantów i miejscowych. To także trafny opis stylu dziennikarza. Aż jestem ciekawa, ile jeszcze takich bliskich sercu miejsc zna autor? O którym z nich napisze następną książkę? Chętnie ją przeczytam, kołysana między faktami a intymnymi historiami, legendami a próbami uchwycenia tego czegoś, co sprawia, że dane miejsce i jego mieszkańcy są niepowtarzalni w świecie. Ponieważ Dionisios Sturis ma dar podawania tego wszystkiego w naprawdę zajmujący sposób.

Recenzja "Grecji. Gorzkich pomarańczy":
http://lowiskoksiazek.blogspot.com/2013/09/dionisios-sturis-grecja-gorzkie.html 

2 komentarze :

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Tę książkę po prostu dobrze się czyta, a takie są najlepsze do recenzowania :)

      Usuń