Elizabeth Gilbert,
Botanika duszy, tłum. Ewa Ledóchowicz, wyd. Dom Wydawniczy Rebis
Sztandarowy bestseller
Elizabeth Gilbert, czyli „Jedz, módl się, kochaj”, znam tylko w
wersji filmowej. Paradoksalnie bohaterka „Botaniki duszy” również
rusza w świat, a konkretnie na Tahiti. Jednak nie po to, by poznać
siebie. Alma Whittaker od dzieciństwa wie, kim jest i czego chce.
Zagadką są dla niej co najwyżej inni ludzie. Nie jest to jedyna
różnica odgradzająca od siebie te dwie historie. Tym właśnie
Elizabeth Gilbert pozytywnie mnie zaskoczyła jako pisarka. Udało
jej się stworzyć zupełnie inny typ bohaterki, oprzeć pokusie
powielenia chwytliwego schematu, by napisać powieść tak odmienną
od tytułu w końcu najbardziej kojarzonego z jej nazwiskiem.
Hmm, wiem, że nie
powinnam wyrokować na podstawie adaptacji filmowej, ale „Botanika
duszy” wydaje mi się nawet ambitniejsza od „Jedz, módl się,
kochaj”. A na pewno dała Gilbert większe pole do popisu.
Przykładem może być fakt, że autorka tak sugestywnie opisała
życie Almy, dziewiętnastowiecznej botaniczki, że przyznam
szczerze, musiałam sprawdzić, czy przypadkiem nie istniała ona w
rzeczywistości. O dziwo okazało się, że jest tworem wyobraźni.
Bardzo bogatej wyobraźni i dobrze przygotowanej do zadania. Co
prawda nie jestem ekspertem od dziewiętnastowiecznych badań
naukowych, w tym botanicznych, i ówczesnego stylu życia, ale nie
wyczułam w prozie Gilbert prześlizgiwania się po powierzchni i
kierowania fabułą tak, by czytelnik bardziej zwracał uwagę na
stan emocjonalny opisywanej postaci niż na jej otoczenie. Co zdarza
się niektórym autorom niezbyt zorientowanym w realiach epoki, w
których umieszczają swoich bohaterów, lub w dziedzinie, w której
mają być oni ekspertami i pasjonatami.
„Botanika duszy”
opisuje życie Almy Whittaker począwszy od narodzin. Skupia się
również na osobie jej ojca, co ma nam uświadomić, jak wielki miał
on wpływ na kształtowanie się osobowości córki. I jakie dał jej
możliwości rozwoju. Alma nigdy nie była ładna, nawet jako
dziecko. Ale od początku cechował ją bystry, ścisły umysł i
ciekawość tego, jak został skonstruowany świat. Zawsze świetna w
nauce, dociekliwa, przeprowadzająca własne badania. Zamiast nowymi
sukniami, wolała zajmować się mikroskopem. Doceniana przez oboje
rodziców, nie podlegała z ich strony tresurze zachowania
odpowiedniego dla młodych panien oczekujących na zamążpójście.
Owszem, miała znać zasady dobrego wychowania, miała wymagać od
siebie więcej niż od innych, ale nigdy nie usłyszała, że jej
zainteresowania są złe, głupie czy zbędne. Wyzwaniem dla Almy
będą jej własne uczucia oraz emocje innych ludzi, które nie
zawsze będzie umiała przeniknąć i zrozumieć. Pierwszy poważny
ferment w jej życie wprowadzi nieprzenikniona Prudence, jej
przybrana siostra. Późniejszy i dużo poważniejszy w skutkach -
genialny rysownik roślin Ambrose Pike, który stanie jej się dużo
bliższy niż mogłaby się tego spodziewać. I jednocześnie dalszy.
To jego śladem Alma ruszy na Tahiti, by poznać prawdę o jego sercu
i psychice.
Myliłby się jednak ten,
kto uznałby „Botanikę duszy” za romans, erotyk czy błahą
rozrywkę. To raczej zajmujący obraz jednego, dobrze przeżytego i
spełnionego życia. Ciągłego rozwoju i pasji. Odwagi, by stawić
czoła temu, co może zaboleć. Pochwała umysłu, nie emocjonalnego
rozchwiania. Piękny portret nietuzinkowej kobiety! Zachwycający!
PS. Pod tym linkiem znajdziecie fragment powieści
O, przeczytam sobie fragment, może to jest dobry sposób, żeby się przestać przed Gilbert bronić ;) Pamiętam moje rozczarowanie "Jedz, módl się..." i teraz do "Botaniki" podchodzę jak do jeża. A mówisz, że jednak zachwyca :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy "Botanika..." Ciebie zachwyci tak samo jak mnie, ale na pewno jest to bardzo dobra powieść. Daj jej szansę :) Z tym nieszczęsnym "Jedz, módl się,..." jest niestety tak, że człowiek po nim nastawia się na określony typ literatury. Zaręczam, że "Botanika" jest INNA.
UsuńI to jest dla mnie zaleta :) Odezwę się, kiedy w końcu przeczytam "Botanikę".
UsuńZ przyjemnością poznam Twoje zdanie :)
UsuńWydaje się obiecująca i taka akurat na tę porę roku. Chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńOna jest na każdą porę roku ;) Zachęcam :)
Usuń