Cheryl Strayed, Dzika
droga. Jak odnalazłam siebie, tłum. Joanna Dziubińska, wyd. Znak
Literanova
Na stacji benzynowej
zobaczyła okładkę przewodnika. Nie potrafiła zapomnieć widoku
górskich szczytów, który na nim widniał. Po kilku miesiącach
ruszyła w drogę. Była na życiowym zakręcie, więc i tak nie
miała nic do stracenia.
Widok ze szlaku PCT (fot. ze strony http://ti.org/antiplanner/?p=1703 )
„Dzika droga” nie jest
poradnikiem podpowiadającym, jak żyć długo i szczęśliwie. Nie
jest to także typowa książka podróżnicza. Ani tym bardziej
reportaż. Ani spowiedź z życiowych błędów czy usprawiedliwianie
się przed światem z popełnionych świństw. „Dzika droga” jest
wszystkim po trochę, a jednocześnie wymyka się tym opisom. Być
może dlatego, że do jej powstania przyczyniła się szczerość
autorki i jej rozpaczliwa chęć przemiany. Cheryl nie darmo
przybrała podczas rozwodu nazwisko Strayed, czyli zbłąkany,
pogubiony. Zbyt wczesna i zbyt szybka śmierć matki, skutkująca
rozpadem rodziny, wywołała w autorce destrukcyjne, nieprzemyślane
odruchy. Cheryl niszczyła to, co pozostało jej najlepszego, w tym
własne małżeństwo, szacunek do samej siebie, zdrowie. Pomysł, by
latem przejść Pacific Crest Trail, jeden z najdłuższych szlaków
turystycznych, ciągnący się od granic Meksyku po Kanadę, okazał
się instynktownym sposobem ratunku.
„Choć niepewnie
podążałam naprzód, czułam, że robię słusznie, (…). Że być
może przebywanie pośród nienaruszonego piękna dzikiej krainy
oznaczało, iż ja też mogę powrócić do stanu czystości, bez
względu na to, co straciłam i co mi odebrano. Bez względu na to,
co zrobiłam innym czy sobie, a także na to, co niestety mnie
wyrządzono. (…) Przyroda miała w sobie czystość i jasność,
której teraz byłam częścią”. (str. 215)
Dawno już nie sprawiało
mi takiej przyjemności podkreślanie ołówkiem co ciekawszych zdań
w książce, przemyśleń Cheryl. Nie znaczy to, że „Dziką drogę”
wypełniają pseudofilozoficzne zdania-wydmuszki. To bardzo osobista,
a jednocześnie konkretna relacja z wędrówki, w której nie brak
obtartych nóg, pęcherzy, zbyt ciężkiego plecaka, ślinki
cieknącej na widok talerza z frytkami, obaw przed nieznajomymi
mężczyznami i pociągiem do tych już lepiej poznanych. „Dzika
droga” to szron osiadający rankami na namiocie, dzikie kwiaty i
płaty śniegu, odgłosy dzikich zwierząt, a nawet bliskie z nimi
spotkania. Fizyczne zmęczenie i radość z prysznica, odkażanie
wody z przydrożnych stawów lub noszenie jej na grzbiecie. Spotkania
z innymi wędrowcami i decyzje, które trzeba podjąć już teraz.
Nagłe odkrycie, że wyczerpanie nie pozwala na roztrząsanie
bolesnych zdarzeń z przeszłości.
Zdjęcie mapy z zaznaczonym szlakiem Pacific Crest Trail
O tym, że Cheryl Strayed
jest osobą wykształconą i oczytaną można poznać nie tylko po
doborze lektur wybranych na wyprawę i czytanych wieczorami w świetle
lampki czołówki. Jej książka, powstała dopiero po kilku latach
od przejścia PCT, ma przemyślaną kompozycję. Napisana jest
prostym językiem, który ma trafić do każdego. Ale to jak Cheryl
dawkuje swoje osobiste porażki, jak przeplata je z codziennością
na szlaku, jak łączy obie rzeczywistości oraz jak powierza
czytelnikom swoje rozważania oraz odczucia – to zamierzona
pisarska strategia. Gdy wydaje nam się, że już dostatecznie
poznaliśmy autorkę, wtedy właśnie ona otwiera się jeszcze
bardziej, dorzuca kolejne szczegóły. Dzieli się swoim bólem, ale
też zachwytem nad pięknem świata. Przy tym nie poczuwa się do
znajomości jedynej, słusznej prawdy, nie moralizuje. I nigdy nie
uważa, że miała prawo postępować źle, bo spotkała ją
tragedia. Jej „Dzika droga” ma ludzki wymiar i to właśnie mnie
w niej urzekło.
Polska premiera filmu
nakręconego na podstawie książki „Dzika droga” planowana jest
na 6 lutego 2015. W roli głównej zobaczymy Reese Witherspoon.
Książkę zaczęłam czytać wczoraj i czytałam do 3 w nocy (dobra to jeszcze jeden rozdział, już ostatni i idę spać!) i tak w kółko :) Jak wiesz jutro do kin wchodzi film, widziałam go przedpremierowo kilka dni temu, jak jesteś ciekawa zapraszam do mnie, krótko go oceniłam ;)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie :) Szkoda, że tak choć jednym zdaniem nie napomknęłaś, czy wolisz wersję książkową czy jej adaptację filmową. Albo czy udało się przenieść specyficzny klimat tej książki na duży ekran. Ja i tak na film się wybieram. Z ciekawości i zsympatii do autorki :)
UsuńWłaśnie zostałam przekonana tą recenzją do zamówienia "Dzikiej drogi" :). Kiedy przeczytam, to też podzielę się swoją opinią, bo szukanie swojego ja to duża część tego, czym właśnie się zajmuję.
OdpowiedzUsuńObserwuję i pozdrawiam ;)
PS Jeszcze tylko jedna osoba i będzie 100 obserwatorów, brawo!