Monika Kuhnke, Włodzimierz
Kalicki, Sztuka zagrabiona. Uprowadzenie Madonny, wyd. AGORA
„Sztukę zagrabioną”
czyta się jak kryminał, z napięciem, jednak bez gwarancji na
satysfakcjonujące rozwiązanie sprawy. Autorzy rekompensują ten
niezależny od nich brak wieloma interesującymi faktami, najbardziej
prawdopodobnymi hipotezami i mnogością fotografii – osób,
miejsc, zagrabionych dzieł sztuki, dokumentów. Autorski duet sam w
sobie jest ciekawy i nieprzypadkowy. Monika Kuhnke to historyczka
sztuki specjalizująca się w problematyce strat wojennych i biorąca
czynny udział w odzyskiwaniu dóbr kultury zaginionych podczas
drugiej wojny światowej. Włodzimierz Kalicki jest pisarzem i
reporterem, który m.in. zajmował się dociekaniem powojennych losów
dzieł sztuki ukradzionych przez nazistów. Razem napisali książkę,
która omawia kilkanaście przypadków bezczelnych kradzieży, kilku
szczęśliwych trafów i przykładów ludzkiej przyzwoitości.
Częściej jednak urwanych przez śmierć tropów, niewykorzystanych
okazji, wypierania się przeszłości oraz tajemnic, których
rozwikłanie być może dopiero nastąpi.
Niobe z Nieborowa, I w. n.e, rzymska kopia greckiego oryginału z IV w. p.n.e.
Ocalała schowana w kupie węgla.
„Sztuka zagrabiona”
jest również przystępnie napisanym krótkim przewodnikiem po
sztuce gromadzonej w Polsce latami, a niszczonej w ciągu kilku chwil
pod obcasem żołnierskiego buta, rzucanej na podłogę, przerabianej
na banalna biżuterię, służącej jako opał. A także tej
wybieranej do wywiezienia jako wartościowa dla germańskiego ducha
lub po prostu ordynarnie zabieranej do kieszeni lub plecaka jako
pamiątka z wojny. To także przybliżenie postaci i kariery
artystów, zwłaszcza malarzy, historie nabywców ich dzieł oraz
tych, którzy podczas wojny próbowali ograniczyć skalę kradzieży
i zniszczeń. Ich sukcesem niewątpliwie było uratowanie „Bitwy
pod Grunwaldem” Matejki czy mniej od tego malowidła znanego, za to
liczącego niemal dwa tysiąclecia popiersia Niobe, własności
Czartoryskich. Kuhnke i Kalicki nie zapomnieli także o czarnych
charakterach – niemieckich naukowcach, oficerach, funkcjonariuszach
SS, którzy gorliwie wypełniali rozkazy, nie wahając się korzystać
z okazji.
.
Piękna Madonna z Torunia, przełom XIV/XV wieku. Zaginiona. Zastąpiona kopią.
Przyznaję, na początku
przeszkadzały mi niektóre nadmiernie rozbudowane zdania. Później
zupełnie przestałam zwracać na nie uwagę. Przyzwyczaiłam się do
stylu, to raz. A dwa – wciągnęło mnie to, o czym czytałam. Dwa
pierwsze rozdziały poświęcone obrazom „Pomarańczarka” i
„Praczka” ze względu na fakt, że dotyczyły przykładów
malarstwa, a ich zakończenie miało podobny przebieg, sugerowały
pewien schemat, który jednak nie potwierdził w dalszych częściach
książki. Tym, co mnie najbardziej zaskoczyło podczas lektury, był
nikły poziom mojej wiedzy o zasobach dóbr kultury własnego kraju.
O istnieniu większości dzieł sztuki, o których wspominają Kuhnke
i Kalicki nie miałam pojęcia. Koło niektórych z nich np. w
warszawskich Łazienkach czy pałacu w Wilanowie przeszłabym,
rzucając tylko okiem. Nie zdając sobie sprawy, że oglądam je
tylko dzięki czyjejś pomysłowości i determinacji. O wiedzy na
temat ich wartości, choćby finansowej, nie wspomnę. Do głowy też
nie przyszłoby mi pojechać szukać czegoś ciekawego do zwiedzania
w Płocku. Nie wiedziałabym też, jak bardzo wojna i okres powojenny
pozbawiły Polskę materialnych przejawów kultury i sztuki.
Portret Chopina autorstwa Ambrożego Mieroszowskiego, 1829. Zaginiony.
Kuhnke i Kalicki zrobili
kawał dobrej roboty. Lekturą „Sztuki zagrabionej” pozwalają
spojrzeć na historię z innej perspektywy, poznać jeszcze inne jej
aspekty i dostrzec w - na szczęście coraz mniej nudnych i
zakurzonych - muzeach skarbnice naszego dziedzictwa. Które możemy
oglądać lub nie – nasz wybór, a nie złodzieja, który trzyma je
ukryte w bankowych sejfach lub w prywatnej kolekcji. Oczywiście żal,
że nie wszystkie cenne przedmioty powróciły do Polski. Że nie
wiadomo, czy ktoś je przechowuje czy dawno temu uległy zniszczeniu.
Dlatego pamiętajmy o Pięknej Madonnie z Torunia, obrazach
przedstawiających Chopina i jego bliskich czy „Portrecie
młodzieńca” przypisywanego Rafaelowi. Może gdzieś, kiedyś
wypatrzy je ktoś z nas. Oby.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz