niedziela, 8 lutego 2015

John Sweeney, Korea Północna. Tajna misja w kraju wielkiego blefu



John Sweeney, Korea Północna. Tajna misja w kraju wielkiego blefu, tłum. Małgorzata Halaba, wyd. Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA

Reporter John Sweeney chciał pokazać widzom BBC prawdę o reżimie rodziny Kimów. Ponieważ jako dziennikarz nie zostałby wpuszczony do rządzonego przez nich kraju, podał się za profesora London School of Economics i wjechał do Korei Północnej w ramach wycieczki studenckiej. Owocem tej podróży był (częściowo kręcony z ukrycia) dokument obejrzany przez miliony ludzi, także na kanale YouTube, oraz ta właśnie książka, w której autor do ostatniej strony wykorzystuje wszelkie najnowsze doniesienia i opracowania na temat Korei Północnej, jakie pojawiały się do 2013 roku. Jednak za swój wysiłek Sweeney został... zwolniony z pracy! Zarząd BBC i LSE uznali, że dziennikarz zachował się nieetycznie, wykorzystując towarzystwo studentów. Tym, o co Sweeneyowi najbardziej chodziło – los zwykłych Koreańczyków, ich nędza bytowa i kulturalna, życie na skraju głodu, w warunkach kojarzących się ze średniowieczem – nie wywołało we władzach BBC i uczelni aż takiego oburzenia *.

Można nie wnikać w to, co się dzieje w takich krajach jak Korea Północna. Brać za dobrą monetę statystyki podawane przez ich władze. Można wzruszać ramionami przy opowieściach kolejnych uciekinierów, widzieć w nich histeryczną reakcję i przesadę. Książka Sweeneya jest niewygodna, uwiera, bo obnaża niewygodną prawdę o tym, że nasza niewiedza nie powstrzymuje nikogo przed dręczeniem i zabijaniem swoich obywateli. A może nawet do tego zachęcić. W przypadku Korei Północnej to nie prawa człowieka spędzają sen z powiek rządom innych państw, tylko ewentualne zagrożenie nuklearne. Nikomu nie zależy, by to jedne z najnędzniejszych państewek na świecie przestało istnieć. Jego koniec oznaczałby wiele problemów dla układu sił w regionie, zwłaszcza dla Chińczyków. Mógłby też poważnie obciążyć gospodarkę proamerykańskiej Korei Południowej, o wiele bardziej niż miało to miejsce w przypadku zjednoczenia Niemiec.

John Sweeney mówi o tym wszystkim wprost i z dużą odwagą. Nie łagodzi tonu, nie bawi się w delikatność. Widać, że nie ufa totalitaryzmom w żadnej postaci. Koreę Północną nazywa wprost krajem wielkiego blefu, jego stolicę Pjongjang – Miastem Zombie, a rodzinny klan Kimów – mafią stosująca gangsterskie metody. I potrafi każde z tych stwierdzeń udowodnić. Jego książka to nie tylko zapis przebiegu turystycznej wycieczki i bezpośrednie obserwacje. To także wyciągi i cytaty z najróżniejszych książek i dokumentów (dostępnych też w internecie), skrócona historia kraju i opis działania kolejnych przywódców z rodziny Kimów, relacje uciekinierów, w tym więźniów łagrów i porwanych obywateli innych krajów, a nawet pewnego członka IRA, który na terenie Korei Północnej szkolił się w zakładaniu materiałów wybuchowych.

Czasami tych dodatkowych materiałów i informacji wydaje się być aż za dużo, ale bez nich nie mielibyśmy tak szerokiego spojrzenia na Koreę Północną. Razem wszystko wzięte to dobra odtrutka na tumiwisizm i naiwność w ocenie tego kraju. Kogo to nie przekona, niech pamięta, że jedynym ciepłym i niepozbawionym nawet na chwilę elektryczności miejscem w Korei Północnej, na jakie natrafił w marcu Sweeney, było mauzoleum z ciałami Kim Ir Sena i jego syna Kim Dzong Illa. Zabalsamowanie tego ostatniego kosztowało około milion dolarów w czasie, gdy mieszkańcy północy kraju jedli trawę i obgryzali korę z drzew, dochodziło do aktów kanibalizmu, a ludzie masowo umierali z głodu. To miało miejsce ledwie kilkanaście lat temu. I może się w każdej chwili powtórzyć.


* W przypadku LSE dziennikarz podaje jako powód intratne finansowo dla szkoły kontrakty na nauczanie przedstawicieli chińskiego rządu.


Wywiad z Johnem Sweeneyem na portalu NaTemat:


Film dokumentalny Johna Sweeneya wyemitowany  przez BBC


2 komentarze :

  1. Korea Północna już dawno przestała być tylko państwem komunistycznym. Dziś jest zjawiskiem, przedmiotem badań a nawet sporów nad głębszymy przyczynami takiego permanentnego stanu rzeczy.
    Intrygujące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może na pozór się wydaje, że książka Sweeneya traktuje Koreę Północną jako przedmiot badań, ale nie brak w niej fragmentów, gdy autor jest pełen niedowierzenia wobec tego, co widzi lub gdy szlag go trafia (maskuje takie emocje czarnym humorem), np. gdy dostrzega kobietę piorącą ubrania w rzece w temperaturze 0 stopni, nie na zapadłej wsi, ale blisko stolicy.

      Usuń