czwartek, 14 marca 2013

Ja, My, Oni. Teresa Torańska w rozmowie z Małgorzatą Purzyńską



Ja, My, Oni. Teresa Torańska w rozmowie z Małgorzatą Purzyńską, wyd. Agora SA

Ta, która zadawała pytania, teraz sama na nie odpowiada – „Ja, My, Oni” to rozmowa, którą z Teresą Torańską – niedawno zmarłą pisarką i dziennikarką - przeprowadziła młodsza stażem dziennikarka, Małgorzata Purzyńska.

Fenomenem „Ja, My, Oni” jest to, jak wiele o innej osobie może nam powiedzieć jej stosunek do pracy. To pierwsza przeczytana przeze mnie książka tego typu, w której ważniejsze okazują się informacje o warsztacie pisarskim, a elementy typowo biograficzne są zdecydowanie drugoplanowe. Chociaż zdjęcia Teresy Torańskiej, na przykład te z dzieciństwa, mogą sugerować zupełnie inną treść. Mimo to nie czułam się rozczarowana. Wprost przeciwnie – tym większa teraz we mnie potrzeba, by zapoznać się jej zawodowymi dokonaniami, sięgnąć po napisane przez nią książki, by przekonać się na własne oczy, jak udawało jej się „otwierać” ludzi, często znanych, na stanowiskach, kontrowersyjnych jak np. Urban lub tak dwuznacznych jak generał Jaruzelski. W Teresie Torańskiej od razu spodobała mi się jej uczciwość, brak gwiazdorstwa i chełpliwości oraz zdroworozsądkowe podejście do życia. Ten wywiad to moc znaczących drobiazgów – o pisaniu w szlafroku, o studiach, które poza sesją były czasem luzu i spotkań, o młodości, która nie wie, w którą stronę pójść i czego się chwycić, o szczęściu, jakim jest spotkanie osoby, która potrafi nas czegoś nauczyć na początku zawodowej ścieżki, o radiomagnetofonie trzymanym pod pachą jak torebka, by nie krępował rozmówcy, o powrotach do swoich bohaterów z jeszcze jednym ważnym pytaniem, a potem – znów z kolejnym.

Jeśli czegoś się nie dowiedziałam o Teresie Torańskiej po przeczytaniu tej książki, to tego, jak się czuła, stojąc po drugiej stronie, tej zarezerwowanej dla rozmówców, którym to ona dotąd stawiała pytania? Czy trudno mówić o sobie, nie tylko słuchać, notować, szukać zdań-wytrychów do danego, konkretnego człowieka, które sprawią, że czytelnik pozna go w pełni, zobaczy takim, jakim jest? Teraz ona stała się najważniejszym podmiotem rozmowy (nie lubiła określenia wywiad, które kojarzyło jej się z gotową listą pytań do odbębnienia, po której nie było dalszego ciągu i która nie uwzględniała ani nastroju, ani gotowości rozmówcy na dopowiedzenie czegoś więcej). Zadawane Torańskiej pytania Małgorzaty Purzyńskiej przypominają drogowskazy – są zaproszeniem w danym kierunku, nie ograniczeniem. Stąd tak swobodne odpowiedzi pisarki, znacznie wykraczające poza zagadnienia poruszane przez Purzyńską. Nie sposób nie zauważyć, że pod tym względem uczennica poszła w ślady swojej mistrzyni. Rozmowę ich obu poprzedza wstęp autorstwa Mariusza Szczygła, redakcyjnego kolegi Torańskie z czasów pracy w „Dużym Formacie”, dodatku reporterów „Gazety Wyborczej”. To wprowadzenie jest pełnym ciepła i serdeczności spojrzeniem na postać dziennikarki.

Cieszę się, że wydawca uwzględnił czytelników urodzonych u schyłku PRL-u i jeszcze później, zaopatrując książkę w indeks postaci występujących w tekście. Indeks czyni treść tego wywiadu bardziej zrozumiałą, wyjaśnia, dlaczego podjęcie rozmowy z niektórymi osobami mogło być wyzwaniem. Zresztą już same wspomnienia Torańskiej, jej wrażenia np. po Marcu 68. roku, daleka od bałwochwalstwa ocena „Solidarności” lub powszechna w latach 80. niewiara w odzyskanie przez Polskę niepodległości – same w sobie są cenną lekcją najnowszej historii Polski, w szkole zazwyczaj traktowanej po macoszemu.

Gorąco polecam każdemu, kto ceni ludzi nietuzinkowych i wartościowych. Adeptom dziennikarstwa – jeszcze bardziej!

Za książkę dziękuję wydawnictwu Agora SA

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz