Ja, My, Oni. Teresa
Torańska w rozmowie z Małgorzatą Purzyńską, wyd. Agora SA
Ta, która zadawała
pytania, teraz sama na nie odpowiada – „Ja, My, Oni” to
rozmowa, którą z Teresą Torańską – niedawno zmarłą pisarką
i dziennikarką - przeprowadziła młodsza stażem dziennikarka,
Małgorzata Purzyńska.
Fenomenem „Ja, My, Oni”
jest to, jak wiele o innej osobie może nam powiedzieć jej stosunek
do pracy. To pierwsza przeczytana przeze mnie książka tego typu, w
której ważniejsze okazują się informacje o warsztacie pisarskim,
a elementy typowo biograficzne są zdecydowanie drugoplanowe. Chociaż
zdjęcia Teresy Torańskiej, na przykład te z dzieciństwa, mogą
sugerować zupełnie inną treść. Mimo to nie czułam się
rozczarowana. Wprost przeciwnie – tym większa teraz we mnie
potrzeba, by zapoznać się jej zawodowymi dokonaniami, sięgnąć po
napisane przez nią książki, by przekonać się na własne oczy,
jak udawało jej się „otwierać” ludzi, często znanych, na
stanowiskach, kontrowersyjnych jak np. Urban lub tak dwuznacznych jak
generał Jaruzelski. W Teresie Torańskiej od razu spodobała mi się
jej uczciwość, brak gwiazdorstwa i chełpliwości oraz
zdroworozsądkowe podejście do życia. Ten wywiad to moc znaczących
drobiazgów – o pisaniu w szlafroku, o studiach, które poza sesją
były czasem luzu i spotkań, o młodości, która nie wie, w którą
stronę pójść i czego się chwycić, o szczęściu, jakim jest
spotkanie osoby, która potrafi nas czegoś nauczyć na początku
zawodowej ścieżki, o radiomagnetofonie trzymanym pod pachą jak
torebka, by nie krępował rozmówcy, o powrotach do swoich bohaterów
z jeszcze jednym ważnym pytaniem, a potem – znów z kolejnym.
Jeśli czegoś się nie
dowiedziałam o Teresie Torańskiej po przeczytaniu tej książki, to
tego, jak się czuła, stojąc po drugiej stronie, tej zarezerwowanej
dla rozmówców, którym to ona dotąd stawiała pytania? Czy trudno
mówić o sobie, nie tylko słuchać, notować, szukać
zdań-wytrychów do danego, konkretnego człowieka, które sprawią,
że czytelnik pozna go w pełni, zobaczy takim, jakim jest? Teraz ona
stała się najważniejszym podmiotem rozmowy (nie lubiła określenia
wywiad, które kojarzyło jej się z gotową listą pytań do
odbębnienia, po której nie było dalszego ciągu i która nie
uwzględniała ani nastroju, ani gotowości rozmówcy na
dopowiedzenie czegoś więcej). Zadawane Torańskiej pytania
Małgorzaty Purzyńskiej przypominają drogowskazy – są
zaproszeniem w danym kierunku, nie ograniczeniem. Stąd tak swobodne
odpowiedzi pisarki, znacznie wykraczające poza zagadnienia poruszane
przez Purzyńską. Nie sposób nie zauważyć, że pod tym względem
uczennica poszła w ślady swojej mistrzyni. Rozmowę ich obu
poprzedza wstęp autorstwa Mariusza Szczygła, redakcyjnego kolegi
Torańskie z czasów pracy w „Dużym Formacie”, dodatku
reporterów „Gazety Wyborczej”. To wprowadzenie jest pełnym
ciepła i serdeczności spojrzeniem na postać dziennikarki.
Cieszę się, że wydawca
uwzględnił czytelników urodzonych u schyłku PRL-u i jeszcze
później, zaopatrując książkę w indeks postaci występujących w
tekście. Indeks czyni treść tego wywiadu bardziej zrozumiałą,
wyjaśnia, dlaczego podjęcie rozmowy z niektórymi osobami mogło
być wyzwaniem. Zresztą już same wspomnienia Torańskiej, jej
wrażenia np. po Marcu 68. roku, daleka od bałwochwalstwa ocena
„Solidarności” lub powszechna w latach 80. niewiara w odzyskanie
przez Polskę niepodległości – same w sobie są cenną lekcją
najnowszej historii Polski, w szkole zazwyczaj traktowanej po
macoszemu.
Gorąco polecam każdemu,
kto ceni ludzi nietuzinkowych i wartościowych. Adeptom
dziennikarstwa – jeszcze bardziej!
Za książkę dziękuję
wydawnictwu Agora SA
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz