Andrea Camilleri, Skrzydła
sfinksa, tłum. Monika Woźniak, wyd. Oficyna Literacka Noir sur
Blanc
Czytam ostatnią stronę
„Skrzydeł sfinksa” i wybucham śmiechem. Może to niezbyt pasuje
do książki, której głównym tematem jest śledztwo w sprawie
młodej kobiety z przestrzeloną twarzą, znalezionej na wysypisku
śmieci. Jednak cykl o komisarzu Montalbano to nie tylko zbrodnie i
ściganie winnych. To całe mnóstwo smaczków i charakterystycznych
postaci, wśród których prym wiedzie wysławiający się groteskowo
(i co gorsza zagadkowo!) funkcjonariusz Catarella. Tuż za nim
plasuje się Lattes, urzędnik pracujący w biurze kwestora,
przekonany, że na Montalbano czeka w domu bogobojna żona i gromadka
dzieci. Komisarz Montalbano, zniechęcony bezskutecznym wyjaśnianiem
statusu swojego życia osobistego, odgrywa przed nim dla świętego
spokoju rolę statecznego żywiciela rodziny. Do tego grona
zaliczyłabym jeszcze prokuratora, któremu w należytym wykonywaniu
obowiązków przeszkadza lubieżna natura. To postać komiczna, na
szczęście dla poszkodowanych istniejąca tylko na papierze.
Każdą część cyklu o
komisarzu Montalbano – także „Skrzydła sfinksa” - można
czytać z osobna, bez wcześniejszej znajomości innych tomów. W
tekście zawsze pojawiają się drobne wzmianki sugerujące, kto jest
kto lub kogo z kim łączą określone relacje. To z pewnością duże
ułatwienie, podane w sposób niedrażniący zadeklarowanych
miłośników kryminałów z Montalbano w roli głównej. A warto
należeć do tego grona, bo Camilleri utrzymuje poziom i jego kolejne
książki dają niesamowitą czytelniczą frajdę. Przede wszystkim
każda z nich ma zwartą formę i jest pozbawiona przydługich
fragmentów. A mimo to – prócz ciekawie obmyślonej warstwy
sensacyjnej - daje satysfakcjonujący wgląd w osobiste życie
komisarza i jego samopoczucie. Oraz pozwala wyobrazić sobie życie
na włoskiej prowincji. Poza tym dużą rolę w powieści odgrywają
przepyszne dialogi, których poszczególne zdania działają na
rozmówców o nieczystym sumieniu niczym wytrych. Zastanawiam się,
czy te zalety tekstu nie wynikają z zawodowego doświadczenia
autora, który prócz pisarstwa para się również reżyserią
teatralną.
Andrea Camilleri przy
pomocy swojego bohatera piętnuje hipokryzję i draństwo, tym razem
polegające na wykorzystywaniu charytatywnej działalności do
robienia brudnych interesów. Mało tego, nielegalny proceder odbywa
się przy pomocy rosyjskich dziewcząt, gotowych niemal na wszystko,
by polepszyć swój byt. Camilleri zróżnicował swoje cudzoziemskie
bohaterki, obdarzając je inną motywacją i charakterem,
pozostawiając - widać działającą na włoską wyobraźnię –
słowiańską urodę. Krwawy wątek równoważy chytry plan pewnego
niewiernego małżonka, który napsuje krwi policjantom z komisariatu
w Vigacie (a nas rozbawi do łez!).
„Skrzydła sfinksa”
nie zawodzą – ani humorem, ani kryminalną intrygą, ani
przemyślaną konstrukcją. Chociaż działania Montalbano nie
przysparzają mu uznania zwierzchników i przypominają walkę z
hydrą, której w miejsce jednej odciętej głowy wyrasta kolejnych
dziesięć, nam dają poczucie, że sprawiedliwości stało się
zadość. Mogę tylko polecić!
Za książkę dziękuję
Oficynie Literackiej Noir sur Blanc.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz