poniedziałek, 11 marca 2013

Andrea Camilleri, Skrzydła sfinksa



Andrea Camilleri, Skrzydła sfinksa, tłum. Monika Woźniak, wyd. Oficyna Literacka Noir sur Blanc

Czytam ostatnią stronę „Skrzydeł sfinksa” i wybucham śmiechem. Może to niezbyt pasuje do książki, której głównym tematem jest śledztwo w sprawie młodej kobiety z przestrzeloną twarzą, znalezionej na wysypisku śmieci. Jednak cykl o komisarzu Montalbano to nie tylko zbrodnie i ściganie winnych. To całe mnóstwo smaczków i charakterystycznych postaci, wśród których prym wiedzie wysławiający się groteskowo (i co gorsza zagadkowo!) funkcjonariusz Catarella. Tuż za nim plasuje się Lattes, urzędnik pracujący w biurze kwestora, przekonany, że na Montalbano czeka w domu bogobojna żona i gromadka dzieci. Komisarz Montalbano, zniechęcony bezskutecznym wyjaśnianiem statusu swojego życia osobistego, odgrywa przed nim dla świętego spokoju rolę statecznego żywiciela rodziny. Do tego grona zaliczyłabym jeszcze prokuratora, któremu w należytym wykonywaniu obowiązków przeszkadza lubieżna natura. To postać komiczna, na szczęście dla poszkodowanych istniejąca tylko na papierze.

Każdą część cyklu o komisarzu Montalbano – także „Skrzydła sfinksa” - można czytać z osobna, bez wcześniejszej znajomości innych tomów. W tekście zawsze pojawiają się drobne wzmianki sugerujące, kto jest kto lub kogo z kim łączą określone relacje. To z pewnością duże ułatwienie, podane w sposób niedrażniący zadeklarowanych miłośników kryminałów z Montalbano w roli głównej. A warto należeć do tego grona, bo Camilleri utrzymuje poziom i jego kolejne książki dają niesamowitą czytelniczą frajdę. Przede wszystkim każda z nich ma zwartą formę i jest pozbawiona przydługich fragmentów. A mimo to – prócz ciekawie obmyślonej warstwy sensacyjnej - daje satysfakcjonujący wgląd w osobiste życie komisarza i jego samopoczucie. Oraz pozwala wyobrazić sobie życie na włoskiej prowincji. Poza tym dużą rolę w powieści odgrywają przepyszne dialogi, których poszczególne zdania działają na rozmówców o nieczystym sumieniu niczym wytrych. Zastanawiam się, czy te zalety tekstu nie wynikają z zawodowego doświadczenia autora, który prócz pisarstwa para się również reżyserią teatralną.

Andrea Camilleri przy pomocy swojego bohatera piętnuje hipokryzję i draństwo, tym razem polegające na wykorzystywaniu charytatywnej działalności do robienia brudnych interesów. Mało tego, nielegalny proceder odbywa się przy pomocy rosyjskich dziewcząt, gotowych niemal na wszystko, by polepszyć swój byt. Camilleri zróżnicował swoje cudzoziemskie bohaterki, obdarzając je inną motywacją i charakterem, pozostawiając - widać działającą na włoską wyobraźnię – słowiańską urodę. Krwawy wątek równoważy chytry plan pewnego niewiernego małżonka, który napsuje krwi policjantom z komisariatu w Vigacie (a nas rozbawi do łez!).

Skrzydła sfinksa” nie zawodzą – ani humorem, ani kryminalną intrygą, ani przemyślaną konstrukcją. Chociaż działania Montalbano nie przysparzają mu uznania zwierzchników i przypominają walkę z hydrą, której w miejsce jednej odciętej głowy wyrasta kolejnych dziesięć, nam dają poczucie, że sprawiedliwości stało się zadość. Mogę tylko polecić!

Za książkę dziękuję Oficynie Literackiej Noir sur Blanc.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz