piątek, 4 grudnia 2015

Aleksandra Zaprutko-Janicka, Okupacja od kuchni. Kobieca sztuka przetrwania



Aleksandra Zaprutko-Janicka, Okupacja od kuchni. Kobieca sztuka przetrwania, seria Ciekawostki Historyczne.pl, wyd. Znak

Obecnie w prasie kolorowej królują przepisy z mleczkiem kokosowym, trawą cytrynową czy ricottą. Chociaż wymieniane są jednym tchem ze składnikami swojskimi i znanymi od lat, czy potrafilibyśmy je zastąpić, gdyby nagle ich zabrakło? Naszych babek i prababek nikt nie pytał się o zdanie, gdy wybuchła wojna i z dnia na dzień ze sklepów poznikały podstawowe produkty, nie tylko rarytasy z delikatesów. „Okupacja od kuchni” jest właśnie książką o radzeniu sobie w czasach niedoboru. Bez względu na oficjalne prawo, którego przestrzeganie doprowadziłoby na skraj śmierci głodowej, a przynajmniej (żadna to pociecha!) do fizycznego wyniszczenia organizmu. Oraz bez względu na drakońskie kary za łamanie tego prawa.

Książka Zaprutko-Janickiej stara się zapełnić lukę pomiędzy opisami bitew, ruchami wojsk i decyzjami polityków a pełnymi dramatyzmu wspomnieniami. Autorkę zainteresowała zgrzebna codzienność i odwieczne pytanie wszystkich gospodyń: co dziś do garnka włożyć? Nawet rozdział poświęcony powstaniu warszawskiemu dotyczy spraw brzucha – gotowania pod ostrzałem i zdobywania zaopatrzenia dla zmęczonych powstańców. To w nim przeczytamy o generale Borze-Komorowskim, który został poczęstowany dobrze przyrządzonym...kotem!

Bo różne zwierzęta ratowały życie okupowanym Polakom, również te, których nie wzięlibyśmy normalnie do ust, jak psy, koty, konie. I tak powszechna obecność kóz i królików zmieniła na kilka wojennych lat oblicze dużych miast, podobnie jak parki i skwery przerabiane na ogródki warzywne. Przemycane tusze świń i wołów wyzwalały pokłady pomysłowości w szmuglerach i wspierających ich kolejarzach. Ale nie tylko. Równie kluczowe, jak zdobywanie żywności stało się jej przechowywanie i przyrządzanie w najbardziej oszczędny sposób. Również taki, który nie pozwalał na zbytnie uszczuplenie zapasów opału.

Zaprutko-Janicka w przystępny sposób przybliża te zagadnienia, posługując się konkretnymi faktami, fragmentami dzienników, wspomnieniami czytelników portalu „Ciekawostki Historyczne.pl”, czasem anegdotami oraz praktycznymi radami, których – miejmy nadzieję – nie będziemy musieli nigdy stosować. Końcówka książki to przede wszystkim przepisy, które możemy sami wypróbować w domu. Jestem pewna, że wielbicielom ciasta marchewkowego lub wegańskiego przepisu na stek z czerwonej kapusty spodoba się pomysł upieczenia z fasoli tortu o smaku jadalnych kasztanów. Lub przyrządzenie marcepanków bez marcepanu *.

Okupacja od kuchni” oczywiście nie wyczerpuje całego tematu i sama autorka dobitnie to podkreśla w posłowiu. Na pewno jednak rzetelnie wprowadza w zagadnienie, chociaż podtytuł bez przymiotnika „kobieca” bardziej odpowiadałby rzeczywistości. W sztukę przetrwania zaangażowane były w końcu nawet dzieci. Jest jeszcze coś, co poczytuję temu tytułowi na plus. Moje zaufanie do osoby Aleksandry Zaprutko-Janickiej wzrosło w czasie lektury, gdy okazało się, że sama kosztowała okupacyjnych specjałów, a nawet próbowała swoich sił w gotowaniu według niektórych receptur.


* Mam wrażenie, że współcześnie to kuchnia wegańska jest najbardziej fantazyjna ze wszystkich, jeśli chodzi o szukanie nowych metod przyrządzania produktów (oczywiście roślinnych) i znajdowanie zamienników.

4 komentarze :

  1. Bardzo podobała mi się ta książka, głównie ze względu na ujęcie tematu - jak można tak lekko napisać o tak trudnym zagadnieniu?! Autorce się udało. Czyta się świetnie.

    OdpowiedzUsuń