Wasze
dzieci nie są waszymi dziećmi,
Są
synami i córkami Życia, które pragnie istnieć.
Rodzą
się dzięki wam, lecz nie z was,
I
chociaż z wami przebywają, nie należą do was.
Możecie
obdarzyć je waszą miłością, lecz nie waszymi myślami.
Albowiem
mają swoje własne myśli.
Możecie
dać schronienie ciałom ich, ale nie duszom.
Albowiem
ich dusze zamieszkują dom jutra,
do
którego nie możecie wstąpić nawet w snach.
Khalil
Gibran
Gruzińska Czeczenka,
którą Wojciech Jagielski nazywa Larą, boleśnie przekonała się o
prawdziwości tych słów. Historia Lary mogłaby wydawać się
naciągana, zbyt sentymentalna, gdyby nie to, że wydarzyła się
naprawdę, a jej synowie dobrowolnie ryzykowali życiem i stracili je
w nieswoim kraju, na obcej wojnie, w imię ideałów, których nie
wynieśli z domu. To Szamil i Raszid, jej dobre dzieci, lojalni
bracia, a zarazem jedni z wielu młodych zradykalizowanych
muzułmanów, rozczarowanych spełnieniem marzeń o sytej i spokojnej
Europie. Ci, których się boimy i których nie rozumiemy.
Autor w dużej mierze
opiera się na słowach Lary, na podpatrywaniu jej reakcji,
oszczędnej mimiki i gestów. A Lara, jako matka, nie pojmuje,
dlaczego jej synom nie wystarczało bezpieczne życie, praca i
patrzenie, jak dorastają ich dzieci. Paradoksalnie Europa, którą
gardzili i która tak zawiodła ich oczekiwania, umożliwiła im
udział w świętej wojnie w Syrii – dzięki europejskim
paszportom, które pozwalały na swobodne przekraczanie granic oraz
zasiłkom, które zapewniały utrzymanie ich bliskich.
Opowieść Lary
odzwierciedla przemiany, jakim uległ znany jej świat. Zaczyna się
jak piękna baśń o cudownej, mlekiem i miodem płynącej krainie –
gruzińskiej dolinie Pankisi, w której 200 lat wcześniej osiedlili
się Czeczeńcy i żyli w pokoju z gruzińskimi, chrześcijańskimi sąsiadami. O Groznym - wspaniałym nowoczesnym mieście, w którym
działo się tak wiele i które tak dużo obiecywało swoim
mieszkańcom. Zanim jeszcze zaczęła się wojna z Rosjanami i
zmieniła metropolię w morze ruin. Zanim czeczeńskie upojenie
wolnością zmieniło się w kłótnie o wpływy i władzę. Zanim
czeczeńscy bojownicy zaczęli przegrywać z rosyjską armią i
szukać schronienia w górach. Także w Pankisi. Na oczach Lary stary
porządek zaczął się chwiać w posadach, nieznane dotąd idee
zaczęły wypierać dawne tradycje. Gdzieś w tym wszystkim znalazły
się jej dorastające dzieci, znalazły poczucie sensu i ducha
wspólnoty w nowej, pięknej wizji braterstwa opartego na wierze w
wydaniu arabskim.
Książka Wojciecha
Jagielskiego tylko przy okazji próbuje odpowiedzieć na pytanie,
skąd w Europie biorą się rzesze sfrustrowanych mężczyzn,
gotowych zostawiać najbliższych i zabijać innych ludzi. Przede
wszystkim oddaje głos zrozpaczonej matce, nie pozwalając nam
wrzucać wszystkich muzułmanów do jednego worka z napisem
„terroryści” i „fanatycy”. Na przykładzie Lary i jej
rodziny, bez wchodzenia w większe szczegóły, można przekonać się o
różnicach pomiędzy wyznawcami islamu i w ich podejściu do
religii. Opowieść Czeczenki to także przykład na to, że
jednostkowe wybory powstają pod wpływem sił dużo większych,
bynajmniej nie nadprzyrodzonych. Za decyzjami polityków stoją
konkretni ludzie, ich emocje i oczekiwania, niekiedy dramatyczne
przeżycia. Stąd kalendarium na końcu książki, które odtwarza
ciąg przyczynowo-skutkowy wielkiej polityki, która tak mocno
odcisnęła się na losie Szamila i Raszida oraz ich matki. I innych
rodzin. Bo sama Lara na swojej drodze spotkała inną czeczeńską
matkę, która także wyruszyła do Syrii ratować syna. A ile było
takich, które nie zdołały dotrzeć tak daleko od domu?
Do przeczytania i
przemyślenia.
Tematyka wyjątkowo współczesna i dzięki temu jeszcze bardziej intrygująca..
OdpowiedzUsuńTo prawda.
Usuń