piątek, 18 grudnia 2015

Yvette Żółtowska-Darska, Ronaldo. Chłopiec, który wiedział, czego chce






Yvette Żółtowska-Darska, Ronaldo. Chłopiec, który wiedział, czego chce, wyd. Egmont

Książka o Cristianie Ronaldo to już druga piłkarska biografia w dorobku Żółtowskiej-Darskiej, prywatnie matki dziesięciolatka zafascynowanego piłką nożną. Pierwsza opowiadała o Leo Messim. Ta najnowsza została poświęcona kolejnemu genialnemu piłkarzowi. Obie pozycje łączy forma, w jakiej opowiadają o sportowych idolach. Krótkie rozdziały, dzięki którym towarzyszymy bohaterom niemal od niemowlęctwa po rok obecny. Przystępny język oraz podana w nawiasach prawidłowa wymowa wszystkich obco brzmiących nazwisk, imion oraz nazw (dobry zwyczaj, do którego mogłoby powrócić wielu wydawców literatury dziecięcej i młodzieżowej!). Strony z kolorowymi zdjęciami i podpisami, które dotyczą nie tylko futbolu, ale objaśniają świat, w jakim przyszło się poruszać Ronaldowi czy Messiemu jako dzieciom, nastolatkom, wreszcie dorosłym. To także mnóstwo ciekawostek i zestawień, niezbędnych dla zapalonego kibica.

Ponieważ znam biografię Messiego, po lekturze tej poświęconej Ronaldowi przyszło mi do głowy, że dla autorki ten drugi mógł stanowić większe wyzwanie. Porywczy, emocjonalny, nawet jeszcze teraz – na szczęście coraz rzadziej – bywa nieobliczalny. To niełatwe zadanie, przedstawić kogoś w uczciwy sposób i jednocześnie nie zachęcić młodego czytelnika do naśladowania nieodpowiednich zachowań. Stąd współpraca autorki nie tylko ze specjalistą od piłki nożnej, ale i z psychologiem dziecięcym. W rezultacie, chociaż dowiemy się paru niefajnych rzeczy o Cristianie Ronaldo, poznamy też ich przyczynę oraz – co bardzo ważne – konsekwencje, jakie poniósł lub co zrobił, by zatrzeć złe wrażenie i naprawić błąd.

Poza tym Yvette Żółtowska-Darska wykorzystuje każdą okazję, by pokazać piłkarza również z jak najlepszej strony. Tej, którą warto brać za wzór. Podkreśla więc jego upór i determinację, pracowitość, to, że jest dobrym ojcem i ma świetny kontakt z małymi kibicami. Wspomina nawet, że jako nastolatek nosił aparat na zębach, dzięki czemu dziś ma uśmiech modela. A jeszcze wcześniej, jako chłopiec mniejszy od innych, zarzucił słodycze i zdrowo się odżywiał, by dogonić fizycznie rówieśników. Dowiemy się również, że piłkarz nie pije, nie pali i nie odurza się ze względu na bolesne dla niego i jego bliskich uzależnienie ojca i brata.

Przyznaję, że po tej książce zaczęłam cieplej patrzeć na Cristiana Ronaldo, który owszem odniósł sukces, ale okupił go tęsknotą za rodzicami i rodzeństwem oraz niepokojem o to, co dzieje się w domu. A już najbardziej zaskoczyło mnie, że ten tak skuteczny na murawie boiska zawodnik, jako mały chłopiec był nazywany... Płaczkiem! Ponieważ potrafił się rozbeczeć po przegranym meczu lub wtedy, gdy poszło mu inaczej niż chciał. Jak widać, wrażliwce i nerwusy wszelkiej maści też mają przed sobą wielką przyszłość :)


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz