Giovanni Cocco, Amneris
Magella, Cienie na jeziorze, tłum. Stanisław Kasprzysiak, wyd.
Oficyna Literacka Noir sur Blanc
Zjawiskowe jezioro Como,
uderzające piękno alpejskich szczytów, surowy urok romańskich
kościółków są scenerią „Cieni na jeziorze”, kryminału, w
którym na pierwszy plan wysuwa się nie sensacja i fizyczne
zagrożenie, ale romantyczna miłość i wątki obyczajowe. To
kolejna przeczytana przeze mnie powieść kryminalna, która wymyka
się klasycznym schematom. I to pomimo dokonanego już na samym
początku powieści ponurego znaleziska na trasie budowy nowego
górskiego tunelu. Oraz pomimo głównej bohaterki Stefanii, która
pracuje jako komisarz włoskiej policji.
Zresztą postać Stefanii
również wyłamuje się z konwencji. Poznajemy ją bowiem nie tylko
jako funkcjonariuszkę, ale przede wszystkim jako wiecznie zabieganą
samotną matkę, rozwódkę, która czerpie przyjemność z nowej
znajomości, przyjaciółkę, która stara się nie przekraczać
granic, które mogłyby zachwiać relacjami z bliskim jej mężczyzną,
a u którego ceni intelekt i zdolność logicznego myślenia.
Stefania to także osoba rozkochana w swoich rodzinnych stronach i
dobra szefowa dla swoich podwładnych. Jest też konsekwentna i
uparta. Kiedy intuicja podpowiada jej, że warto zbliżyć się do
pewnej bogatej rodziny, właścicieli terenu, gdzie znaleziono
ludzkie szczątki, słucha jej mimo niechęci szefostwa do zawracania
głowy osobom wpływowym i zamożnym. Jej działania stają się
coraz bardziej dyskretne, a śledztwo zaczyna przynosić pierwsze
rezultaty.
„Cienie na jeziorze”
to taki typ powieści, w której duże znaczenie mają bezpośrednie
rozmowy ze świadkami wydarzeń i wyłapywanie nieścisłości w
niewymuszonych zeznaniach. Równie dużą rangę mają historyczne
zawirowania, w tym wypadku dotyczące chaosu końcówki drugiej wojny
światowej i przemytniczego charakteru tego terenu Włoch,
sąsiadującego z neutralną Szwajcarią. Co ciekawe, mimo różnic,
jakie lubi się wskazywać, dzieląc Włochy na bogatą,
uprzemysłowioną Północ i biedne, skażone mafijnymi wpływami
Południe, wszystkich Włochów charakteryzuje chyba miłość do
jedzenia. Stefania co prawda zbyt często musi się ratować gotowymi
daniami na wynos, ale i tak w tekście pojawiają się wzmianki o
miejscowych specjałach, desery są na porządku dziennym, a ja
zamierzam odtworzyć w swojej kuchni jej przepis na smażone sieje
(choć nie zaręczam, że akurat to będą takie ryby). Ich opis
powoduje natychmiastowy ślinotok!
„Cienie na
jeziorze” nie są lekturą, która oferuje mnogość sensacyjnych wątków. Niemniej czytało mi się
ją dobrze i nie mam do niej zastrzeżeń. A Stefanię zwyczajnie
polubiłam – za jej dążenie do odkrycia prawdy i autentyczne
zainteresowanie człowiekiem, który został zamordowany
kilkadziesiąt lat przed jej narodzinami. Chociaż wygodniej byłoby
sobie odpuścić.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz