piątek, 29 maja 2015

Giovanni Cocco, Amneris Magella, Cienie na jeziorze




Giovanni Cocco, Amneris Magella, Cienie na jeziorze, tłum. Stanisław Kasprzysiak, wyd. Oficyna Literacka Noir sur Blanc

Zjawiskowe jezioro Como, uderzające piękno alpejskich szczytów, surowy urok romańskich kościółków są scenerią „Cieni na jeziorze”, kryminału, w którym na pierwszy plan wysuwa się nie sensacja i fizyczne zagrożenie, ale romantyczna miłość i wątki obyczajowe. To kolejna przeczytana przeze mnie powieść kryminalna, która wymyka się klasycznym schematom. I to pomimo dokonanego już na samym początku powieści ponurego znaleziska na trasie budowy nowego górskiego tunelu. Oraz pomimo głównej bohaterki Stefanii, która pracuje jako komisarz włoskiej policji.

Zresztą postać Stefanii również wyłamuje się z konwencji. Poznajemy ją bowiem nie tylko jako funkcjonariuszkę, ale przede wszystkim jako wiecznie zabieganą samotną matkę, rozwódkę, która czerpie przyjemność z nowej znajomości, przyjaciółkę, która stara się nie przekraczać granic, które mogłyby zachwiać relacjami z bliskim jej mężczyzną, a u którego ceni intelekt i zdolność logicznego myślenia. Stefania to także osoba rozkochana w swoich rodzinnych stronach i dobra szefowa dla swoich podwładnych. Jest też konsekwentna i uparta. Kiedy intuicja podpowiada jej, że warto zbliżyć się do pewnej bogatej rodziny, właścicieli terenu, gdzie znaleziono ludzkie szczątki, słucha jej mimo niechęci szefostwa do zawracania głowy osobom wpływowym i zamożnym. Jej działania stają się coraz bardziej dyskretne, a śledztwo zaczyna przynosić pierwsze rezultaty.

Cienie na jeziorze” to taki typ powieści, w której duże znaczenie mają bezpośrednie rozmowy ze świadkami wydarzeń i wyłapywanie nieścisłości w niewymuszonych zeznaniach. Równie dużą rangę mają historyczne zawirowania, w tym wypadku dotyczące chaosu końcówki drugiej wojny światowej i przemytniczego charakteru tego terenu Włoch, sąsiadującego z neutralną Szwajcarią. Co ciekawe, mimo różnic, jakie lubi się wskazywać, dzieląc Włochy na bogatą, uprzemysłowioną Północ i biedne, skażone mafijnymi wpływami Południe, wszystkich Włochów charakteryzuje chyba miłość do jedzenia. Stefania co prawda zbyt często musi się ratować gotowymi daniami na wynos, ale i tak w tekście pojawiają się wzmianki o miejscowych specjałach, desery są na porządku dziennym, a ja zamierzam odtworzyć w swojej kuchni jej przepis na smażone sieje (choć nie zaręczam, że akurat to będą takie ryby). Ich opis powoduje natychmiastowy ślinotok!

„Cienie na jeziorze” nie są lekturą, która oferuje mnogość sensacyjnych wątków. Niemniej czytało mi się ją dobrze i nie mam do niej zastrzeżeń. A Stefanię zwyczajnie polubiłam – za jej dążenie do odkrycia prawdy i autentyczne zainteresowanie człowiekiem, który został zamordowany kilkadziesiąt lat przed jej narodzinami. Chociaż wygodniej byłoby sobie odpuścić.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz