Marta Guzowska, Wszyscy
ludzie przez cały czas, wyd. W.A.B.
Marta Guzowska napisała
serię kryminałów, która intrygująco obiega od klasyki gatunku.
Brak typowego śledztwa, barwna postać profesora antropologii Mario
Ybla, teren wykopalisk archeologicznych i zebrane wokół grono
naukowców, które za sukces i ogólnoświatowy rozgłos jest gotowe
na wszystko – to według mnie najważniejsze elementy prozy
Guzowskiej, czynnej archeolożki i pisarki. Co prawda nie znam jej
drugiej z kolei powieści zatytułowanej „Głowa Niobe”, ale
takie właśnie elementy znalazłam i w „Ofierze Polikseny” (za
nią Guzowska otrzymała nagrodę Wielkiego Kalibru dla najlepszej
powieści kryminalnej!), i w najnowszej książce „Wszyscy ludzie
przez cały czas”.
Konfiguracja, którą
zastosowała autorka w „Ofierze Polikseny”, nie traci nic ze
swojej świeżości w trzeciej części cyklu. Czytelnik niemal cały
czas ma przyjemność dobrze się bawić, obserwując profesora Ybla
w akcji (celowo używam słowa „niemal”, bo bądź co bądź
trupów tu nie brakuje, także całkiem „świeżych”). Jego
bezczelne, aspołeczne z gruntu uwagi, brak chęci do przypodobania
się komukolwiek, skupienie na własnym ego i potrzebach przy
jednoczesnym profesjonalizmie w odczytywaniu śladów ludzkiej
aktywności z pozostałości kilkusetletnich szkieletów - są
gwarancją dobrze spędzonego czasu z książką. Mario Ybl to taki
doktor House wśród archeologów i antropologów. Jak się
przekonamy, jego rzucające się w oczy wady – łącznie z potrafiącym wytrącić z równowagi brakiem hipokryzji – i tak nijak się
mają do ambicji i ukrytych motywów pozostałych bohaterów
powieści. Może tylko lepiej skrywających swoje prawdziwe cele pod
płaszczykiem ogłady i odpowiednich zachowań, które uważamy za
dowód dobrego funkcjonowania w społeczeństwie. Prawie że nie ma
tu osoby, która w odpowiednim momencie nie pokaże się z innej
strony (przyznaję, że nie w każdym przypadku od razu tej złej).
Bywa to naprawdę zaskakujące, na przykład odnośnie archeologa
Roberta czy mojego ulubieńca w tej kategorii – nieporadnego w
realnym świecie Karla.
Działania Maria nie
przypominają zwyczajnego śledztwa. Skłamałabym też, gdybym
twierdziła, że pochłaniał go tylko problem zamordowanej
dziewczyny znalezionej z kością gnykową w dłoni. Tak samo
„Wszyscy ludzie...” nie są tylko kryminałem, ale – może
nawet przede wszystkim – bezlitosnym portretem naukowego światka,
w którym zamiast szlachetnego oddania się badaniom dominuje żądza
władzy i sławy. Dorzućmy do tego lokalne kreteńskie zwyczaje oraz
kapryśną pogodę, której żaden turysta nie skojarzy z tą
słoneczną wyspą – i wychodzi nam powieść, przy której nie ma
się jak nudzić!
Nie miałam jeszcze przyjemności poznać książek autorki, ale chętnie po którąś sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńJestem za! Ja za to muszę się bliżej zapoznać z "Głową Niobe" - jestem ciekawa, jak tam poradziła sobie autorka z niepokornym Mariem Yblem ;)
Usuń