Antonio Garrido, Człowiek,
który czytał umarłych, tłum. Grzegorz Ostrowski, Joanna
Ostrowska, wyd. Wydawnictwo Albatros Andrzej Kuryłowicz S.C.
Dawne Chiny na
wyciągnięcie ręki.
Brak mi słów, by
jednoznacznie określić tę książkę. Sam autor uważa ją przede
wszystkim za powieść historyczną, ale zawiera ona elementy
sensacji, kryminału i powieści obyczajowej, a nawet przygodowej.
Bowiem niemal co stronę Song Ci musi się mierzyć z nowym
niebezpieczeństwem, ryzykiem rozpoznania i brakiem nadziei na
sprawiedliwość. Garrido oparł jego losy na autentycznej postaci
trzynastowiecznego chińskiego uczonego, któremu zawdzięczamy
uporządkowanie już istniejących i stworzenie zupełnie nowych
metod śledczych oraz napisanie pięciotomowego kompendium medycyny
sądowej (niektóre z jego technik są używane do dzisiaj!).
Powieść jest swobodnym
autorskim wyobrażeniem młodzieńczych lat Songa Ci. Za to tło
obyczajowe i historyczne możemy uznać za wiarygodne, biorąc pod
uwagę podaną na końcu bibliografię, słowniczek najważniejszych
pojęć i zjawisk oraz listę osób, które wspomogły pisarza w
zdobyciu niezbędnej wiedzy na temat pewnych faktów historycznych
oraz chińskich zwyczajów, a także metod, procedur i narzędzi
badawczych używanych w tamtej epoce.
Songa Ci poznajemy w
chwili, gdy jest on pełen nadziei na przyszłość. Z powodu żałoby
(uwaga! ważny chiński obyczaj!) jego ojciec musiał wrócić do
rodzinnej wsi, porzucić urzędniczą pracę i zabrać z sobą całą
rodzinę, w tym Ci, który w międzyczasie rozpoczął naukę pod
opiekuńczymi skrzydłami sędziego Fenga. Okres odosobnienia rodziny
miał jednak niedługo minąć, a tym samym Ci mógłby powrócić do
przerwanych studiów. Ku zdumieniu Ci nic jednak nie wychodzi z tych
planów, a znalezienie na polu obciętej głowy sąsiada sprowadza na
jego rodzinę nieszczęście za nieszczęściem. To początek
ucieczki i tułaczki Ci, który jako podejrzany o przestępstwo udaje
się do Lin'anu, ówczesnej stolicy cesarstwa. Tu poznaje nędzę i
głód, ale wrodzona inteligencja oraz umiejętność odczytywania
przyczyn śmierci ze śladów pozostawionych na ciałach zmarłych
prowadzi go na cesarski dwór. Tu jednak czyha na niego chyba jeszcze
więcej niebezpieczeństw niż w podejrzanych zaułkach i spelunkach
stolicy.
Zdaję sobie sprawę, że
to tak nie wygląda, ale naprawdę unikam szczegółowego opisu. Po
pierwsze potrzebowałabym na to dużo więcej miejsca. A po drugie
zależy mi, by potencjalnemu czytelnikowi czytało się historię Ci
podobnie jak mi – z przyjemnością płynącą z wartkiej akcji,
ciekawych rozwiązań fabularnych, powracania do wydawałoby się
zamkniętych już wątków oraz z postaci potraktowanych w
wielowymiarowy sposób. Dla mnie „Człowiek, który czytał
umarłych” jest przede wszystkim świetną powieścią przygodową,
nieprzewidywalną i niemal co stronę oferującą jakiś nowy
przełom, nowe wydarzenie, które nie pozwalają na nudę i bezmyślne
kartkowanie stron.
Nie dziwię się, że za
ten tytuł Antonio Garrido został wyróżniony kilkoma nagrodami za
najlepszą powieść historyczną, a jego książka otrzymała
nominację do Edgar Allan Poe Award. W dodatku starania autora, by
jak najlepiej przedstawić metody badawcze Songa Ci, przyniosły
rewelacyjne efekty. Fragmenty, w których Ci udowadnia, w jaki sposób
zmarła dana osoba i czy jej śmierć należała do naturalnych,
należą do równie atrakcyjnych, jak wątki awanturnicze. Dla kogoś,
kto lubi serię autorstwa Kathy Reichs z antropolożką kliniczną,
Temperance Brennan, w roli głównej (lub zekranizowany na jej
podstawie serial „Kości”), powieść Garridy jest jak znalazł.
W dodatku jest dużo lepiej napisana, a już na pewno przetłumaczona.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz