poniedziałek, 30 czerwca 2014

Jayne Amelia Larson, Woziłam arabskie księżniczki




Jayne Amelia Larson, Woziłam arabskie księżniczki. Opowieść szoferki o najbogatszych księżniczkach świata (oraz ich służących, nianiach i jednym królewskim fryzjerze), tłum. Dorota Malina, wyd. Znak Literanova

Prawdziwe księżniczki istnieją – są piękne, majętne i zagraża im niejeden smok. Jayne Amelia Larson miała okazję przyjrzeć im się z bliska podczas siedmiu tygodni pracy na rzecz saudyjskiej rodziny królewskiej przebywającej w tym czasie w Beverly Hills. Jej relacja nie jest do końca wierna, gdyż - jak wyjaśnia na samym początku – chciała uniknąć natłoku wielu postaci, oddać raczej ich charakter i specyfikę zachowania, aniżeli trzymać się kurczowo rzeczywistego przebiegu wydarzeń. Sądzę, że świetnie się to jej udało. Przynajmniej jest tak od około setnej strony, która w moim odczuciu jest prawdziwym początkiem tej historii.

Na wcześniejszych stronach Jayne Amelia Larson zajmowała się bardziej swoją osobą niż egzotycznymi pod względem bogactwa i zwyczajów Saudyjczykami. Zgodnie z charakteryzującym często amerykańskie książki stylem pisania, autorka drobiazgowo tłumaczy, kim jest, jak została szoferem, na czym polegają blaski i cienie tej pracy oraz jak przebiegała rekrutacja do lukratywnej posady kierowcy członków rodziny królewskiej. Zazwyczaj lubię takie uzupełnienie danej historii, bo często zawiera ono wiele praktycznych i ciekawych informacji. Jednak Larson w opisywaniu swojego życiorysu przeszła samą siebie i na początku książki raczej skupiła się na promocji własnej osoby (jest m.in. aktorką i producentką filmową, wciąż u progu kariery) niż na czymś, co miałoby związek z tytułem. Nie zdziwiłabym się, gdyby zrobiła to celowo.

Potem jednak dostajemy to, czego się spodziewamy – obserwacje kogoś, w czyje położenie łatwo nam się w czuć ze względu na rodzaj wychowania i styl bycia. W demokratycznych krajach nie jest na przykład przyjęte otwarte pogardzanie ludźmi i ignorowanie ich ze względu na statut społeczny – z czym Larson często spotykała się podczas tego zlecenia. Po lekturze „Woziłam arabskie księżniczki” mam wrażenie, że najmniej pochlebne różnice, które rzucały się autorce w oczy, wynikały częściowo z feudalnego charakteru saudyjskiej kultury (niewolnictwo w tym kraju zniesiono dopiero w latach '60, a kobiety do dziś nie mogą prowadzić tam samochodów i nie mają praw wyborczych), a częściowo z nieprawdopodobnej i nieograniczonej ilości pieniędzy, którą dysponowała królewska rodzina. Ogłupiłaby ona najprzyzwoitszego człowieka, zwłaszcza jeśli jej posiadanie nie wiązałoby się z jakimikolwiek obowiązkami. Jeśli dodam do tego, że członkowie tej rodziny, zwłaszcza ci płci żeńskiej, od małego niczego nie muszą sami robić, począwszy od sprzątania po sobie czy płacenia za własne zakupy (o nauce i jakiejkolwiek pracy nie wspominając), zrozumiałe stają się ich intrygi, wyładowywanie się na służących, zakupoholizm czy nagminne robienie operacji plastycznych. Larson spotykały też miłe niespodzianki, chociaż zazwyczaj ze strony niań i służących.

Woziłam arabskie księżniczki” jest interesującym rzutem oka osoby z zewnątrz na sposób życia, który nigdy nie będzie naszym udziałem i o którym mamy nikłe pojęcie. Oczywiście nie zaspokoi całej naszej ciekawości, ale da pewne pojęcie na temat bajecznie bogatych saudyjskich kobiet i powie coś o ich zachowaniu i możliwościach, z których korzystają poza ojczyzną. Nie jest to lektura ambitna, za to przystępnie napisana, w sam raz na wakacyjny wypad. Jej minusem jest sama autorka, która nadmiernie lansuje swoją osobę i raczy czytelników szczegółami ze swojej biografii, bez których jej książka mogłaby się spokojnie obejść.

Za to Larson chwali się, że stara się dostrzegać w Saudyjczykach także pozytywy, że nie patrzy na księżniczki w różnym wieku tylko jak na tłum bogatych, rozwydrzonych bab oraz że potrafi krytycznie spojrzeć sama na siebie podczas wykonywania absurdalnych i wyczerpujących poleceń wyłącznie z powodu nieokreślonej obietnicy wielkiego napiwku na koniec kilkutygodniowej pracy.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz