Yvette Żółtowska-Darska,
Messi. Mały chłopiec, który stał się wielkim piłkarzem, wyd.
Egmont
Jestem kompletnym laikiem
w sprawach piłki nożnej, moje dziecko na pewno mniejszym i do tego
jeszcze wielkim wielbicielem Messiego, a tak się złożyło, że
biografia argentyńskiego piłkarza napisana z myślą o dzieciach
przypadła nam obojgu do gustu. To, co rzuciło mi się w oczy jako
rodzicowi, to krzepiący charakter opowieści o życiu Lionela
Messiego. Futbolistę uważanego za najlepszego i najlepiej
opłacanego spośród piłkarzy świata, nie ominęły w dzieciństwie
zwyczajowe przykrości czy problemy, także zdrowotne (Leo przestał
rosnąć w wieku 10 lat). Na jego przykładzie dzieciaki mogą
zobaczyć, że mikra postura, przezwiska w szkole czy dużo starsze
rodzeństwo nie dające forów młodszemu braciszkowi ostatecznie nie
okazały się zbyt wielką przeszkodą, by odnieść sukces. Dobrze
wiedzieć, że tego typu sprawy przytrafiają się także osobom z
pierwszych stron gazet i że można sobie z nimi poradzić, a nawet –
że mogą przynieść w zamian coś dobrego. Gdyby nie choroba Leo,
przez którą jego wzrost stanął w miejscu i która wymagała
drogich lekarstw, chłopiec być może nie trafiłby do szkółki
piłkarskiej w Barcelonie i nie zostałby tak szybko członkiem
jednej z mistrzowskich drużyn piłkarskich na świecie.
Yvette Żółtowska-Darska
doskonale orientuje się w układach rodzinnych i przyjacielskich
Argentyńczyka, w rodzajach piłkarskich turniejów, w funkcjonowaniu
La Masii, piłkarskiej szkółki z internatem w Barcelonie i innych
faktach związanych z piłką nożną. Autorka pisze o psikusach i
zdobytych bramkach, kolejnych pucharach i innych piłkarzach,
kolegach Messiego z boiska, o ocenach w szkole i ulubionych
ciasteczkach jedzonych ukradkiem ze względu na sportową dietę.
Przedstawia Messiego jako dziecko, a także jako dorosłego
mężczyznę, który założył rodzinę. Każdy etap ku dorosłości,
to odrębna część książki, poprzedzona zdjęciami i krótkimi
ciekawostkami np. o Argentynie czy o kluczowych meczach. Rozdziały
są krótkie, napisane prostym, jasnym językiem i co bardzo mi się
spodobało – w zdecydowanej większości przypadków znajdziemy w
nawiasie obok obco brzmiących nazwisk i nazw sposób ich
prawidłowego wymawiania, co jest coraz rzadszym zwyczajem w
książkach, czy to dla dorosłych, czy dla dzieci. Gdybym spotkała
się z Yvette Żółtowską-Darską, powiedziałabym jej: Dobra
robota! Bo udało jej się zaciekawić nie tylko moje dziecko, co w
pewnym sensie było oczywiste, ale i mnie, osobę odporną na urok
piłki nożnej.
Dodam jeszcze, że książka
jest ładnie wydana, ma pomysłową szatę graficzną i co
najważniejsze – bardzo pozytywny przekaz, który działa bez
względu na to, kim nasza pociecha chce zostać w przyszłości!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz