poniedziałek, 28 lipca 2014

Clara Sánchez, Skradziona


Clara Sánchez, Skradziona, tłum. Łukasz Müller, wyd. Znak Literanova


Ta książka by nie powstała, gdyby nie dramat wielu tysięcy hiszpańskich rodzin, których dzieci zostały sprzedane i oddane do adopcji bez ich wiedzy i zgody. Porywanie niemowląt odbywało się poprzez lekarzy, pielęgniarki, położne, a także, co bardzo znamienne i bynajmniej nie będące wyjątkiem, przez zakonnice i księży biorących aktywny udział w tym procederze. Po porodzie prawdziwych rodziców informowano o śmieci noworodka. Nie zawsze jednak zamykało to sprawę. Sama Sánchez wspomina w wywiadzie udzielonym na portalu Na temat o przypadkach matek, które były przekonane, że ich dzieci żyją, podczas gdy otoczenie uważało je za zbyt przewrażliwione, niepotrafiące pogodzić się z rzeczywistością, czasem nawet szalone.

WSkradzionejtaką tragiczną postacią jest matka Véroniki, Roberta. Jej przeczucia i wątpliwości co do śmierci najstarszej córki Laury mają niebagatelny wpływ na jej zdrowie, podejście do życia, a zwłaszcza na funkcjonowanie całej rodziny, w której pojawiła się jeszcze dwójka dzieci – Véronica i Angel. To właśnie Véronica jest główną narratorką tej historii i za jej pośrednictwem widzimy, jakiego spustoszenia może dokonać w psychice matki niepewność co do losów dziecka. Z czasem Véronica przestaje być tylko biernym obserwatorem. Choroba Roberty popycha do działania na własną rękę i szukania odpowiedzi, czy jej matka rzeczywiście całe życie miała rację, czy dręczyła tylko chorobliwa obsesjaefekt traumy wywołanej szokiem po niespodziewanej śmierci pierwszej córki. Równolegle, chociaż rzadziej, mamy do czynienia z głosem samej Laury, co dowodzi jej istnienia, ale nie wskazuje jednoznacznie, że jest ona akurat porwaną dziewczynką.

Śledztwo Véroniki jest chaotyczne, raczej intuicyjne, nawet nieporadne w porównaniu z błyskotliwymi akcjami, o których czytuje się w książkach sensacyjnych. Jednak to mająca nieokiełznany charakter i wolę walki Véronica dociera dużo dalej niż była w stanie zrobić to jej matka. Poznaje pewne fakty z życia rodziny, które tłumaczą na przykład niechęć Roberty do jej własnych rodziców. Véronikę zaczyna też zastanawiać zachowanie osób z najbliższego otoczenia Roberty. Nastolatka skrzętnie wykorzystuje każdy strzęp informacji czy poszlakę. Relacja Laury pozwala nam spojrzeć na te zmagania z drugiej strony, poznać codzienność tej drugiej, jakże innej dziewczyny.

Skradzionaróżni się od typowego thrillera. Nie brak w niej napięcia, ale jest ono innego rodzaju. Autorka kładzie nacisk nie tyle na akcję, ile na emocje bohaterów, w tym wypadku głównie Véroniki i Laury. Jej książka opowiada o wewnętrznym rozdarciu wywołanym przez naruszenie więzii tych pomiędzy członkami biologicznej rodziny, jak i pomiędzy przybranymi opiekunami a adoptowanym dzieckiem. Odkrycie prawdy przez Véronikę nie okazuje się happy endem, przynosi ulgę, ale i nowe wyzwania. Sánchez prawie w ogóle nie zajmuje się sprawcami, nam pozostawiając ocenę ich cynizmu, ignorancji, chciwości i chęci zastąpienia Boga. Swoją książkę pisarka poświęca ofiarom, stawiając pod znakiem zapytania wypaczoną moralność tych, którzy odgórnie decydowali, kto zasługuje na wychowanie dziecka, a kto nie. Biorąc za to grube pieniądze.

Skradzionato lektura przejmująca, jeden z wielu możliwych scenariuszy, które życie przygotowało dla jednego z około 60 tysięcy skradzionych po narodzinach Hiszpanów. I być może dla wielu innych dzieci na świecie. Chociaż budowa postaci Véroniki budziła w kilku momentach moje wątpliwości (chodzi mi o przywoływanie w środku powieści jakna zawołaniepewnych faktów, które miały w tym momencie uwiarygodnić jej motywację czy zachowanie), a i narracja nie ucierpiałby, gdyby ją trochę skrócić, generalnie oceniam książkę pozytywnie. Za to, że dotyka spraw ważnych i bolesnych, oddając całkowicie głos tym, którzy latami cierpieli bez swojej winy, dorosłym i dzieciom zmagającym się z poczuciem braku.

2 komentarze :