Marek Pindral, Chiny od
góry do dołu, Biblioteka Poznaj Świat, wyd. Bernardinum
Nigdy nie byłam w
Chinach. Ale jeśli kiedyś tam trafię, chciałbym pojechać do
miejsc opisanych przez Marka Pindrala. Nie tych, które zwiedził
niejako z obowiązku *, gdyż bez nich trudno sobie wyobrazić
jakąkolwiek wycieczkę do Chin, czyli Pekin z Zakazanym Miastem,
klasztor Shaolin, olśniewający Szanghaj. Ani też do wielkich
przemysłowych i zanieczyszczonych miast południa, gdzie w jednym z
nich przydzielono mu mieszkanie na 16. piętrze wieżowca. Ale do
tych, które opisał z takim zachwytem, napawając się ich pięknem,
wspaniałą przyrodą i ludźmi, którzy umieją żyć z nią w
zgodzie od setek lat. Szczerze mówiąc, nie sądziłam, że w
rozwijających się błyskawicznie Chinach takie miejsca jeszcze w
ogóle istnieją. Akurat tak się składa, że autor miał do nich
przysłowiowego nosa. Kto nie wierzy, niech obejrzy zdjęcia
zamieszczone w książce *. Są po prostu bajeczne!
Marek Pindral przez dwa
lata uczył chińskich studentów języka angielskiego. Przez ten
czas przytył z dziesięć kilo na specjałach chińskiej kuchni. I
zasiał trochę wątpliwości w niektórych chińskich głowach co do
kryształowego wizerunku rządzącej krajem partii. Jedno i drugie
wyszło mu mimochodem. Kulinarnym przysmakom po prostu nie potrafił
się oprzeć. Nie dziwię mu się, gdyż dość apetycznie opisuje
zwyczaje kulinarne różnych części Chin. Co do drugiego, to było
tak:
Okazję pracy w kraju tak
egzotycznym i niemożliwym do ogarnięcia Marek Pindral potraktował
jako przygodę, niecodzienną możliwość poznania jednej z
najstarszych kultur świata. Od początku podróży towarzyszyła mu
jego prywatna mantra: „Bądź otwarty, bądź otwarty”, która
pomagała mu uporać się ze zjawiskami dziwnymi dla obcokrajowca, a
normalnymi dla Chińczyka. O części z nich można przeczytać na
okładce książki, więc nie będę ich powtarzać, a rzeczywiście
bywają... zaskakujące. Od zdziwienia, że można jeść surową
marchewkę po dezaprobatę wobec wycierania nosa w chusteczkę (a te przykłady to mały pikuś).
Jednak pewne
symptomatyczne zachowania i rozmowy nie były częścią dziedzictwa
po przodkach, ale zwykłej rządowej indoktrynacji, rodzajem rafy, na którą
autor wpadał co i rusz podczas nauczania i prywatnych rozmów. Nie
tylko upraszczała ona widzenie świata, ale wymazywała z niego
niektóre fakty, zwyczaje i nazwiska osób z przeszłości i
współczesności. Pindrala fascynowały te luki i rozbieżności w
wiedzy, próbował je sondować, a nawet zmniejszać. Stąd część
rozdziałów opowiada o chińskich studentach, przytacza ich
anonimowe komentarze, podczas pisania których część z nich
pozwalała sobie na wątpliwości lub myślenie po swojemu. Była ich jednak tylko garstka.
Mimo to Marek Pindral
bardzo miło wspomina swoich uczniów, wystawia im laurkę za
pracowitość, a przede wszystkim za dyplomację i uprzejmość: „To
danie jest zbyt oryginalne jak na moje podniebienie” (to o jedzeniu
przygotowanym przez autora), „Mark, ale ty jesteś silny” (czyli
gruby) lub „Mark, ale ty masz piękne niebieskie oczy” (co można
było usłyszeć także od studenta płci męskiej).
„Chiny od góry do dołu”
czyta się płynnie i z ciekawością. Jest to – czego autor nie
ukrywa - całkiem subiektywna relacja z pobytu w Chinach, zapis z
wypraw w miejsca nieznane reszcie świata, próba uchwycenia
chińskiej mentalności i warunków życia. To wszystko dzięki temu,
że Marek Pindral ma niesamowity dar obserwacji połączony z
pociągiem do chodzenia własnymi drogami i nieutartymi szlakami. Podoba mi
się jego humor i dystans wobec własnej osoby, skłonność do
zachwytu i szczere zainteresowanie Chinami, ich przeszłością oraz legendami,
którymi lubi raczyć czytelników. A przede wszystkim – ogromna
sympatia wobec zdecydowanej większości Chińczyków, którzy
stanęli na jego drodze. Nie licząc nadgorliwych urzędników.
* Skąd wiem, że z
obowiązku? Po prostu w ich opisie brak entuzjazmu, tak wyczuwalnego
w innych rozdziałach.
* Na zachętę można
zajrzeć do galerii na stronie autora http://marekpindral.com/menu/photo-gallery-china
Tu znajdziesz opis i fragment książki http://lowiskoksiazek.blogspot.com/2014/01/marek-pindral-chiny-od-gory-do-dou.html
Zgadzam się z Tobą, warto było sięgnąć po tę książkę, bo to opis podróży bardzo nietypowej i chwilami rzeczywiście niezwykle zaskakującej, przez co autor ciągle zadawał sobie, a przy okazji i nam wiele pytań, mnie to wciągnęło
OdpowiedzUsuń