Agata Tuszyńska,
Krzywicka. Długie życie gorszycielki, wyd. Wydawnictwo Literackie
Pisarka, autorka reportaży
sądowych i tłumaczka. A także skandalistka, bo promowała świadome
macierzyństwo i edukację seksualną. Odrzucała
także nietolerancję wobec homoseksualizmu oraz domagała się legalizacji
aborcji. I to w okresie międzywojennym! Kochanka Boya-Żeleńskiego,
nie ukrywała swojego romansu, a jednocześnie ze względu na
przyjacielskie uczucia i szacunek wobec męża utrzymywała
małżeństwo. Z licznej spuścizny literackiej najbardziej jest
znana z autobiograficznego tomu zatytułowanego „Wyznania
gorszycielki”.
Agata Tuszyńska pojawiła
się w domu Ireny Krzywickiej, kiedy ta była już ponad 90. letnią
kobietą żyjącą wspomnieniami i nie przypominającą niczym dawnej
gorszycielki, uważanej za „najpiękniejsze nogi w Polsce” i
szczyt elegancji. Może tylko pasją mówienia o swoich przeżyciach
i zachłannością, z jaką wypytywała się o sprawy intymne swoich
rozmówców (co nie zawsze było przez nich dobrze widziane). Dla
Tuszyńskiej skandalizujący okres w życiu Krzywickiej był tylko
krótkim etapem w bogatym życiorysie tej silnej, niezwykłej
kobiety. Bardziej interesują ją lata dalsze. Wojna, która zabrała
Krzywickiej męża, kochanka i uwielbianego syna Piotra, i która
zmusiła ją do pracy w celach zarobkowych. Powojenna rzeczywistość,
do której próbowała się tak dostosować, że niemal doprowadziła
do zaszczucia (!) koleżanki z klasy drugiego syna, Andrzeja. Brak
większych literackich sukcesów. Kariera naukowa Andrzeja, wreszcie
emigracja.
„Długie życie
gorszycielki” przybliża nam Krzywicką w tych wszystkich okresach
i to bynajmniej nie tylko w kontekście twórczości literackiej.
Przedmiotem zainteresowania Tuszyńskiej jest przede wszystkim jej
codzienność, życie oficjalne i to osobiste, kontakty z ludźmi.
Wielkie tragedie i chwile słabości. Siła matczynych uczuć i
intelektualny głód. Autorka biografii nie ocenia ich, nie
komentuje, co najwyżej – a i to niezwykle rzadko i bardzo
subtelnie - daje nam do zrozumienia, co o niektórych z nich sądzi.
Swoją rolę ogranicza do zebrania faktów oraz oddania głosu samej
Krzywickiej, a już szczególnie tym, którzy bohaterkę „Długiego
życia...” otaczali – od rodziny po dalszych znajomych. Ich
relacje to zazębiają się, to znów rozchodzą, są subiektywne,
ten sam aspekt osobowości przedstawiają raz w dobrym, to w
negatywnym świetle.
To od nas, czytelników,
wrażliwości naszego odbioru i doświadczenia życiowego zależy,
jak zapamiętamy niegdysiejszą skandalistkę. Czy będziemy w stanie
pojąć trudne warunki, z którymi przyszło jej się zmagać,
współczuć jej samotności, wstrzymać się z oskarżeniami o zbyt
łatwą współpracę z władzami Polski Ludowej? Czy wreszcie
zrozumieć, jak to jest budować od nowa na gruzach i rozpaczliwie
walczyć o życie dziecka? Dla mnie Irena Krzywicka pozostanie w
pamięci przede wszystkim matką, postacią tragiczną, która
dwukrotnie musiała się zmierzyć z tą samą chorobą, która
zaatakowała jej synów. Pierwszej batalii nie wygrała...
Jedna z najlepszych biografii, jakie dotąd przeczytałam!
Jedna z najlepszych biografii, jakie dotąd przeczytałam!
Mam inne wydanie tej książki. I zgadzam się, że jest bardzo dobra. Zresztą samą Krzywicką darzę sympatią, choć na pierwszy rzut oka nie wyglądała mi na osobę, którą mogłabym polubić. Żeleńskiego zresztą też bardzo cenię zarówno za tłumaczenia, jak i jego własne teksty:)
OdpowiedzUsuńJa na pierwszy rzut oka miałam wrażenie, że będę czytać o szalonych rautach, recytowaniu poezji i wywracaniu światopoglądu do góry nogami. A tu trafiła się matka walcząca o przetrwanie najlepiej, jak umiała. Nie mogę jej nie lubić, chociaż daleko jej było do doskonałości :)
Usuń