wtorek, 9 sierpnia 2011

Płochym okiem na Warszawę



Magdalena Samozwaniec, Kartki z pamiętnika młodej mężatki, wyd. W.A.B. i Biblioteka Akustyczna

Przewrót majowy, podczas którego naprzeciw siebie stanęły wojska rządowe i zwolennicy Józefa Piłsudskiego, obecnie budzi wielkie emocje raczej w historykach niż w zwykłych ludziach. W 1926 roku było to jednak wydarzenie, które wzburzyło współczesnych. W „Kartkach z pamiętnikach młodej mężatki” Magdalenie Samozwaniec świetnie udało się oddać tę atmosferę przy pomocy stworzonej przez siebie postaci Mimi Bigourdan. To młoda Polka, na co dzień mieszkająca w Paryżu z mężem Francuzem, niezorientowana w wewnętrznej sytuacji ojczyzny i co tu dużo mówić – romansowo nastawiona do życia. W ukochanej Warszawie Mimi zajmuje pokój w hotelu Bristol, a zatem znajdzie się w centrum dramatycznych wydarzeń. Samozwaniec to parodystka i satyryczka, więc jej bohaterka, choć w zrywach bywa nastawiona patriotycznie, plecie czasami po prostu głupstwa, a jej pytania są celowo naiwne i absurdalne. Jednak to właśnie taka pusta Mimi może głośno wyrażać zdziwienie, że jak to możliwe, że to Polacy biją Polaków, a na koniec przyjąć, że Warszawa to taka dziwna stolica, w której żałobę podkreśla się nietypowo, bo różowym kolorem. Początkowo Mimi zajmuje się przede wszystkim zastanawianiem się, jakie wrażenie wywrze na swoim adoratorze (a nuż do czegoś dojdzie z uwodzicielskim Kaziem) niż strzelaniną na ulicach. Polityka szybko staje się kłopotliwa, bo wielbiciel przestaje się pojawiać, przez hotelowe okna nie wolno wyglądać, a próba spaceru kończy się natknięciem na uzbrojonego żołnierza, który stanowczo odprowadza znudzoną paniusię do hotelu. Mimi rozbrajająco dziękuje mu za to, że.... jej nie zastrzelił. Co nie było aż tak nieprawdopodobne, skoro sporą część ofiar przewrotu stanowili zwykli gapie. Podczas gdy opowieść Mimi bawi swoją niefrasobliwością, komentarz Jana Wróbla jest bardzo szczegółowy i na chłodno pokazuje polityczne przyczyny i dokładny przebieg przewrotu. A także odsłania kulisy powstania książeczki. Te dwie części książki, tak odmienne w charakterze, fantastycznie się dopełniają – inaczej po prawie 90 latach moglibyśmy uwierzyć w sugestywną, spisywaną na gorąco opowieść Mimi Bigourdan o tym, że jakiś tajemniczy wróg, najpewniej Niemcy!, zaatakował w latach dwudziestych Warszawę. Oraz w to, że sama Mimi - jak i pacjentka lekarza, której monolog znajdziemy pod koniec - stanowią jakiś zaginiony (na szczęście!) wzór kobiecości.

Zagłębmy się więc w całość „Kartek... „ przygotowaną przez wydawcę, by odświeżyć wiadomości z historii i zobaczyć je w parodystycznym ujęciu lekkiego i czupurnego pióra Magdaleny Samozwaniec. Śmiech gwarantowany!

Za audiobook dziękuję Bibliotece Akustycznej.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz