Tomasz Kołodziejczak, Głowobójcy, wyd. Fabryka Słów
Tomasz Kołodziejczak dokonał rzeczy niemożliwej – zajrzał tysiące, a może nawet miliony lat w przyszłość ludzkości. Inne planety niż Ziemia, obce inteligencje, z którymi się współżyje i takie, po których zostały ledwie ślady, nowe religie, które tak samo jak stare dają człowiekowi złudzenie porządku i tak samo go więżą. Opowiadania z tomu „Głowobójcy” przypominają kalejdoskop – każde z nich to inny rzut oka, inny element przyszłości, inne emocje. Intrygi, zagrożenie ekoterroryzmem, badania archeologiczne w miastach nieznanych kosmicznych ras, ale i sportowe pasje, poczucie obowiązku i poszanowanie prawa, a nawet piękna historia miłosna rozdzielonych kochanków, dla których przez kilkadziesiąt lat jedynym łącznikiem był kot. Z rasy zmodyfikowanej genetycznie, stąd jak na koty długowieczny. Za to szanowany w społeczeństwie, które swoje życie oparło na staroegipskich wierzeniach.
Ludzie w opowiadaniach Kołodziejczaka zachowali swą naturę mimo niesamowitego postępu technologicznego i związanych z nim możliwościami. Podążając za modą, a czasem za koniecznością związaną z zawodem, deformują (a może upiększają) swoje ciała, wszczepiają sobie dodatkowe wtyczki lub żyjątka, które oczyszczą organizm z nadmiaru pewnych substancji. Będą walczyć o przetrwanie w trudnych warunkach, nawet gdy oznacza to działania odrażające (uwaga - postąpilibyśmy prawdopodobnie tak samo). Na porządku dziennym są emocjonalne uwikłania, lojalność, która przynosi tylko kłopot, a nawet próby szantażu. Zdarzają się zmiany prawa, które pociągają za sobą bunt i walkę, która jest z góry skazana na porażkę. Na topie jest bycie jak najbardziej naturalnym, co jest trudne w świecie legalnie dostępnych wspomagaczy, o jakich nam się nie śniło. Życie w realnym świecie popierają rządy i kościoły – tak wiele milionów zmarło podczas gier, nieświadoma i nieciekawa rzeczywistości... Oczywiście jedno z opowiadań prowadzone jest z punktu widzenia osoby, która akurat właśnie... gra! „Lotniarz” i „Wrócę do ciebie, kacie” mają jeszcze tę zaletę, że mimo wyraźnego zakończenia zdają się obiecywać jakiś ciąg dalszy. Może autor kiedyś podejmie się wyjaśnienia, jak dalej potoczył się przewrotny los Gofreya Saviano czy kata Van Dorna.
Tom „Głowobójcy” to wspaniała i przemyślana proza. Pełna konkretów, stopniowo wprowadzanych wyjaśnień i szczegółów, które nie przyćmiewają akcji. I różnorodna – raz sensacyjna, innym razem obyczajowa, a nawet bywa, że i romantyczna. Śmiało można powiedzieć, że wychodzi poza ramy literatury fantastyczno-naukowej. A może po prostu udowadnia, że nie gatunek jest ważny, tylko umiejętność pisania i wyobraźnia – tutaj obie imponujące.
Za książkę „Głowobójcy” dziękuję wydawnictwu Fabryka Słów.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz