Jacek Piekara, Sługa Boży, wyd. Fabryka Słów
Jacek Piekara wykreował świat, w którym Chrystus zszedł z krzyża i z mieczem w ręku walczył z wrogami. To pierwszy sygnał, że mamy do czynienia z nietuzinkową fabułą. Drugi to inkwizytorzy, którzy wieki później dbają przy pomocy śledztw i tortur o to, by zbłąkane duszyczki trafiły do nieba. To postacie złowrogie i budzące postrach. Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że ma do czynienia z bezmyślnymi rzeźnikami. Mordimer Madderdin, główny bohater cyklu Jacka Piekary o inkwizytorach, to człowiek inteligentny, elastyczny pod każdym względem (z wyjątkiem wiary), wykształcony w rozpoznawaniu herezji, kłamstw, sfałszowanych pism i w podejmowaniu szybkich decyzji. Nie gardzi przy tym zwykłymi ludzkimi przyjemnościami - niemal w każdym opowiadaniu „Sługi Bożego” przewija się postać co i rusz innej, jasnowłosej i biuściastej młodej kobiety. Jej wygląd odpowiada zresztą wyczytanemu przeze mnie zdaniu, że na dziesięciu mężczyzn dziewięciu lubi kobiety z dużymi piersiami, a temu dziesiątemu podoba się tych dziewięciu. To typowa próbka myślenia Madderdina, która, choć powinna wzbudzać oburzenie, wywołuje śmiech i za nic ma wszelką poprawność polityczną. Zresztą akcja opowiadań rozgrywa się w bliżej nieokreślonej przeszłości, która z wielu względów kojarzy się ze średniowieczem. Wiele ksiąg jest zakazanych, paranie się nauką i alchemią może ściągnąć niepotrzebne zainteresowanie inkwizytorów, a mimo to zdarza się używanie czarów i przyzywanie dawnych bóstw. Ludzie są na bakier z higieną, a rozwój techniki pozostawia wiele do życzenia.
Mordimer zna się na ludzkiej naturze. Wie, kiedy interweniować, a kiedy dać spokój. Zdaje sobie sprawę, że przyczyną pewnych plotek może być zwykła ludzka zawiść lub podejrzana osoba ma większe wpływy i zamożniejszą sakiewkę niż on sam. Z właściwą sobie trzeźwością umysłu akceptuje porządek świata, w którym biedni zawsze będą biedni i kopani, a bogaci będą rządzić bez względu na zasługi. Jedyny wyjątek zachodzi wtedy, gdy istnieje możliwość herezji. Ale nawet wtedy trzeba zachować ostrożność, bo trudno coś udowodnić osobie, która ma odpowiednie znajomości i wpływy.
„Sługa Boży” to wznowiony obecnie, jeden z wcześniejszych zbiorów opowiadań Jacka Piekary o inkwizytorze. Osobiście bardziej wolę jego późniejsze minipowieści. Ciekawie jest jednak zobaczyć, jak ewoluowała postać Mordimera Madderdina, jak liczniejsze niegdyś elementy fantastyki ustępowały pola niezwykłej umysłowości inkwizytora – przenikliwej, pozbawionej złudzeń i pełnej cynizmu, która nawet odruchy dobra tłumaczy w kategoriach korzyści. Ale za to wyciągającej go z niejednej opresji. Mimo takiego sposobu myślenia Mordimer wydaje się ludzki i po prostu sympatyczny. Trudno uwierzyć, że mógłby wykorzystać swój przenośny zestaw do robienia tortur. A na pewno to zrobi, gdy będzie miał uzasadnione podejrzenie, co do nieprawomyślności kandydata na przesłuchanie. Gdyby było inaczej, policzyłby się z nim jego Anioł Stróż – istota groźna i nieobliczalna, która nie ma nic wspólnego z cukierkowatym obrazem anioła chroniącego dzieci przechodzące obok przepaści.
Zdecydowanie polecam, bo tak intrygującej postaci jak Mordimer Madderdin nie było do tej pory w literaturze!
Za książkę dziękuję dziękuję wydawnictwu Fabryka Słów.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz