niedziela, 15 grudnia 2013

Neil Gaiman, Na szczęście mleko...




Neil Gaiman, Na szczęście mleko..., tłum. Piotr W. Cholewa, wyd. Galeria Książki

Neil Gaiman to marka sama w sobie – pisarz, dziennikarz, autor komiksów, zbiorów opowiadań, scenariuszy i powieści, które zaliczają się do gatunku fantasy, horroru, science-fiction czy urban-fantasy. Wielokrotnie nagradzany Gaiman (nagrodą Hugo, Nebula, Bram Stoker Award) doczekał się ekranizacji swoich książek m.in. „Gwiezdnego pyłu” i „Koraliny”. Aż dziwne, że wcześniej nie wpadł w moje ręce.
Na szczęście mleko...” to powiastka krótka, ale urocza. Pełna niesamowitości i niebezpieczeństw, które mogą się źle, a nawet bardzo źle skończyć dla naszej planety, ale pozbawiona grozy i nastroju niepokoju. Nie jest rozbudowana narracyjnie, można ją przeczytać z dzieckiem w niecałą godzinkę. Duże litery zachęcają zresztą do samodzielnej lektury, a mnogość ilustracji tylko ją uatrakcyjnia.
Atutem książeczki jest nieskrępowana wyobraźnia, która drogę ze sklepu zamienia w misję ratowania świata. W dodatku połączoną z wyprawą naukową pod przewodnictwem  dinozaura z profesorskim tytułem. A wszystko zaczęło się od tego, że w pewnym domu zabrakło mleka, a tata, który poszedł je kupić, bardzo długo nie wracał do domu. Zaniepokojone dzieci długo go wypatrywały. A kiedy w końcu się zjawił, opowiedział im o swoich przygodach, w których karton mleka odegrał niebanalną rolę. I w tym momencie dla młodych czytelników zaczynają się podróże w czasie i w przestrzeni oraz spotkania z najdziwniejszymi istotami, wśród których trafiają się m.in. specyficznie mówiące wumpiry, a nawet kucyki. Dzieciom przyjdzie się także dowiedzieć, dlaczego dinozaury nie zamieszkują już Ziemi. Nie jest to wyjaśnienie zgodne z nauką, za to inspirujące do fantazjowania na ten (i nie tylko) temat.
Opowiadanie taty powstaje na gorąco, bez wcześniejszego przemyślenia szczegółów. Uwzględnia uwagi i życzenia dzieci, bez ograniczeń wprowadza nieoczekiwane rozwiązania. Sprawia, że dobrze się bawimy aż do końca. „Na szczęście mleko...” na pewno nie jest książeczką edukacyjną, nie ma na celu czegokolwiek uczyć lub do czegokolwiek przekonywać. Za to urzeka świeżością pomysłów i bogactwem wyobraźni, daje rozrywkę, a przede wszystkim - zachęca do bujania w obłokach i tworzenia własnych historii. Polecam!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz