czwartek, 13 czerwca 2013

Maria Nurowska, Sergiusz, Czesław, Jadwiga




Maria Nurowska, Sergiusz, Czesław, Jadwiga, wyd. W.A.B.

Z Marią Nurowską zawsze mam ten kłopot, że nigdy nie wiem, czy jej kolejna książka mnie porwie czy zniechęci po kilku pierwszych stronach. Nie ma drugiego takiego autora, który budziłby we mnie tak skrajne uczucia – od podziwu wobec zręcznego pióra i interesującego pomysłu na fabułę po niesmak i wrażenie, że mam do czynienia z pospolitym grafomaństwem. Wśród powieści, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie są „Hiszpańskie oczy”, a dokładnie na drugim biegunie - „Panny i wdowy”, o których chcę zapomnieć, że w ogóle miałam je w ręku. Dlatego właśnie czytanie „Sergiusza, Czesława, Jadwigi” zaczęłam z mieszanymi uczuciami. Prostota stylu - tak charakterystyczna dla Nurowskiej – nie zmieniła mojego nastawienia. A nawet wzmogła czujność. Oczekiwanie na coś więcej jednak się opłaciło. I to z nawiązką!

Maria Nurowska po raz kolejny udowodniła, że potrafi wielką historię przekuć w pojedyncze doświadczanie losu. Że przeszłość to dla niej otwarta skarbnica tematów. Takich, jak związek pewnej kobiety z dwoma pisarzami. Jeden to Sergiusz Piasecki, autor „Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy”, nominowany do nagrody Nobla jeszcze przed wojną, a po niej skazany na niepamięć. Drugi – noblista, poeta, którego nazwisko doczekało się uznania jeszcze za jego życia, Czesław Miłosz. Ona to Jadwiga, panna z dobrego domu, wykształcona, inteligentna, świadomie skazująca się na ciężką, fizyczną pracę w ramach pokuty.

Narratorkę powieści, Annę, poznajemy jako młodą dziewczynę, która przez przypadek spotyka przebywającego na emigracji Piaseckiego. Nieprzejednanego i skłóconego ze wszystkimi pisarza z przeszłością, na której cieniem kładzie się bandytyzm i pobyt w więzieniu. Jego sytuacji nie poprawiła praca dla wywiadu i kierowanie wileńską komórką AK odpowiedzialną za wykonywanie wyroków śmierci. Ani nawet nominacja do nagrody Nobla, którą być może by otrzymał, gdyby nie wybuch wojny. Za sprawą Piaseckiego Anna rozpoczyna literackie śledztwo w celu rozwikłania niejasności wokół uczuciowego trójkąta, jaki stworzyli Jadwiga, Narcyz i Sergiusz. Początkowo kieruje nią pragnienie ustalenia, która wersja historii Jadwigi jest prawdziwa i czy postać Narcyza jest tożsama z osobą Czesława Miłosza. Stopniowo ważniejsze staje się dla niej zrozumienie motywów postępowania Miłosza, którego rezultaty – według bohaterki książki - okazały się fatalne dla jego życia osobistego.
 
Tak oto banalna historia porzucenia stała się punktem wyjścia do skonfrontowania dwóch postaw, dwóch charakterów i wreszcie - dwóch prawdziwych talentów literackich. Przy tym Nurowska wybrała trudniejszą drogę przedstawienia obu postaci. Jej główna bohaterka i narratorka zarazem jest naukowcem, literaturoznawczynią, dla której bezpośrednie rozmowy z zainteresowanymi są tylko uzupełnieniem wiedzy czerpanej wprost z prozy, poezji, listów, wspomnień, także autorstwa innych osób niż pisarze, z którymi zetknął ją los. Mnogość cytowanych tekstów świadczą o mrówczej pracy i dociekliwości. Pisarska wyobraźnia, która ma uzupełniać luki w przebiegu prawdziwych wydarzeń, gładko stapia się z faktami pozyskanymi z dokumentów. Czasami trudno się zorientować, gdzie przebiega granica. Co więcej, „Sergiusz, Czesław, Jadwiga” nie jest książką stawiającą na piedestał. Jej nadrzędnym tematem jest tak niechętnie dostrzegany rozdźwięk między twórczością a życiem prywatnym. Co okazuje się szokujące zwłaszcza w przypadku osoby Miłosza, którego jako noblistę przywykliśmy traktować jako wzór. Podczas gdy fakt odebrania Nobla nie zmienia natury uhonorowanego nią człowieka. „To nagroda literacka, nie wymaga świadectwa moralności!” - tak o przyznanej Miłoszowi nagrodzie Nobla mówi do Anny jej szefowa na Uniwersytecie Warszawskim.

Marii Nurowskiej wyszła świetna powieść, która pewnie wywoła niejedną burzę w szklance wody i okrzyki oburzenia. I bardzo dobrze!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz