Maria
Nurowska, Sergiusz, Czesław, Jadwiga, wyd. W.A.B.
Z
Marią Nurowską zawsze mam ten kłopot, że nigdy nie wiem, czy jej
kolejna książka mnie porwie czy zniechęci po kilku pierwszych
stronach. Nie ma drugiego takiego autora, który budziłby we mnie
tak skrajne uczucia – od podziwu wobec zręcznego pióra i
interesującego pomysłu na fabułę po niesmak i wrażenie, że mam
do czynienia z pospolitym grafomaństwem. Wśród powieści, które
zrobiły na mnie ogromne wrażenie są „Hiszpańskie oczy”, a
dokładnie na drugim biegunie - „Panny i wdowy”, o których chcę
zapomnieć, że w ogóle miałam je w ręku. Dlatego właśnie
czytanie „Sergiusza, Czesława, Jadwigi” zaczęłam z mieszanymi
uczuciami. Prostota stylu - tak charakterystyczna dla Nurowskiej –
nie zmieniła mojego nastawienia. A nawet wzmogła czujność.
Oczekiwanie na coś więcej jednak się opłaciło. I to z nawiązką!
Maria Nurowska po raz kolejny udowodniła, że potrafi wielką
historię przekuć w pojedyncze doświadczanie losu. Że przeszłość
to dla niej otwarta skarbnica tematów. Takich, jak związek pewnej
kobiety z dwoma pisarzami. Jeden to Sergiusz Piasecki, autor
„Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy”, nominowany do nagrody Nobla
jeszcze przed wojną, a po niej skazany na niepamięć. Drugi –
noblista, poeta, którego nazwisko doczekało się uznania jeszcze za
jego życia, Czesław Miłosz. Ona to Jadwiga, panna z dobrego domu,
wykształcona, inteligentna, świadomie skazująca się na ciężką,
fizyczną pracę w ramach pokuty.
Tak
oto banalna historia porzucenia stała się punktem wyjścia do
skonfrontowania dwóch postaw, dwóch charakterów i wreszcie - dwóch
prawdziwych talentów literackich. Przy tym Nurowska wybrała
trudniejszą drogę przedstawienia obu postaci. Jej główna
bohaterka i narratorka zarazem jest naukowcem, literaturoznawczynią,
dla której bezpośrednie rozmowy z zainteresowanymi są tylko
uzupełnieniem wiedzy czerpanej wprost z prozy, poezji, listów,
wspomnień, także autorstwa innych osób niż pisarze, z którymi
zetknął ją los. Mnogość cytowanych tekstów świadczą o
mrówczej pracy i dociekliwości. Pisarska wyobraźnia, która ma
uzupełniać luki w przebiegu prawdziwych wydarzeń, gładko stapia
się z faktami pozyskanymi z dokumentów. Czasami trudno się
zorientować, gdzie przebiega granica. Co więcej, „Sergiusz,
Czesław, Jadwiga” nie jest książką stawiającą na piedestał.
Jej nadrzędnym tematem jest tak niechętnie dostrzegany rozdźwięk
między twórczością a życiem prywatnym. Co okazuje się szokujące
zwłaszcza w przypadku osoby Miłosza, którego jako noblistę
przywykliśmy traktować jako wzór. Podczas gdy fakt odebrania Nobla
nie zmienia natury uhonorowanego nią człowieka. „To nagroda
literacka, nie wymaga świadectwa moralności!” - tak o przyznanej
Miłoszowi nagrodzie Nobla mówi do Anny jej szefowa na Uniwersytecie
Warszawskim.
Marii
Nurowskiej wyszła świetna powieść, która pewnie wywoła niejedną
burzę w szklance wody i okrzyki oburzenia. I bardzo dobrze!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz