Kerstin Gier, Trylogia
czasu. Zieleń szmaragdu, tłum. Agata Janiszewska, wyd. Literacki
Egmont
„Trylogia czasu”, której ostatnim tomem jest „Zieleń szmaragdu”, ma w sobie świeżość, urok oraz idealnie zachowaną równowagę między czystym romantyzmem a codziennością, w której niebanalną rolę odgrywa przyjaźń i lojalność. Kerstin Gier dedykuje „Zieleń szmaragdu” wszystkim dziewczynom bez względu na wiek, „bo uczucia są te same, czy ma się 14, czy 41 lat”. I rzeczywiście, chociaż najważniejszymi bohaterami całego cyklu są nastolatkowie, z wielką przyjemnością czyta go się także w dojrzalszym wieku.
Fabuła „Trylogii czasu” to awanturnicze zawirowania, prowadzenie podwójnej gry oraz złamane pierwszą miłością serce. Ale także i poczucie humoru oraz kilka fantastycznych umiejętności, wśród których na pierwszym miejscu plasuje się oczywiście możliwość przenoszenia do różnych epok, a na drugim, nie mniej fascynująca skłonność do rozmów z duchami zmarłych i niewidzialnymi dla innych baśniowymi stworkami. Te dwa talenty na raz posiada tylko główna bohaterka imieniem Gwendolyn, bo w jej rodzinie samo przenoszenie się w czasie nie jest niczym niezwykłym, chociaż niedostępnym dla każdego. Gwendolyn jest jednak ostatnią nosicielką rodzinnego genu. W dodatku jej matka ukryła prawdziwą datę urodzin dziewczynki, przez co straciła ona lata ćwiczeń pozwalających na swobodne poruszanie się w różnych okresach historii.
„Zieleń szmaragdu” jest tomem rozstrzygającym, dlatego łatwiej jest tu niż w poprzednich częściach domyślić się powodu tej decyzji. Razem z Gwendolyn w końcu się dowiemy, co tak naprawdę grozi jej ze strony mrocznego hrabiego Saint Germain, co czuje do niej przystojny i wyniosły Gideon, a także pozna jeden ważny rodzinny sekret. Jeśli ktoś się martwi, że „Zieleń szmaragdu” nie zaskoczy go niczym nowym, mogę zapewnić, że właśnie będzie inaczej. Bowiem rozwikłanie starych wątków doprowadzi do kolejnych komplikacji i postawi przed Gwendolyn nowe wyzwania. Jak zawsze będzie jej towarzyszyć gromadka żywych i tych widmowych przyjaciół oraz najbliższa rodzina, w tym dziadek Gwen, który wspiera wnuczkę na kilka dziesięcioleci przed jej narodzinami. W „Trylogii czasu” nie takie rzeczy są możliwe!
Za książkę dziękuję
wydawnctwu Egmont.
Blog został dodany. Pozdrawiamy! ;-)
OdpowiedzUsuń