Jacqueline Kennedy,
Historyczne rozmowy o życiu z Johnem F. Kennedym. Rozmowy
przeprowadził Arthur M. Schlesinger jr, 1964, tłum. Anna Sak,
Literanova, wyd. Znak
Wielkoduszny wobec
politycznych oponentów, w domu wolał czekać na wyciągniętą na
zgodę dłoń żony. Której jeszcze jako narzeczonej zlecił
tłumaczenie kilkunastu francuskich książek na tematy
społeczno-polityczne. Sam czytał bardzo dużo, nawet w wannie i gdy
wiązał krawat. Chętnie tańczył, chociaż rzadko pozwalal mu na
to uraz kręgosłupa - pamiątka po czynnej służbie w marynarce
wojennej podczas 2. wojny światowej. John F. Kennedy, nazywany JFK,
dla bliskich po prostu Jack. Dzięki tej książce zobaczymy go
oczami żony.
„Historyczne rozmowy...”
zostały nagrane po prawie czterech miesięcach od zastrzelenia JFK w
Dallas. Ich celem było upamiętnienie rządów prezydenta
Kennedy'ego, przedstawienie idei, które mu przyświecały i
zachowanie w pamięci jego kroków na scenie wielkiej polityki.
Począwszy od lat spędzmych w Kongresie, starań o prezydenturę,
wybory, aż po decyzje personalne przy tworzeniu nowego rządu i
kryzysy, z którymi przyszło mu się zmierzyć podczas sprawowania
urzędu. Wywiad, którego Jaqueline Kennedy udzieliła Athurowi
Schlessingerowi jest o tyle ważny, że pokazuje prezydenta
Kennedy'ego także jako człowieka z konkretnymi zainteresowaniami,
ambicjami, z problemami zdrowotnymi, lubiącego życie towarzyskie.
Nie jest to jednak rozmowa przeprowadzona we współczesnym stylu,
gdzie wszystko, co intymne zostaje wyciągnięte na wierzch. Dzieje
się tak i ze względu na osobę pierwszej damy (jej córka Caroline
w przedmowie podkreśla przewrażliwienie matki na punkcie dyskrecji)
oraz ze względu na osobę pytającego – Arthura Schlessingera,
profesora Harvardu, laureata Nagrody Pulitzera (tak jak sam
Kennedy!), historyka, specjalnego asysteta JFK i bezpośredniego
świadka jego kariery. W takich okolicznościach zaglądanie komuś
pod kołdrę nie wchodziło w grę. Kiedy jednak zadaje się pytania
komuś, kto był blisko w wielu przełomowych chwilach i był
emocjonalnie związany z daną osobą, nie sposób nie dowiedzieć
się czegoś, co znacznie wykracza poza oficjalny wizerunek.
„Historyczne rozmowy...”
zawierają pewne szczegóły, bezcenne z punktu widzenia historyków,
które dla przeciętnego czytelnika, zwłaszcza polskiego, mogą nie
być aż tak interesujące. Jednak po skończeniu lektury widać, że
to one właśnie pozwalają na uzyskanie całościowego obrazu
polityki amerykańskiej w latach 60. I na zrozumienie fenomenu
jednego z najmłodszych prezydentów w dziejach Stanów
Zjednoczonych. Lecz i tak więcej zadowolenia daje wyłuskiwanie
odniesień do spraw zwyczajnych, prywatnych, nawet domowych, które
niekiedy „wdzierały się” do strefy urzędowej, jak wkraczająca
w sam środek ważnej rozmowy kilkuletnia Caroline w butach na
obcasach swojej mamy. Pamięć Jacqueline przechowała nastroje i
emocje męża, ich wspólne zmęczenie podczas kampanii wyborczej,
nieoczekiwanie ciepłe przyjęcie w Wirginii Zachodniej, karmienie
pand w ogrodzie Nehru czy nieoczekiwany prezent od Chruszczowa,
którego pierwsza dama niebacznie poprosiła o szczeniaka jednej z
radzieckich suk-kosmonautek. To dzięki temu wywiadowi dowiedziałam
się o renowacji Białego Domu, po której stał się godną
wizytówką kraju, a nie tylko zbiorowiskiem przypadkowych mebli.
Oraz co tak naprawdę stało za wyborem antypatycznego Lyndona B.
Johnsona na wiceprezydenta. A także o wtorkowych spotkaniach żon
senatorów, podczas których... zwijały one bandaże! Jacqueline
Kennedy na temat innych polityków wypowiada się szczerze, nie
ukrywając swojej i mężowskiej sympatii lub jej braku. Czy to
dlatego utajniono je na 50 lat?
Mimo redakcji tekstu język
książki momentami bardzo wyczuwalnie zachowuje cechy stylu
mówionego, który w wersji pisanej zawsze będzie się wydawał
nieco chaotyczny i mniej zrozumiały. Dlatego pochwalam decyzję
wydawcy o dodaniu do polskiego wydania płyty z nagrywanym podczas
siedmiu dni wywiadem.
„Historyczne rozmowy...”
to lektura dla uważnego odbiorcy, którego pasjonuje czytanie między
wierszami, szukanie ciekawostek i wyciąganie wniosków. I który
jednocześnie lubi historię, także tę opisującą czasy pokoju.
Moim zdaniem rozgrywki polityczne zdecydowanie „przegrywają” z
zainteresowaniem, jakie się poświęca wojnom. Ale to już inny
temat. Teraz jest czas na głos Jacqueline Kennedy.
Za książkę dziękuję
wydawnictwu Znak.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz