Agnieszka Krawczyk, Morderstwo niedoskonałe, wyd. SOL
Muszę przyznać, że bardzo długo czekałam na zapowiedziane tytułem morderstwo. Wątków kryminalnych jest tu dość, a ubarwiają one i tak już zwariowaną fabułę. Nie ma tu krwi, groźby utraty życia, a jedynymi krwiopijcami są Prezes i Dyrektorka, którzy razem rządzą pewnym wydawnictwem. Działalność tej firmy jest podejrzana, balansująca na granicy opłacalności i nawet dobrego smaku, ale nie nielegalna. Jest tak, jakby autorka w krzywym zwierciadle, z przymrużonym okiem pokazywała jak prawa rynku wpływają na produkcję bestsellerów, kolorowych czasopism, encyklopedii, w których bardziej niż treść liczy się stylowa okładka czy seria klasyków z chwytliwym hasłem i autorami, którym z racji zejścia z tego świata nie przysługują honoraria. Agnieszka Krawczyk podaje nawet przepis, jak się przygotować do napisania hitu wydawniczego – potrzebne są w dużej dawce obrady sejmowe, znajomość książek Stephanie Meyer (autorki uroczej bzdury o wampirach) i piękne mutantki w strojach kąpielowych jako efektowny dodatek. Ewentualnie jakaś legendarna, owiana złą sławą lokalna postać.
W najnowszej powieści Agnieszki Krawczyk najważniejszych bohaterów łączy przyjaźń, partnerstwo i niepewność jutra w firmie nastawionej wyłącznie na zysk. To grupa nielichych oryginałów, z nosem do dobrej literatury, skazana na coraz to bardziej księżycowe pomysły szefostwa, użeranie się z autorami i ocenianie w większości kiepskich debiutów. To właśnie oni tworzą zespół nazwany wymownie „Zemstą shitu”. Jako specjaliści w branży wydawniczej orientują się, jaka tematyka jest poczytna. Dlatego, z nadzieją na sukces i zdobycie nagrody, przystępują do konkursu literackiego. Tymczasem codzienne obowiązki w pracy nie dają o sobie zapomnieć.
Treść „Morderstwa niedoskonałego” jest pełna pozbawionego zgryźliwości humoru. To zdrowy śmiech, a prztyki żartobliwe. Autorka wykonała tu zdecydowanie lepszą robotę niż we wcześniejszym, romansowym „Magicznym miejscu”. Cała fabuła została starannie przemyślana aż do ostatniej strony, o czym z wybuchem śmiechu przekona się każdy czytelnik. Wszelkie przejaskrawienia rzeczywistości są celowe. W dodatku rozdziały kończą się Encyklopedią Absurdów Adeli, czyli autentycznymi notkami prasowymi, które potrafią naprawdę zadziwić. Zabawne!
Za książkę dziękuję wydawnictwu SOL.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz