Shan Sa, Naga cytra, wyd. Muza
„Naga cytra” ma delikatność jedwabiu i porcelany, siłę i giętkość bambusa oraz wdzięk motyli fruwających nad rzeką Jangcy. To dwie równolegle poprowadzone historie osób, które rozdziela prawie dwieście lat, a łączy miłość do muzyki i do gry na cytrze. To opowieść o marzeniu o bliskości, która dla Niej urzeczywistnia się po śmierci, a dla Niego staje się snem na jawie.
Pisarstwo urodzonej w Pekinie Shan Sa jest pełne zarówno wyrafinowania, jak i konkretu. Cechuje je dogłębna znajomość rodzimej chińskiej kultury, tradycji i historii oraz harmonia w łączeniu jej z losami fikcyjnych bohaterów. Autorka przytacza całe tło obyczajowe - od sposobów bycia chińskich arystokratów, ich intelektualnych zabaw po dworski ceremoniał, opowieści o duchach, dawnych królach, dzikich północnych plemionach oraz legendy. Odmalowuje niepowtarzalne krajobrazy chińskich miast i dzikszych okolic w pobliżu rzeki Jangcy. Opowiada jak zmienne, często krwawe dzieje kolejnych władców wpływały na życie ludzi - tych wysoko urodzonych, jak zwykłych kupców czy wieśniaków. Wplata tę wiedzę mimochodem, nie przesłania nią swoich bohaterów i ich życiowych wyborów, co - biorąc pod uwagę dość typową grubość książki - jest naprawdę imponujące. Tak jak imponujący jest całościowy obraz chińskiej cywilizacji i jej osiągnięć mimo destrukcyjności ludzkiej natury, żądzy władzy i pociągu do przemocy.
Sposób pisania Shan Sa jest dostosowany do tempa przedstawianych wydarzeń. I tak, gdy akcja ulega przyspieszeniu, opis przestaje być dosłowny, a autorka operuje krótkimi zdaniami, które pozostawiają większe pole dla wyobraźni. Spokojniejsze fragmenty są pełne szczegółów – dźwięków, a nawet kolorów, tego, co zazwyczaj umyka nam w pośpiechu.
Żeby uzmysłowić zachodniemu czytelnikowi okres, kiedy rozgrywa się akcja jej powieści, Shan Sa we wstępie przytacza daty znane nam ze szkoły – najazdy barbarzyńskich plemion na starożytny Rzym i jego ostateczny upadek. Cesarstwo chińskie w tym samym czasie dotykają podobne problemy: kraj ulega rozpadowi, tworzą się nowe królestwa, cesarstwa, dynastie przemijają jedna za drugą. Te wydarzenia mają duże znaczenie dla najważniejszych postaci „Nagiej cytry”, szczególnie dla kobiety bez imienia, zwanej najpierw Młodą Matką, potem Matką. Oderwana od rodziny, z mężem związana obowiązkiem i brakiem innych perspektyw, pocieszenie znajduje w malowaniu obrazów, wychowywaniu dzieci, grze na cytrze i we wspomnieniach. Władza i bogactwo, które staną się jej udziałem, nigdy nie przyniosą jej wolności od życia, którego nie wybrała. Shen Feng to młody lutnik i sierota. Biedak trawiony tęsknotą i samotnością. Wyrabiający cytry ze starych desek grobowych. Dlaczego akurat z nich, o okradaniu grobowców chińskich dostojników i ich zabezpieczeniach – to wszystko można wyczytać w powieści. I nie tylko to. Nie będę zatem zdradzać tego, co można odkrywać z przyjemnością podczas lektury.
Ta historia urzeka. Pozwala na poznanie bohaterów „od środka”, przez co są nam bliscy, a ich doznania stają się i naszymi. Egzotyka scenerii i kultury, w jakiej są osadzeni, wzbogaca tę opowieść i dodaje jej głębi. Nie daje o sobie zapomnieć...
Za książkę dziękuję wydawnictwu MUZA.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz