wtorek, 17 września 2013

Tan Twan Eng, Ogród wieczornych mgieł



Tan Twan Eng, Ogród wieczornych mgieł, tłum. Ewa Rajewska, wyd. Znak Literanova, cena ok. 38 zł

Herbaciane pola, ogrody ukryte w dolinach, mgła przesłaniająca porośnięte deszczowym lasem wierzchołki gór Cameron – Tan Twan Eng rozmyślnie podkreśla ich urok, lecz to od jego bohaterów, także tych drugo- i trzecioplanowych, zależy, czym się staną. Miejscem katorżniczej pracy, kryjówką, a może enklawą, w której nie liczy się zewnętrzny świat i można próbować zapomnieć o bólu serca. „Ogród wieczornych mgieł” to ten rodzaj powieści, która o największym cierpieniu opowiada w sposób stonowany, a przy tym nie umniejsza rozpaczy głównej bohaterki, Jun Ling. Która, co ciekawe, potrafi wybuchnąć gniewem w najmniej oczekiwanym momencie, wbrew azjatyckiej powściągliwości. Tan Twan Eng opowiadając jej dzieje, jednocześnie kreśli panoramę powojennych Malajów (obecnej Malezji), nękanych po drugiej wojnie światowej przez komunistyczną partyzantkę, odwiedzanych przez japońskie organizacje szukające swoich zmarłych żołnierzy i rozczarowanych brytyjskimi rządami, które nie tylko nie uchroniły swych malajskich poddanych przed okrucieństwami japońskiej okupacji, ale pozbawiły ich także szansy na finansowe zadośćuczynienie.
Niechęć do kolonializmu w brytyjskim wydaniu to zresztą jeden z głównych nurtów tej książki, wyrażony m.in. w postaci Magnusa, starego Bura i przyjaciela rodziny Jun Ling. Drugim jest niewyobrażalne bestialstwo Japończyków podczas drugiej wojny światowej (kilka jego przykładów sprawia, że skóra człowiekowi cierpnie ze zgrozy) zestawione z tym, co fascynuje w kulturze japońskiej wielu ludzi na całym świecie – umiłowanie piękna, harmonii, dążenie za ich pomocą do wewnętrznej równowagi. Opisy parzenia herbaty, sztuki łuczniczej kyudo, w której nawet dźwięk spuszczanej cięciwy ma swoją nazwę, wreszcie artyzm tatuaży horimono i japońskich ogrodów – to wszystko nieodparcie przywołuje na myśl dzieła Schuberta, Goethego, Bacha, Kanta oraz innych niemieckich artystów i myślicieli. Ich dorobek również nie zapobiegł barbarzyństwu i pogardzie wobec bezbronnych. Wydaje mi się, że Tan Twan Eng chce zwrócić naszą uwagę na tę dwoistość. Jego książka zdaje się prowokować (chociaż nie wprost) pytania, jak daleko można się posunąć w poczuciu obowiązku wobec własnej ojczyzny? Czy, wiedząc dokąd zaprowadzi nas powinność i patriotyzm, zdecydowalibyśmy się na te same kroki? I wreszcie – czy wina jest taka sama, gdy nasze działania są tylko elementem większej całości i nie mamy wpływu na ich wykorzystanie, jak w przypadku osoby decydującej o całokształcie? Mieszkańcy naszej części Europy znają tego typu rozważania aż za dobrze. Tan Twan Eng stawia je inaczej niż przywykliśmy, w innej scenerii i nie bezpośrednio.
Te kwestie stają coraz bardziej palące, gdy wgłębiamy się w historię Jun Ling i gdy stajemy się świadkami jej związku z Arimoto, cesarskim ogrodnikiem. Autor daje w pełni głos swojej bohaterce, która w czasie wojny była „gościem cesarza” (czyli więźniarką) i tak naprawdę – nękana wojenną traumą, nienawiścią wobec oprawców i wyrzutami sumienia - pozostała nim przez całe swoje życie. Jung Ling wraca do wydarzeń związanych z Arimoto z perspektywy osoby bardzo dojrzałej, walczącej z zanikami pamięci, które odbierają jej nie tylko osobę zmarłej siostry. Decyduje się zrobić wszystko, by zachować o niej pamięć, nawet jeśli oznacza to niechciane wspomnienia z lat wojny. Towarzyszenie jej w tej drodze to proces powolny, acz fascynujący, nie dający możliwości przewidzenia, w którym kierunku rozwinie się ta historia. Jak się okaże, Tan Twan Eng przygotował niespodziankę nie tylko dla nas, ale też dla swojej bohaterki.
Piękna powieść!

7 komentarzy :

  1. Och, już się na nią zasadzałam a Twoja rekomendacja jeszcze mnie w tym utwierdziła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny tytuł, piękna okładka, nic dziwnego, że i opowieść taka sama:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście, tytuł i okładka są adekwatne do treści. Piękny język (podziękowania dla Tłumaczki), umiejętność przekazania głębi relacji jakie wiążą nie tylko głównych bohaterów. Skomplikowane realia historyczne, i w tym wszystkim piękno, znaczenie i przesłanie filozofii ogrodu. Tak, to jest piękna opowieść...

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzeczywiście, tytuł i okładka są adekwatne do treści. Piękny język (podziękowania dla Tłumaczki), umiejętność przekazania głębi relacji jakie wiążą nie tylko głównych bohaterów. Skomplikowane realia historyczne, i w tym wszystkim piękno, znaczenie i przesłanie filozofii ogrodu. Tak, to jest piękna opowieść...

    OdpowiedzUsuń