poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Denise Kiernan, Dziewczyny atomowe. Nieznana historia kobiet, które pomogły wygrać II wojnę światową


 
Denise Kiernan, Dziewczyny atomowe. Nieznana historia kobiet, które pomogły wygrać II wojnę światową, tłum. Mariusz Gądek, wyd. Otwarte

Sprzątały wielkie hale, obsługiwały skomplikowane urządzenia, dokonywały obliczeń, doglądały chorych albo robiły notatki i przepisywały dokumenty. A potem udawały się na zakupy lub potańcówki, na których można było rozmawiać o wszystkim, tylko nie o pracy. I nie miało znaczenia, że często nie znały celu swoich obowiązków, że musiały posługiwać się niezrozumiałymi kodami – najniewinniejsza wzmianka na ten temat mogła skutkować natychmiastowym zwolnieniem. To właśnie one, tytułowe dziewczyny atomowe. Niezbędne, by ich kraj osiągnął zwycięstwo, zbyt mało ważne, by ich nazwiska zapisały się w historii. Lecz nie dla Denise Kiernan, która wybrała kilka z nich na bohaterki swojej książki.
Opowiada ona o budowie i działalności kompleksu fabryk do wzbogacania uranu w Oak Ridge w stanie Tennessee, będącym znaczącą częścią Projektu Manhattan. Jego cele – koniec wojny i bezwarunkowa kapitulacja Japonii - zostały osiągnięte w 1945 roku po zrzuceniu bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki. Do tego momentu z dziesiątków, jeśli nie setek tysięcy zaangażowanych w pracę nad uranem ludzi, tylko nieliczna garstka wiedziała, co tak naprawdę produkuje się w Oak Ridge. Ponieważ większość mężczyzn walczyła na froncie, trzon siły roboczej tego miejsca stanowiły młode kobiety. Autorka uznała ich przeżycia za nie mniej ważne niż decyzje polityczne podejmowane na najwyższym rządowym szczeblu. To dlatego treść „Dziewczyn atomowych” składa się z fabularyzowanych wspomnień kilku pracownic Oak Ridge, przerywanych rozdziałami, które przedstawiają krok po kroku historię powstania miasteczka i fabryk w Tennessee oraz początki programu atomowego. I muszę przyznać, że daje to niesamowity efekt, wręcz unikalny! Bo zazwyczaj jest tak, że gdy już mamy okazję poznawać wielką historię z punktu widzenia zwykłych jednostek, odbywa się to za pośrednictwem literatury wspomnieniowej, której znowuż brakuje szerszego spojrzenia i znajomości wszystkich faktów. Zaś Kiernan oparła swoją książkę i na licznych dokumentach i na rozmowach z uczestniczkami tamtych wydarzeń. Nie pominęła przy tym mniej chlubnej części prawdy o Oak Ridge, pisząc m.in. o przeprowadzaniu eksperymentów medycznych z udziałem plutonu na pewnym robotniku bez jego wiedzy i zgody.
Dziewczyny atomowe” czyta się bardzo dobrze, chociaż styl autorki (łopatologiczny, mówiąc wprost) nie należy do moich ulubionych. Ma on jednakże wiele plusów, które mogą zachęcić do lektury nawet osoby nieinteresujące się historią: jest bogaty w informacje, bardzo obrazowy i działający na wyobraźnię, nie wymaga wcześniejszej znajomości tematu, a osobista perspektywa bohaterek pozwala na wczucie się w sytuację amerykańskich kobiet podczas II wojny światowej. Minusy: zdarza się nadmiar szczegółów, które nie wnoszą nic nowego do naszej wiedzy, np. opis działalności Bohemian Clubu, gdzie jeden raz spotkali się w 1942 decydenci Projektu Manhattan. Najważniejsze, że Denise Kiernan udało się uchwycić specyficzną atmosferę miejsca, które powstało dosłownie w ciągu kilku miesięcy i tonęło w błocie przez większość roku. Oferowało dobre zarobki, ale nie równość dla wszystkich (uznano m.in., że kolorowi będą mieszkać barakach bez współmałżonków i bez... szyb!). Gdzie nikt nie mógł pochwalić się swoim wkładem w wojenny trud, żona zapytać męża, jak minął mu dzień w pracy, a wszędzie roiło się od tajnych agentów.

2 komentarze :

  1. właśnie kończę czytać, nawet nie spodziewałam się, że tak mnie zainteresuje ta książka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie najpierw przeraziła objętością, ale czyta ją się naprawdę szybciutko. To sztuka tak zajmująco pisać o historii.

      Usuń