Wacław Radziwinowicz,
Gogol w czasach Google'a. Korespondencje z Rosji 1998-2012, wyd.
Agora SA
Korespondencje Wacława
Radziwinowicza to coś więcej niż tylko jeden, pobieżny rzut oka
na Rosję, która potrafi przerazić korupcją i prawem silnej
pięści, a jednocześnie zadziwić największym na świecie
odsetkiem kobiet prowadzących własny biznes i liczbą miliarderów
mieszkających w stolicy. Szybko jednak okazuje się, że za tymi
imponującymi statystykami kryje się wrodzona nieporadność
rosyjskich mężczyzn, na których zdecydowana większość Rosjanek
po prostu nie może polegać. A zdobycie i utrzymanie wielkich fortun
jest uzależnione nie tyle od wrodzonych zdolności, co od dobrych
układów z rządowymi oligarchami. Zbytnia śmiałość w ocenie
pracy Kremla może się skończyć tak, jak w przypadku Michaiła
Chodorkowskiego – więzieniem. Trzeba przyznać, że Wacław
Radziwinowicz z dużą znajomością rzeczy odkrywa dla nas,
czytelników z sąsiedniego kraju, drugie dno zjawisk w Rosji
powszechnych, od których człowiekowi żyjącemu w normalnych
warunkach jeżą się włosy na głowie. Radziwinowicza trudno przy
tym uznać za tropiciela absurdów – nikt ich bowiem specjalnie nie
ukrywa. Wyjąwszy może sytuacje, gdy rosyjski rząd próbuje
odwrócić uwagę od własnych zaniedbań i matactw.
Sam dziennikarz z rzadka
pojawia się w swoich tekstach, oddając głos przede wszystkim samym
Rosjanom i innym obywatelom Federacji Rosyjskiej. Skutecznie unika
czułostkowości, skupia się na faktach, wyciąga przekonywujące
wnioski. Nader często kończy swoje artykuły ironiczną puentą,
która stawia znak równości między opisywanymi współcześnie
wydarzeniami a tymi z czasów sowieckich, rzadziej – carskich. To
dowód, że mimo zmiany ustroju w Rosji wciąż myśli się i działa,
szczególnie na szczeblu rządowym, w stary, sprawdzony sposób. Stąd
zresztą tytuł książki - „Gogol w czasach Google'a”.
Zbiór reportaży i
felietonów Radziwinowicza, pisanych na bieżąco w ciągu ostatnich
14 lat, daje możliwie najpełniejszy obraz współczesnej Rosji, w
której państwo i ludzie pracujący w jego strukturach wciąż
bywają największymi wrogami zwykłych obywateli. To lektura bardzo
ważna, chociaż momentami bardzo przygnębiająca. Tak bardzo, że
kiedy czytałam o matkach przeszukujących pociąg-kostnicę z
rozkładającymi ciałami poległych w Czeczeni, o zrzucaniu na
martwych żołnierzy odpowiedzialności miesiącami po ich śmierci,
o sprzedawaniu własnych podwładnych i o dzieciach, które po
dorośnięciu marzyły, by zostać odpowiednio do płci prostytutkami
lub milicjantami (czyli lepszym, bo nietykalnym rodzajem bandytów),
były chwile, że musiałam odłożyć tę książkę na bok. Treść
niektórych artykułów była zbyt wstrząsająca, by spokojnie
przechodzić od jednego do drugiego. Światełkiem w tunelu okazał
się być rosyjski humor – skrzący inteligencją, pełen
żartobliwego dystansu do oficjalnych komunikatów, trafiający
prosto w sedno. I to niezależnie od tego, czy Radziwinowicz sięga
po dowcipy sprzed kilkudziesięciu lat czy te usłyszane niedawno.
Nadzieją napawają także osoby, które chcą zmian i aktywnie się
o to starają. Nawet mimo ryzyka szykan, a nawet utraty życia, co
spotkało Annę Politkowską. Wywiad z nią pozwolił mi ją poznać
nie tylko jako dziennikarkę z misją, ale także jako człowieka,
zgrabną kobietę z życiem osobistym i jako matkę. I to bez bez
umniejszających pytań w stylu: jaki jest pani ulubiony kolor? Na to
Wacław Radziwinowicz jest zbyt wielkim profesjonalistą. Tę cechę
można zresztą odnieść do wszystkich jego tekstów, które są po
prostu wyśmienite!
Za książkę dziękuję
wydawnictwu Agora SA
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz