poniedziałek, 9 stycznia 2012

Dr House wykopalisk


Marta Guzowska, Ofiara Polikseny, wyd. W.A.B

Marta Guzowska sprawi, że jeszcze bardziej stęsknimy się za śniegiem i kojącym chłodem. Jej proza ma tylko jedna wadę - jest ciut przeładowana opisami. Po jakimś czasie przyzwyczajamy się do tej maniery. A wyobraźnia na ich podstawie zaczyna nam wyświetlać w głowie film o suchej, pylistej ziemi, żarze lejącym się z nieba, wszędobylskich muchach, przepoconych ubraniach na ludziach, z których słońce wyciska ostatnią resztkę sił i potu. To w takich warunkach pracuje ekipa archeologiczna, poszukująca w pobliżu ruin Troi m.in. cmentarzyska Achajów.

Chociaż to nie pierwszy kryminał, którego akcja rozgrywa się na wykopaliskach (przykład: Agatha Christie i jej „Morderstwo w Mezopotamii”), tylko Marcie Guzowskiej udało się oddać całościowo klimat panujący w tak specyficznym miejscu pracy i wśród ludzi parających się archeologią zawodowo. Zwłaszcza, że autorka sama spędziła kilkanaście lat na wykopaliskach. Żmudna praca, brud, brak klimatyzacji, cierpliwość, z jaką trzeba wydobyć, opisać i skatalogować najmniejszy odłamek skorupy. Kolejny raport, który trzeba napisać. Grant na wykopaliska, który trzeba pozyskać. Oczekiwanie latami na spektakularne odkrycie, które przyniesie sławę i pieniądze. Służbowa hierarchia, której nie wyrzekną się nawet pracujący ramię w ramię naukowcy. Sponsorzy, przed którymi trzeba giąć się w pokłonach. Z drugiej strony dochodzą sprawy administracyjne, w tym niełatwe relacje z przedstawicielami tureckich władz, które zamiast starożytnego cmentarza wolałyby widzieć w tym nadmorskim regionie jeszcze jedną turystyczną wioskę. To wszystko sprawia, że łatwiej o nieuczciwość i nieetyczne zachowania.

Marta Guzowska zafundowała swoim czytelnikom nie tylko pokątny szwindelek, ale i kilka trupów. Udało jej się przełamać typową konwencję kryminału i stworzyć nową jakość kryminalnej intrygi. Przede wszystkim na pierwsze szczątki trzeba będzie trochę poczekać. Po drugie każde znalezione zwłoki będą oznaczały coś innego niż by to sugerowały pierwsze oględziny. Po trzecie kwestia sprawcy i motywu jest o wiele bardziej zagmatwana niż mogłoby się to wydawać. Trudno pisać więcej na ten temat, by nie popsuć innym przyjemności czytania. Zwłaszcza, że główny bohater, antropolog Mario Ybl, to nietuzinkowa postać w tym barwnym zbiorowisku, które bada Troję. Mario prowadzi własne śledztwo, zbiera obserwacje i pogłoski oraz korzysta ze swojej bogatej antropologicznej wiedzy. To, czego można się dowiedzieć od niego o rozkładzie zwłok, przebija to, czym dotąd zadziwiała Temperance Brennan, antropolog sądowy i bohaterka powieści Kathy Reichs. Poza tym Mario jest bezczelny, egocentryczny, piekielnie inteligentny i aspołeczny. Co tylko pogłębia jego pociąg do dobrze schłodzonego piwa o każdej porze dnia i nocy. To taki doktor House na wykopaliskach. Dokuczliwy jak mucha, a jednak tylko on na serio przejął się zaginięciem tureckiej dziewczyny i bezsensowną śmiercią koleżanki.

Ofiara Polikseny” to fantastycznie poprowadzony kryminał. Bogaty w różne specjalistyczne szczegóły, pewne mniej znane wątki z greckiej mitologii oraz wyjątki z historii różnych ludów, które zamieszkiwały okolice Troi. Pod względem obyczajowym szybko i skutecznie kończy z mitem szlachetnego człowieka nauki. Ale pozostawia też nadzieję, że nie wszystkim jest wszystko jedno. Nawet, gdy kimś takim okazuje się Mario – najbardziej uprzykrzony, rzadko trzeźwy i pyskaty członek ekipy archeologicznej.

Lektura bardziej wymagająca niż inne tego typu powieści, ale też warta tego ze względu na niebanalne pomysły i odkrywczość. Trudno uwierzyć, że to debiut.

Za książkę dziękuję wydawnictwu W.A.B.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz