poniedziałek, 10 marca 2014

Åsa Larsson, Burza słoneczna




Åsa Larsson, Burza słoneczna, tłum. Beata Walczak-Larsson, wyd. Wydawnictwo Literackie

Są w powieściach Åsy Larsson takie fragmenty, podczas czytania których przypomina mi się stół w domu mojej babci. Zapełniony książkami, kalendarzami z niepowydzieranymi kartkami, szpulkami nici, guzikami, pestkami dyni w lśniących łupinkach i innymi drobiazgami. Widzę jak wśród tych przedmiotów pyszni się trochę obdarte z emalii zielone żelazko, poniemiecki olbrzym, o którym długo myślałam, że jest na duszę, a ku mojemu rozczarowaniu miało z tyłu pordzewiałą wtyczkę. Wyglądam przez okno, słyszę gruchanie gołębi, a za sobą mam jej milczącą i kojącą obecność.

U babci zawsze czułam się bezpieczna. Tak samo, jak Rebeka Martinsson - prawniczka i główna bohaterka Larsson – czuła się u swojej. To aż nieprawdopodobne, jak szwedzka autorka oddaje emocje, które niesiemy w sobie od najwcześniejszych lat w dorosłość. A ja lubię, kiedy dana historia uderza w jakąś czułą strunę i przywołuje uczucia, które nie mają bezpośredniego związku z fabułą i o których sądziłam, że nie przetrwały próby czasu. Zdarza mi się to często właśnie podczas czytania kolejnych tomów opowiadających o Rebece Martinsson i dalekim, północnym zakątku Szwecji w okolicach Kiruny, gdzie starsi ludzie mówią fińsku i gdzie przyroda wciąż ma więcej do powiedzenia niż człowiek. A przynajmniej wymusza respekt.

Chociaż powieści Åsy Larsson należą do literatury kryminalnej, wątkami obyczajowymi i psychologicznym zacięciem znacznie wykraczają poza ten gatunek. Już trzykrotnie zostały docenione przez Szwedzką Akademię Kryminału, a pierwszy tom – „Burza słoneczna” właśnie - doczekał się ekranizacji (w roli głównej wystąpiła Izabella Scorupco). Ponieważ udało mi się przeczytać wszystkie obecnie wydane tomy (paradoksalnie pierwsza część trafiła w moje ręce na końcu), mogę powiedzieć, że Åsa Larsson jest autorką, która do końca podtrzymuje napięcie, a co najważniejsze - nigdy nie powtarza pomysłów. Prozie Larsson nie można zarzucić schematyzmu, a jej największym bogactwem jest silny ładunek emocjonalny. Jest on powiązany głównie z dzieciństwem, a także z okresem dojrzewania głównej bohaterki. Nie zawsze niesie on ze sobą pozytywne konotacje, ale paradoksalnie daje Rebece siłę, by stawiać czoło bieżącym problemom, także osobistym, by chronić innych i dociekać prawdy.

Burza słoneczna” opowiada o powrocie w rodzinne strony i mierzeniu się z nie zawsze łatwymi wspomnieniami. Rebeka zostawia sztokholmską kancelarię i jedzie pomóc dawnej przyjaciółce, obdarzonej dziecinnym urokiem, nieporadnej Sannie, podejrzanej o zamordowanie brata, jednego z pastorów Kościoła Źródła Mocy. Wiktor, który przeżył głębokie i szczere nawrócenie po wypadku samochodowym, został okrutnie zabity w swoim kościele. Wewnętrznie krucha Rebeka profesjonalnie podejmuje się obrony Sanny. Jednak akcja książki nie rozgrywa się na salach sądowych i nie zawsze jest pokazywana tylko z punktu widzenia Rebeki. Która znowuż musi uporać się z tęsknotą i wstydem, do których nie wracała przez lata spędzone w Sztokholmie.

W ujęciu Åsy Larsson więzy rodzinne naznaczają ludzi na resztę życia. Są źródłem wewnętrznej siły, ale mogą też krępować i tłamsić, gdy są powiązane z obojętnością, wyrachowaniem lub źle rozumianą troską. Autorce udało się to znowu pięknie pokazać, w sposób pozbawiony szablonowości i płytkości. Innymi, właściwymi już tylko „Burzy słonecznej” tematami są kwestia wiary i głębokie zaufanie wobec powszechnie uznanych autorytetów oraz brak odwagi, by im się przeciwstawić. Jak widać Larsson opiera głębszą warstwę swoich powieści na całkowicie niekryminalnych wątkach. I za to bardzo cenię sobie jej pisarstwo. Przez to także tęsknie wyglądam książek z jej nazwiskiem na okładce, zastanawiając się, czego tym razem dowiem się o Rebece i o sobie, czym mnie zaskoczy? Do tej pory udawało jej się to świetnie.

Cykl o Rebece Martinsson:
1. Burza słoneczna
2. Krew, którą nasiąkła
3. I tylko czarna ścieżka
4. Aż gniew twój przeminie
5. W ofierze Molochowi

6 komentarzy :

  1. Cykl bardzo interesujący, ja mam już za soba dwie pierwsze części i czekam na to co dalej :) Jestem tu pierwszy raz, ale zostanę na pewno na dłużej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja jeszcze nie czytałam niczego Åsy Larsson, choć co jakiś czas takie recenzje przypominają mi, że jej książek mi brakuje w osobistym rankingu skandynawskich kryminałów:) Muszę zapamiętać, żeby się nimi zainteresować, kiedy troszkę zapomnę czym kryminały pachną. Bo ciągle jeszcze mam objawy przejedzenia tym schematem;)

    PS imię Sanna jest urocze:) Własnie odkryłam, że to szwedzkie zdrobnienie od Zuzanny, ładnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładnie :) Nie miałam pojęcia. Co to Larsson - ona lubi się schematom wymykać :) Ma szczególny stosunek do starszych ludzi, życia na dalekiej Północy, a nawet psów, które czasami stają się pełnoprawnymi bohaterami jej powieści.

      Usuń
  3. Jestem w grupie tych, którzy po wielu latach namiętnego czytania ponownie sięgnęli po ten gatunek dzięki A. Larsson, o której dowiedziałam się na Twoim łowisku Aniu, dzięki za to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę - dla mnie jej proza również była ważnym odkryciem :)

      Usuń