poniedziałek, 3 marca 2014

Alice Munro, Za kogo ty się uważasz?




Alice Munro, Za kogo ty się uważasz?, tłum. Elżbieta Zychowicz, czyta Anna Gajewska, wyd. Biblioteka Akustyczna

Za kogo ty się uważasz?” to moje pierwsze zetknięcie z twórczością Alice Munro, zeszłoroczną noblistką. Spotkanie to o tyle okazało się nietypowe, że dokonało się przy pomocy audiobooka, który oferuje specyficzną formę przyswajania treści. Wymaga innego rodzaju skupienia, a jednocześnie pozwalana na wykonywanie banalnych, codziennych czynności, co ja akurat bardzo wysoko sobie cenię. Słuchanie książki zamiast jej czytania może wydobyć z niej niespodziewanie dodatkowy walor, co w przypadku „Za kogo...?” potwierdziło się w stu procentach.

Słuchając historii Rose odkryłam, że Alice Munro jest urodzoną gawędziarką. Z najzwyklejszych kolei życia potrafi wysnuć pozbawioną sentymentalizmu opowieść, w której łatwo przychodzi odnaleźć odbicia własnych przeżyć. Niekiedy wstydliwych, czasem śmiesznych, ale ważnych, bo naszych od początku do końca. Należących do tego rodzaju doświadczeń, z których się nie zwierzamy, a bez których bylibyśmy niepełni. Munro tak o nich opowiada, tak magnetyzuje słowami i opisami, że łapałam się na tym, że zamiast od razu przejść do dalszych, jeszcze nieznanych rozdziałów, z głęboką przyjemnością wsłuchiwałam się ponownie w te z początku płyty. Co zdarzyło mi się po raz pierwszy od czasu, kiedy słucham książki! Czy to kwestia stylu? A może tylko tej historii? Przekonam się przy następnych książkach Munro.

Tu mała uwaga odnośnie lektorki Anny Gajewskiej. Zazwyczaj wolę w tej roli mężczyzn – ot, przyzwyczajenie z dzieciństwa, gdy w telewizji tylko panowie robili podkład do filmów. W wypadku „Za kogo...?” od początku nic mi nie zgrzytało, nie przeszkadzało. Głos Anny Gajewskiej od razu stał się dla mnie głosem Rose, obdarzonym równie zniewalającym urokiem, co umiejętność Munro do wydobywania ze spraw przeciętnych czegoś niepowtarzalnego.

Weźmy choćby życiorys Rose. Można go skrócić do ledwie kilku zdań: po urodzeniu została osierocona przez matkę, chodziła do okropnej szkoły, potem studiowała, bogato wyszła za mąż, rozwiodła się, zrobiła karierę, bywała na przyjęciach. W tym ujęciu wydaje się pospolity, nieciekawy, gubi wśród innych. Dopóki autorka nie zaczyna odmalowywać go po swojemu. Czyli płynnie przechodzić od naturalistycznych szczegółów do bujnej wyobraźni Rose, świata jej przeczuć i realnych sytuacji, na które nie przygotowały jej ostrzeżenia zapobiegliwej macochy Flo. Ta swoboda stylu, ta finezja w łączeniu świata zewnętrznego z wewnętrznym podbiły mnie bez reszty. Dlatego „Za kogo ty się uważasz?” uważam za początek wielkiej przygody, która nazywa się Alice Munro. Wiem, że nie odpuszczę żadnemu jej tytułowi!

Fragment do wysłuchania:


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz