wtorek, 22 października 2013

David Sieveking, Nie zapomnij mnie




David Sieveking, Nie zapomnij mnie, tłum. Jan Trawiński, wyd. Drzewo Babel, cena 38 zł

Wzruszona, oniemiała, skupiona. Taka byłam podczas czytania tej książki. Z trudem odrywałam się od niej i wracałam do zwyczajnych, codziennych czynności. Z musu. Bo ciężko jest niezauważenie zniknąć z życia z domowników. I może dobrze, biorąc pod uwagę losy Gretel, najważniejszej postaci „Nie zapomnij mnie”. Pisząc tę książkę (i kręcąc jednocześnie film) David Sieveking, reżyser filmów dokumentalnych, stworzył przepiękny portret swojej matki w ostatnich latach jej życia. Tracącej powoli pamięć i siły umysłowe, coraz bardziej kruchej i niesamodzielnej, a mimo to walczącej o swoje „ja”. Jej choroba nie była ani błogosławieństwem, ani czasem łatwym dla pozostałych członków rodziny Sievekingów. Wywołała wiele smutku i poczucia bezradności. Ale nie tylko. I to dlatego lektura ta nie pozostawia po sobie przygnębiającego wrażenia.
Choroba Gretel staje się katalizatorem wielkich zmian. Sprawia, że inaczej zaczynają ją postrzegać jej dzieci oraz mąż. Każde słowo, zdanie wypowiedziane w odpowiednim momencie, zachwyt czy wdzięczność w jej głosie, jakakolwiek reakcja są dla nich dowodem, że wciąż istnieje między nimi nić porozumienia. Alzheimer pozbawił Gretel wspomnień, wielu słów, ale też umiejętności skrywania prawdziwych uczuć. Bez tego filtra słowa i gesty Gretel dają dużo do myślenia i okazują się bardzo cenne dla zrozumienia jej prawdziwej natury. Zwłaszcza, że David nie przedstawia jej osoby tylko w momencie choroby. Wspomina rolę, jaką Gretel odgrywała w jego dorastaniu, jaką była osobą zanim zapadła na demencję, jak wyglądał małżeński układ jego rodziców – owoc lat sześćdziesiątych z ich specyficznym myśleniem, że nikogo nie można emocjonalnie więzić czy mieć na własność.
Książka Sievekinga nie jest prowadzonym dzień po dniu szczegółowym dziennikiem, ale jej narracja zachowuje pewien chronologiczny porządek. Pisana jest z punktu widzenia osoby, która wraca do wydarzeń z przeszłości, próbuje je uporządkować i uchwycić te najistotniejsze. W opowieści łatwo wyróżnić dwie główne części – tę, w której bliscy Gretel widzą, że dzieje się z nią coś niepokojącego oraz tę, gdy zmiany w jej mózgu są tak bardzo zaawansowane, że nie dałaby sobie ona rady bez ciągłej opieki. Szczególnie poruszające są chwile, gdy Gretel trafia do szpitala, a Sievekingowie stają przed najtrudniejszymi wyborami dotyczącymi jej życia i... śmierci. O dziwo, okazuje się, że niemiecki szpital (wbrew powszechnym w Polsce wyobrażeniom) nie jest bynajmniej miejscem pełnym empatii i dobrze zorganizowanym, co jeszcze bardziej utrudnia podejmowanie ważnych decyzji.
Ujęła mnie prostota tej książki, brak patosu i szczerość, z jaką David Sieveking pisze o matce, jej chorobie i powolnym umieraniu. Zachwyciła miłością i troskliwością, jaką została ona otoczona. Przypomniała o nieuchronnym końcu życia. I chociaż nie odczarowała grozy śmierci - dzięki opisowi ostatnich chwil Gretel - uczyniła myśl o niej znośniejszą.

PS. Film dokumentalny Davida Sievekinga „Nie zapomnij mnie” to zwycięzca tegorocznej, 10. edycji PLANETE+ DOC FILM FESTIVAL, jednego z najważniejszych festiwali filmów dokumentalnych w Europie.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz