piątek, 24 sierpnia 2012

Kola, frytki i Stepahanie Plum!



Janet Evanovich, Stephanie Plum. Po trzecie dla zasady, wyd. Fabryka Słów

Z tak lekkim kalibrem książki chyba jeszcze nigdy nie miałam do czynienia. „Po trzecie dla zasady” jest kolejną częścią serii ze Stephanie Plum w roli głównej. Mimo to nie jest konieczna znajomość poprzednich tomów, by się szybko zorientować, kto jest kim w świecie Stephanie. Bohaterką cyklu jest młoda dziewczyna, która pracuje w agencji swojego kuzyna Vinniego. Jego firma udziela poręczeń za przyłapanych na gorącym uczynku tych obywateli, którzy akurat nie dysponują gotówką potrzebną, by opuścić areszt. Agencji zależy, by jej klienci stawiali się na wyznaczonych rozprawach, bo tylko wtedy dostaje zwrot wpłaconej kaucji. Stephanie Plum należy do tzw. łowców nagród, których zadaniem jest doprowadzenie podejrzanego na rozprawę w sytuacji, gdy osoba ta nie wyraża na to ochoty. Z różnych przyczyn. Najczęściej Stephanie ma do czynienia z pomniejszymi oszustami i krętaczami, a bywa że nawet i z uzbrojonymi członkami gangów.

Postać głównej bohaterki została tak skonstruowana, by mogło ją polubić jak najwięcej kobiet. Trudno rywalizować z ideałem, a Stephanie mimo wielu zalet nim nie jest. Lubi dobrze zjeść i dopiero po posiłku martwi się o dietę. Chociaż stara się być profesjonalistką, zdarza jej się zapomnieć torebki z kajdankami, rewolwerem i gazem pieprzowym. A już na pewno bez poważnego powodu nie będzie biegać o poranku dla zachowania dobrej kondycji. I jeśli zimą założy czapkę na głowę, ściągnie ją dopiero u siebie w domu, by w ciągu dnia nie wyglądać jak mop. Stephanie ma też swoją sympatię, policjanta Morellego, co do którego uczuć nigdy nie ma stu procentowej pewności. Słowem, jest zwyczajną młoda dziewczyną, która nie przypomina nieprzeciętnie silnej seksbomby z IQ geniusza. Za to pozytywnie się wyróżnia na tle swoich koleżanek, zwłaszcza byłej prostytutki Luli, która uwielbia „rzucanie mięsem” i tylko czeka, by kogoś „rozwalić”.

Fabuła tej książki jest poukładana, jednolita stylistycznie, a jej spoiwem jest postać dobrotliwego Wujaszka Mo. Powszechnie lubiany sprzedawca słodyczy i lodów podpada młodemu policjantowi, a następnie tajemniczo znika ze swojego sklepu i mieszkania. Plum musi go odnaleźć, a zamiast tego natrafia na trupy dilerów narkotyków. To wątek, który – im bliżej końca powieści – tym bardziej intryguje.

Powieść „Po trzecie dla zasady” zasadza się na prostym pomyśle, prostej fabule i prostych bohaterach. Ani nie wzbogaci Twojego życia wewnętrznego, ani nie dowiesz się z niej nic nowego o świecie czy o samych Stanach Zjednoczonych, gdzie trafiła na listę bestsellerów (co najwyżej tylko o wyższości amerykańskiego buicka nad japońskim nissanem). Ale ma jeden niepodważalny plus – daje wolność. Można ją czytać wszędzie i na urywki – w zatłoczonym tramwaju na plecach współpasażera, w poczekalni u dentysty, przed ważnym spotkaniem na rozluźnienie. W każdej chwili można ją zacząć czytać lub odłożyć na bok. Nawet kilka dni przerwy w lekturze nie robi różnicy. W dowolnym momencie można do niej powrócić bez zastanawiania się, co było wcześniej, bez poczucia, że wypadło się z rytmu. Historia Stephanie Plum jest dobra dla czytelniczych maniaków, dla tych, którzy czasem muszą przeczytać coś lekkiego i niezobowiązującego, jako przerywnik w wysiłku umysłowym.

Dla uzależnionych od czytania, dla potrzebujących adrenaliny i lubiących amerykańską zwyczajność z rewolwerem i wścibską sąsiadką w każdym domu!

Za książkę dziękuję wydawnictwu Fabryka Słów.

PS. Premiera 31 sierpnia!

 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz