Donna Leon, Ukryte piękno,
wyd. Noir sur Blanc
Z wielką przyjemnością
czytam jej książki od około piętnastu lat. Chociaż Donna Leon
jest Amerykanką, jej kryminały są bardzo włoskie. Napisane tak,
jakby ich autorka od zawsze mieszkała w Wenecji, gdzie rozgrywa się
ich akcja. Tak naprawdę osiadła ona w tym mieście dopiero w latach
80. Jeśli można autora sądzić po dziele, Wenecja stała się dla
Donny Leon prawdziwym domem. Zdradza to wiele szczegółów, które
nie dotyczą jednak atrakcji dla turystów. Dla nich plac przy
jakimkolwiek weneckim kościele jest pretekstem do zrobienia
fotografii, a nie do wspomnień o tym, jak dobrze się tu grało w
nogę w dzieciństwie, gdy w sklepie obok zamiast suwenirów
sprzedawano jeszcze aromatyczne sery. Bohaterowie Donny Leon są
wiarygodni, bo w psychologiczny obraz ich sylwetek jest wpisana
ciągłość najbliższego świata, jego przeszłość, zmiany
obyczajowe i wyzwania współczesności. W książkach tej
najbardziej weneckiej z Amerykanek nie brak zbrodni i ludzkich
tragedii. O wiele posępniejsze jest to, co za nimi stoi –
niewydolność włoskiego państwa, postępująca korupcja, oddanie w
ręce mafii kluczowych dla życia i zdrowia obszarów, a co
najgorsze, jej całkowita bezkarność.
Tak jest również w
„Ukrytym pięknie”, które jest jeszcze spokojniejsze niż inne
części opowiadające o komisarzu Guido Brunettim, jego oddanych
pomocnikach (zwłaszcza nieocenionej signiorinie Elettrze),
nieudolnym szefie
oraz o rodzinie, z którą rozmowy upływają mu podczas smakowitych posiłków. Sensacja i szybka akcja towarzyszą w „Ukrytym
pięknie” zagadnieniom bardziej typowym dla literatury obyczajowej.
Od takich, które są ponadczasowe i dotykają nas na poziomie
jednostki, jak nasze zamiłowanie do plotek, podejrzeń o romanse,
powierzchowność oceny, niezdrową i szukającą sensacji ciekawość
czyimś prywatnym życiem lub, wprost przeciwnie, niedostateczne
poświęcenie uwagi osobie, którą los postawił na naszej drodze
zaledwie na chwilę. Aż po problemy, które przyniosły ze sobą
ostatnie dziesięciolecia – etyczność robienia interesów z
Chinami, niemożliwy do opanowania nielegalny obrót śmieciami i
przeterminowanymi lekami, coraz większe zanieczyszczenie środowiska
i niewielka skuteczność służb publicznych, powołanych do
uporania się z tym negatywnym zjawiskiem. Do tego dołączmy jeszcze
przemoc wobec kobiet oraz wewnętrzne pęknięcie dzielące Włochy
na rozwiniętą północ i zacofane południe.
Można by sądzić, że
„Ukryte piękno” jest lekturą ciężką, ale nic bardziej
mylnego. Po prostu tym różni się od typowego kryminału, że nie
zapomina się jego treści po przeczytaniu ostatniej strony. Co ja
osobiście uważam za plus. Powieść napisana jest z polotem, z
naturalnością wprowadza kilka wątków, których dalszego rozwoju
nie jesteśmy pewni. Akcja toczy się wartko, ale to, co
najistotniejsze, rozgrywa się pomiędzy bohaterami na poziomie
rozmowy. Może tylko nie zawsze w otoczeniu starych pałaców, w
takich samych od lat barach, gdzie wszyscy się znają od pokoleń
czy na pokładzie wodnego tramwaju pływającego po weneckich
kanałach. W zamian Donna Leon dorzuca szczyptę luksusu – trochę
włoskiego szyku i mody, splendor hrabiowskich tytułów i opis
wykwintnego jedzenia.
Za książkę dziękuję
wydawnictwu Noir sur Blanc.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz