środa, 11 lipca 2012
Wrzenie na dalekiej północy
Åsa Larsson, Aż gniew Twój przeminie, wyd. Wydawnictwo Literackie
Jeśli wierzyć wszystkim ocenom i recenzjom, Skandynawia roi się od królowych kryminału. Także Åsie Larsson przypadło to miano i muszę przyznać, że jest moją zdecydowaną faworytą w wyścigu po literacką koronę. Podoba mi się, że każda z jej powieści ma inny ciężar gatunkowy ze względu na pomysł, na którym jest oparta. Tym, co u Larsson stałe, zawsze rozbudowane i ujęte z psychologiczną wiarygodnością oraz pisarską biegłością – to związki uczuciowe między ludźmi. Głębokie, pełne emocjonalnej siły, niepotrzebujące słów i przejmujące. Zwłaszcza pomiędzy kobietami z jednej rodziny. Córka i matka, wnuczka i babcia, a tym przypadku – młoda dziewczyna ze Sztokholmu i prababka z wioski na dalekiej północy, tam, gdzie częściej niż szwedzkie pojawiają się fińskie imiona i nazwiska. I zasypane śniegiem, na wpół wyludnione osady, pełne osamotnionych starszych ludzi. Ręcznie tkane dywaniki na podłogę chroniące przed chłodem. Wyrok śmierci, jakim jest dla tamtejszych starców złamanie nogi. Nowe słowo, które poznaję – przetaina, czyli miejsce na śniegu albo lodzie, w którym śnieg albo lód stopniał do samej ziemi, a utrzymuje się dookoła (za www.sjp.pl). Jest też zamarznięte jezioro z wrakiem samolotu uśpionym na jego dnie. I młodzi ludzie, których miłość, poczucie szczęścia i żądza przygody nie uchronią przed okrutną śmiercią.
Po raz pierwszy Åsa Larsson sięga po czynnik nadprzyrodzony. Scenę zbrodni poznajemy z punktu widzenia zmarłej dziewczyny. Duch Wilmy co i rusz pojawia się na kartach książki. Nie po to, by straszyć, ale by sprawiedliwości stało się zadość, a prawda wyszła na jaw. Czujemy jej żal za zabraną urodą i ciałem, tęsknotę za czasem wspólnie spędzanym z Anni, za Simonem, który umarł nie wiedząc, co się właściwie stało... Dzięki niej mamy sprawców niejako podanych na tacy. Ale... choć wiemy dużo, długo nie mamy pewności, czy rzeczywiście dobrze myślimy. I jakie mogą powody sięgnięcia po tak straszne rozwiązanie, jakim jest morderstwo. Mistrzostwo szwedzkiej pisarski polega między innymi na tym, że prawda spada na nas jak grom z jasnego nieba. Nic jej zapowiada, bo nasza uwaga jest umiejętnie kierowana gdzie indziej. Motyw – banalny, wręcz nieprawdopodobny, chociaż stoją za nim niechlubne, haniebne czyny sięgające czasów drugiej wojny światowej. Przy okazji „Aż gniew...” wpisuje się nurt rozliczający Szwecję z pozornej neutralności, która tak naprawdę była często przykrywką rządowej pomocy oraz społecznego poparcia dla sprawy nazistowskich Niemiec.
Nie tylko zmarli mają w tej powieści głos. Nie tylko przeszłość sprzed kilkudziesięciu lat ma znaczenie. Losy zaginionych nastolatków obchodzą wiele osób żyjących współcześnie. I chociaż jest to zainteresowanie głównie zawodowe, tych bohaterów także mamy szansę odkryć z bardziej prywatnej strony. Oczywiście chodzi m.in. o prokuratorkę Rebekę Martinsson i policjantkę Annę Marię Mellę, znane z poprzednich części. Nie sądzę jednak, by czytelnik sięgający po raz pierwszy po „Aż gniew Twój przeminie” miał problemy ze zrozumieniem pewnych wątków. Prędzej połknie tę książkę, a potem będzie szukał wcześniejszych powieści Åsy Larsson!
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Dzięki Twoim recenzjom poznałam As^ę i sięgnę po kolejne jej książki.
OdpowiedzUsuńWe mnie lektura tej powieści też wzbudziła bardzo pozytywne odczucia. Również polecam
OdpowiedzUsuń