niedziela, 20 listopada 2011

Historia wielkiej manipulacji


Umberto Eco, Cmentarz w Pradze, wyd. Noir sur Blanc

Umberto Eco nigdy nie był pisarzem dla wszystkich – jego pisarstwo przeznaczone jest dla wybrednego czytelnika, który lubi być zaskakiwany nie tyle zwrotem akcji, co erudycją, oraz wodzony za nos przy pomocy literackich sztuczek, a także usatysfakcjonowany przedzieraniem się, niekiedy z trudem, przez gąszcz kolejnych stron. Tak jest też w przypadku „Cmentarza w Pradze”.

Simonini, główna postać tej powieści, to przedziwny i antypatyczny bohater. Z pasji i żarliwości swego ojca i dziadka przejął tylko nieufność i niechęć, głównie do jezuitów, masonów i Żydów. Sam wydaje się człowiekiem bez tożsamości, bez poglądów. Jest letni, jak kameleon przyjmuje na zlecenie kolejne twarze i osobowości. Podstępny, napuszczający ludzi przeciw sobie i wykorzystujący ich do własnych celów. Potrafi fałszować nie tylko dokumenty, ale i rzeczywistość, wbiegać na przebieg wydarzeń i historię. Jego motorem napędowym jest wyłącznie dobra kuchnia i pieniądze. Idealizm wywołuje w nim pogardę i niedowierzenie. Inność to dla niego wytłumaczenie dla porażek – osobistych lub jeszcze częściej państwowych.

Sam początek „Cmentarza w Pradze” jest dość szokujący, bo zaczyna się litanią nienawiści do Żydów, Niemców, Francuzów, masonów i jezuitów. Jest pełen nawiązań do światowych spisków. To język, którego nie używamy, przynajmniej większość z nas (mam nadzieję). Kojarzy się z krótkowzrocznością, ciemnotą umysłową, zacofaniem, wstydem, z paranoicznym lękiem. Eco wyciąga wszelkie upiory z worka europejskiej historii. Podaje nawet tytuły książek, z których jego bohater czerpał inspirację lub znajdował odbicie własnych poglądów.

Eco zdaje się kierować naszą uwagę na politykę – to, jak często pod gładkimi słówkami polityków kryją się inne treści, jak często rządzą nie ci, którzy są na świecznikach, tylko grupa skryta w ich cieniu, dążąca do kontroli nad wszelkimi wydarzeniami, zwłaszcza tymi ocierającymi się o anarchię i rewolucję oraz do sterowania nimi. I to przy pomocy takich ludzi jak Simonini – jakby przezroczystych, dla których większych emocji nie budzi nawet wybór narodowości. Może stąd właśnie wziął się kłopot naszego bohatera, równie fascynującego, co odrażającego. Simonini tak łatwo przywdziewający cudzą skórę, budzi się pewnego dnia i nie pamięta wszystkich szczegółów ze swojej przeszłości. Zaczyna więc prowadzić zapiski, by odzyskać zagubioną tożsamość. A nas wprowadza w meandry swego życia, w historię m.in. zjednoczenia Włoch oraz cesarskiej Francji tuż przed wojną z Prusami. I tego szczególnego fenomenu, który zawsze każe ludziom szukać ukrytego i jednocześnie łatwego do zidentyfikowania wroga. Pokazuje, jakim manipulacjom ich poddać, by uznali za nieprzyjaciół osoby z konkretnego środowiska.

Cmentarz w Pradze” ma momenty, które najchętniej byśmy opuścili. Bez nich jednak nie mielibyśmy przekonania, że czytanie literatury bywa błądzeniem w labiryncie i przygodą, a nawet spiskiem, który autor zawiązał przeciwko czytelnikowi. Ta powieść przyciąga, odpycha, każe do siebie wracać. Bywa nawet obrzydliwa. A jednak udowadnia, że słowo pisane, fikcja i pewne literackie schematy mają niewiarygodną moc przyciągania i nie zawsze służą szlachetnym celom.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Noir sur Blanc.

1 komentarz :

  1. Od dawna zastanawiam się, czy sięgnąć po książkę tego autora- w końcu jakieś konkrety (nie tylko stwierdzenie: weź, bo warto).

    OdpowiedzUsuń