Kamil Janicki, Damy
złotego wieku. Prawdziwe historie, wyd. Znak Horyzont
Czy wiecie, że królowa
Bona była jasną blondynką o czarnych rzęsach i brwiach? A jej
ukochaną ciotką i przyjaciółką była sama Lukrecja Borgia? I że
to nie ona zabiła Barbarę Radziwiłłównę, tylko
najprawdopodobniej jej syn swoim swobodnym wobec kobiet stylem życia?
Że Elżbieta Rakuszanka, pierwsza żona Zygmunta Augusta, była jego
bliską kuzynką?
„Damy złotego wieku”
przypomniały mi, jak niedoskonałe bywają lekcje historii w szkole.
Pozbawione otoczki ludzkich emocji i motywów, zmienione w ciąg dat
i następujących po sobie wydarzeń, które ani nie budzą
zainteresowania, ani nie utrzymują się zbyt długo w pamięci. I
tylko nielicznych popychają w stronę szukania czegoś więcej niż
wiedzy w podręcznikach. Ja z lat szkolnych pamiętam czytane z
wypiekami książki Jasienicy. „Damy złotego wieku” przypomniały
tamte fascynujące chwile, być może dlatego, że tak samo mocno
stawiają na czynnik ludzki. Co prawda ich autor, Kamil Janicki,
podkreśla, że charakterystyka postaci w „Damach ...” jest jego
własną interpretacją, która niekoniecznie musi odpowiadać
prawdzie. Z drugiej strony autor opiera się na źródłach i
literaturze historycznej, której bogatą bibliografię możemy
znaleźć na końcu. A to oznacza, że wydarzenia i dokumenty, na
które się powołuje, miały miejsce i zachował się po nich ślad.
Już to samo w sobie budzi dreszczyk emocji i pozwala spojrzeć
inaczej na fakty poznane jeszcze w szkolnej ławce. A zwłaszcza na
postacie, które tak znacząco wpłynęły na losy naszego kraju, że
ich skutki odczuwamy do dzisiaj.
Na przykład taki rozkwit
Mazowsza i Warszawy jako stolicy regionu zawdzięczamy królowej
Bonie i jej córce Annie Jagiellonce, które, pozbawione możliwości
wpływania na wielką politykę, okazały się doskonałymi
zarządczyniami powierzonych im ziem. Wynik ich gospodarności mógł
być dodatkowym atutem przy wyborze Warszawy na rezydencję królewską
przez Zygmunta III Wazę, ich wnuka i siostrzeńca. Za to
niezdecydowanemu i pobłażliwemu królowi Zygmuntowi Staremu
zawdzięczamy niestety wzmocnienie państw ościennych i wrogich
dynastii, które ostatecznie umożliwiło rozbiory Polski. Tego typu
odnajdywanie powiązań między osobowością danego człowieka a
podejmowanymi przez niego decyzjami politycznymi, a także jego
odbiór przez ogół społeczeństwa – są najciekawszymi lekcjami
historii. I w takiej właśnie formie została ona zaprezentowana w
„Damach złotego wieku”.
Książka Janickiego może
na początku przerażać objętością, ale szybko okazuje się, że
„Damy ...” wręcz się połyka. Rozdziały poświęcone Bonie,
Zygmuntowi Augustowi, Barbarze Radziwiłłównie i trzem najmłodszym
Jagiellonkom napisane są wartko i wnikliwie. Autor zadał sobie
nawet trud odniesień do współczesności. Na przykład kiedy razem
z Boną i jej orszakiem weselnym przemierzamy księstwo Bari, Janicki
odmalowuje przed naszymi obraz miasta takiego, jakim jest teraz,
odnotowuje, co ocalało z czasów Bony, a które budynki lub pamiątki
po niej i jej rodzinie nie przetrwały próby czasu. Chyba
najbardziej niesprawiedliwa wydaje się niepamięć o istnieniu
postaci takiego formatu na jej rodzinnej ziemi, gdzie w końcu
spędziła owocnie ostatnie lata życia. Mimo wielu zalet, w tym
zmysłu politycznego i wspomnianej wcześniej gospodarności, Bona za
życia i po śmierci nie miała szczęścia do tego, co nazywamy
dobrym PR-em. Niestety można jej zarzucić wiele także jako matce,
zbyt zaborczej wobec syna i zbyt obojętnej wobec najmłodszych
córek, co również, wbrew jej chęciom, odbiło się na dalszych
dziejach naszego kraju. A to daje do myślenia.
Dla zainteresowanych:
zdjęcie na okładce to nie zwykła aranżacja na potrzeby wydania,
tylko efekt pracy Fundacji Nomina Rosae (nomina.pl), która między innymi
zajmuje się rekonstrukcją strojów historycznych utrwalonych na
rycinach i obrazach. Jeszcze jedno takie zdjęcie znajdziemy w środku
książki. Wzorem dla niego stał się wizerunek młodej Bony.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz