wtorek, 16 grudnia 2014

Kamil Janicki, Damy złotego wieku. Prawdziwe historie




Kamil Janicki, Damy złotego wieku. Prawdziwe historie, wyd. Znak Horyzont

Czy wiecie, że królowa Bona była jasną blondynką o czarnych rzęsach i brwiach? A jej ukochaną ciotką i przyjaciółką była sama Lukrecja Borgia? I że to nie ona zabiła Barbarę Radziwiłłównę, tylko najprawdopodobniej jej syn swoim swobodnym wobec kobiet stylem życia? Że Elżbieta Rakuszanka, pierwsza żona Zygmunta Augusta, była jego bliską kuzynką?

Damy złotego wieku” przypomniały mi, jak niedoskonałe bywają lekcje historii w szkole. Pozbawione otoczki ludzkich emocji i motywów, zmienione w ciąg dat i następujących po sobie wydarzeń, które ani nie budzą zainteresowania, ani nie utrzymują się zbyt długo w pamięci. I tylko nielicznych popychają w stronę szukania czegoś więcej niż wiedzy w podręcznikach. Ja z lat szkolnych pamiętam czytane z wypiekami książki Jasienicy. „Damy złotego wieku” przypomniały tamte fascynujące chwile, być może dlatego, że tak samo mocno stawiają na czynnik ludzki. Co prawda ich autor, Kamil Janicki, podkreśla, że charakterystyka postaci w „Damach ...” jest jego własną interpretacją, która niekoniecznie musi odpowiadać prawdzie. Z drugiej strony autor opiera się na źródłach i literaturze historycznej, której bogatą bibliografię możemy znaleźć na końcu. A to oznacza, że wydarzenia i dokumenty, na które się powołuje, miały miejsce i zachował się po nich ślad. Już to samo w sobie budzi dreszczyk emocji i pozwala spojrzeć inaczej na fakty poznane jeszcze w szkolnej ławce. A zwłaszcza na postacie, które tak znacząco wpłynęły na losy naszego kraju, że ich skutki odczuwamy do dzisiaj.

Na przykład taki rozkwit Mazowsza i Warszawy jako stolicy regionu zawdzięczamy królowej Bonie i jej córce Annie Jagiellonce, które, pozbawione możliwości wpływania na wielką politykę, okazały się doskonałymi zarządczyniami powierzonych im ziem. Wynik ich gospodarności mógł być dodatkowym atutem przy wyborze Warszawy na rezydencję królewską przez Zygmunta III Wazę, ich wnuka i siostrzeńca. Za to niezdecydowanemu i pobłażliwemu królowi Zygmuntowi Staremu zawdzięczamy niestety wzmocnienie państw ościennych i wrogich dynastii, które ostatecznie umożliwiło rozbiory Polski. Tego typu odnajdywanie powiązań między osobowością danego człowieka a podejmowanymi przez niego decyzjami politycznymi, a także jego odbiór przez ogół społeczeństwa – są najciekawszymi lekcjami historii. I w takiej właśnie formie została ona zaprezentowana w „Damach złotego wieku”.

Książka Janickiego może na początku przerażać objętością, ale szybko okazuje się, że „Damy ...” wręcz się połyka. Rozdziały poświęcone Bonie, Zygmuntowi Augustowi, Barbarze Radziwiłłównie i trzem najmłodszym Jagiellonkom napisane są wartko i wnikliwie. Autor zadał sobie nawet trud odniesień do współczesności. Na przykład kiedy razem z Boną i jej orszakiem weselnym przemierzamy księstwo Bari, Janicki odmalowuje przed naszymi obraz miasta takiego, jakim jest teraz, odnotowuje, co ocalało z czasów Bony, a które budynki lub pamiątki po niej i jej rodzinie nie przetrwały próby czasu. Chyba najbardziej niesprawiedliwa wydaje się niepamięć o istnieniu postaci takiego formatu na jej rodzinnej ziemi, gdzie w końcu spędziła owocnie ostatnie lata życia. Mimo wielu zalet, w tym zmysłu politycznego i wspomnianej wcześniej gospodarności, Bona za życia i po śmierci nie miała szczęścia do tego, co nazywamy dobrym PR-em. Niestety można jej zarzucić wiele także jako matce, zbyt zaborczej wobec syna i zbyt obojętnej wobec najmłodszych córek, co również, wbrew jej chęciom, odbiło się na dalszych dziejach naszego kraju. A to daje do myślenia.



Dla zainteresowanych: zdjęcie na okładce to nie zwykła aranżacja na potrzeby wydania, tylko efekt pracy Fundacji Nomina Rosae (nomina.pl), która między innymi zajmuje się rekonstrukcją strojów historycznych utrwalonych na rycinach i obrazach. Jeszcze jedno takie zdjęcie znajdziemy w środku książki. Wzorem dla niego stał się wizerunek młodej Bony.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz